Moje taneczne pas(je) | Klub Tańca Dawnego Alta Novella |
Kronika klubu i pokazy tańca 2025 |
Festiwale Tańca Dawnego 2025 |
Galeria uzupełniająca |
Rok 2025 jest dla naszego zespołu rokiem szczególnym. Po jesieni, gdy obchodziliśmy 10-lecie Alty Novelli, wydawało się, że mamy przed sobą „świetlaną” przyszłość. Ale los lubi płatać figle. W styczniu jeszcze udała nam się premiera opowieści libretta "Dziadka do orzechów" Czajkowskiego w postaci pokazu tańców do najbardziej znanych utworów, który połączony był z koncertem małych pianistów, kształconych przez Kasię.
Wspaniała muzyka, sympatyczna choreografia naszej nauczycielki i bogactw sceniczno - bajkowych postaci, którymi szczodrze darzy nas twórca jednego z najsłynniejszych baletów – nie przeszkadzało mi nawet to, że tańczyłam w jednym kawałku główną,
eteryczną gwiazdeczkę w wieku 70 lat i z pewną nadwagą – po prostu uwielbiam walce i muzykę Czajkowskiego!.
Po zatańczeniu walca gwiazdek, co robiłam w uszytej przez siebie sukni z 1845 r., musiałam się przebrać szybko w sukienkę
arabską kupowaną na souku w Marakeszu, bo trzeba było przeistoczyć się w kawiarkę...
A zaczynałam jako jedna z mam na wieczorze wigilijnym, gdzie po raz pierwszy pojawił się tytułowy dziadek do orzechów...
Ola, Joanna, Ania, Asia, Bożenka i Zosia plus ja jako Marokanka
Ale prawdziwe metamorfozy przeszły obie Asie, gdyż z niedostatku pierwiastka męskiego w chwili obecnej w naszym zespole tańczyły najpierw jako panowie w męskich stojach z XIX wieku, potem przemieniały sie w kobiety i to gorące, gdyż wykonywały hiszpański taniec a na koniec odmłodniały, bo zamieniały się w niesforne kurczaki, uciekające mamie kurce spod kontroli. To dopiero talenty!
Asie jako panowie
Mama kurka z kurczętami
W styczniu zorganizowaliśmy też kolejny wieczorek taneczny, na który przyszło spora, jak na nasze warunki lokalowe w Towarzystwie Polsko- Szwedzkim, liczba gości.
Ale potem już było gorzej. Już od jesieni jeden z dwóch naszych obecnych panów miał dużą absencję na zajęciach, a na początku stycznia Krzysiek nagle przestał w ogóle przychodzić na zajęcia i zupełnie nie było z nim kontaktu. Nasza szefowa miała już wcześniej plany związane z jego osobą w związku w pewnymi występami na zamówienie, a tu trzeba było zmieniać koncepcję na dwa tygodnie przez wydarzeniem. To było tak niepodobne do Krzysia, że poważnie martwiliśmy się o niego. I Kasia do prezentacji kilku tańców dla pewnego pana, który w ten sposób wymyślił sobie uatrakcyjnienie swojej imprezy urodzinowej, wzięła zamiast chłopaka Bożenkę. Wystąpiły w strojach szlacheckich, przy czym Kasia w męskim kontuszu, tańcząc razem z parą jubilata i jego żony, którzy wcześniej pobrali w tym celu kilka lekcji u Kasi. Potem obydwie chwaliły catering imprezowy…
Bożenka i Kasia na imprezie urodzinowej
Trzeba było też szybko zastąpić Krzysia w planowanym występie na jubileusz zespołu Fontana dei Pazzi, który obchodził 15-lecie swego istnienia. Zaplanowali to jako huczne wydarzenie z zaproszeniem innych zaprzyjaźnionych zespołów tańca dawnego nie tylko na imprezę, ale również do występów na scenie Domu Kultury Terminal, gdzie stacjonują. Na szczęście Alta tańczyła tam tylko dwa tańce – kujawiaka i mazura. W mazurze miałam tańczyć w parze z Krzyśkiem, tak jak to było na wrześniowym jubileuszu naszego zespołu, ale musiała go w tej sytuacji zastąpić Asia. No i jak to bywa z moją córką, zrobiła to bez problemów.
Mazur (Foto: Szymon Gębski)
Oglądanie pokazów innych zespołów tańców dawnych, które zjechały się na te obchody z różnych stron Polski było bardzo ciekawym doświadczeniem.
Poza nami, gospodarzem i innymi znanymi już nam zespołami debiutowały też dwie grupy taneczne.
Jedną z nich była grupy Kotylion, dająca pokaz tańców z początków XX wieku, w którym też tańczyła moja córka.
Po występach na scenie bawiliśmy się świetnie na balu kostiumowym, który rozpoczynał, jakżeby inaczej, polonez. W pierwszej parze Asia, jako przedstawicielka gospodarzy.
Jubileusz zespołu Fontana dei Pazzi -Dom Kultury Terminal - I 2025 (Foto: Jacek Reda)
Jubileusz Fontany dei Pazzi - I 2025 r. Tańczymy mazura (Foto: Jarek Popczyk)
Mazura tańczyłam w parze z córką Asią a drugą parą była Bożena z Kornelem (Foto: Szymon Gębski)
Jubileusz Fontany dei Pazzi w DK Terminal- I 2025 r. Tańczymy kujawiaka (Foto: Jacek Reda)
Dwie Asie w kujawiaku. Foto: Szymon Gębski
Alta Novella po pokazie w Domu Kultury Terminal. Foto: Szymon Gębski
Asia tańczy w grupie Kotylion. Bardzo to było wdzięczne. Foto: Szymon Gębski
Po pokazach w Domu Kultury Terminal na 15-leciu zespołu Fontana dei Pazzi - dużo nas było - I 2025 r. Foto: Szymon Gębski
Nie wiem, jak to się dzieje, ale moja Asia na takich zbiorowych zdjęciach zwykle leży na podłodze... Foto: Szymon Gębski
Miło nam było, ze przyjechała nas oglądać nasza dawna świetna tancerka, Ania Halpern
Asia prowadzi poloneza. Foto: Szymon Gębski
Sytuacja z brakiem kontaktu z jednym z członków naszego zespołu wpłynęła także na przygotowywanie naszego głównego programu na tegoroczny festiwal. Ania Popławska, która ten program z nami przygotowywała od początku roku, musiała zmienić koncepcję spektaklu i wymyśloną już częściowo choreografię na trzy miesiące przed festiwalem. Zamiast jednego chłopaka trzeba było wstawić dziewczynę. Miało być kilka oberków tańczonych przez trzy pary i trzeba było z nich zrezygnować. Atmosfera zrobiła się nerwowa i byliśmy tym trochę zgnębieni.
Cały ten tegoroczny spektakl rodził się zresztą z bólami. Przede wszystkim Ania myślała o jego realizacji już od kilku lat. Miała to być inscenizacja krakowskiej bajki Janiny Porazińskiej o trzech siostrach. Scenariusz Ania miała wymyślony kilka lat temu i przygotowywała nas do niego technicznie na zajęciach z tańców narodowych już od dawna. Ale po drodze odeszło od nas kilka osób i koncepcja obsady zmieniała się kilkakrotnie, a to wpływało też na modyfikacje choreograficzne w trakcie przygotowań.
Bardzo chciałam, aby ten spektakl wreszcie powstał. Zmobilizowaliśmy się więc, aby podeprzeć naszą twórczynię psychicznie. Umówiłyśmy się na wspólne szycie gorsetów i fartuszków w mieszkaniu mojej Asi, które właśnie zostało wyremontowane, ale jeszcze nie zamieszkałe, więc można było rozłożyć się z robotę na dwie maszyny do szycia. I kiedy wydawało się, że wszystko już pójdzie jako tako i wreszcie tańce zaczęły nam wychodzić, znowu dopadły nas trudności. Tym razem, na dwa miesiące przed festiwalem zachorowała Zosia i miała wrócić na próby po dwóch tygodniach, ćwiczyliśmy więc bez niej. Ale potem okazało się, że Zosia już w planowanym spektaklu tańczyć nie będzie… Do festiwalu trochę ponad miesiąc – co robić. Szybka kwerenda wśród tańczących tańce dawne kobiet – kto może i zechce Zosię zastąpić. Na szczęście poratowała nas Ela z Fontany, która u nas gra na kastanietach, ale i tak niektóre układy nasza choreografka musiała znowu zmienić. A my musieliśmy się do tego dostosować. Nerwówka straszna.
Spotkanie szwaczek :) Asia szyje gorset
Mazur - w drugiej parze Ela z Asią
Mazur - Asia z Elą i Kasia z Arturem
Uwięzione ptaszki tańczą kujawiaka: Ola, Bożenka, Ela i ja
Na szczęście Ela jest bardzo pojętna, bo ma doświadczenie i w tańcach i na scenie kilkunastoletnie, więc ogarnęła swoją rolę na czas. I pozwoliło to na zaprezentowanie premiery przedstawienia o trzech siostrach - spektaklu żywiołowego, gdzie oprócz tańców narodowych tańczymy również polkę, na kwietniowym festiwalu Scena Dawna, z czego dokładniejszą relację zdaję na stronie o festiwalach.
Żywiołowy mazur
Oberek
Polka
Wiosną szykowaliśmy się do trzech pokazów – dwa dotyczyły epoki XV wieku. Jeden część grupy prezentowała na imprezie w szkole na Białołęce. To było kilka tańców piętnastowiecznych – oczywiście w naszych strojach „z epoki”.
Drugi pokaz odbył się w maju na zamku w Gostyninie, gdzie zostaliśmy zaproszeni przez panią burmistrz w ramach inauguracji działalności kulturalnej świeżo wyremontowanego zamku. Zamek prezentuje się rzeczywiście okazale i położenie nad jeziorem jeszcze podnosi jego walory.
Zajechaliśmy do niego w sobotę w 5 osób razem z Arturem, który od dłuższego czasu stacjonował w Warszawie, gdyż robił choreografię do Czarodziejskiego fletu w Operze Kameralnej. Akurat był po premierze, która została przyjęta z zachwytami i
w bardzo dobrym humorze pojechał z nami na wycieczkę do Gostynina, przećwiczywszy tańce do pokazu w jeden wieczór. Humory nam więc dopisywały. Również po występie, który, jak się okazało, był zorganizowany z okazji Dnia Dziecka.
Zamek w Gostyninie
Alta Novella przed zamkiem w Gostyninie
Humory nam dopisywały również po występie i Asia i Kasia zjadły najdłuższe zapiekanki świata na rynku (gostynińskie). Ja z Anią i Arturem byliśmy bardziej wstrzemięśliwi...
Przyjęto nas bardzo miło, udostepniono nam jedną salę na garderobę i mogliśmy przećwiczyć tańce na głównej sali przed występem. Zaprezentowaliśmy powstały 5 lat temu spektakl „Więzy czy więzi” z XV-wiecznymi tańcami base dance. Pięknie się prezentowaliśmy w naszych strojach (ja w uszytej przez siebie własnoręcznie amarantowej sukni ozdobionej sutaszem) i odtańczyliśmy kilka tańców, które uwielbiam, ale są one trudne do zapamiętania ze względu na różne kompilacje powtarzających się kroków w różnych układach. Oglądało nas niewiele osób i pani burmistrz mocno się z tego względu sumitowała, że to dopiero początek i działalność zamku dopiero się rozkręca, ale nam to nie przeszkadzało. Naszym celem jest odtwarzanie piękna i specyfiki tańców historycznych a przyjemność czerpiemy także z własnoręcznego szycia strojów a jeżeli ktoś przy okazji może nas oglądać i odkryć coś nowego, to tylko zwiększa naszą przyjemność. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś nas do Gostynina zaproszą i może wtedy zainteresowanie pokazami innej kultury będzie większe.
Przed występem, ale już po próbie. Ania, Kasia, Joanna i ja
Szykowanie strojów w jednej z sal, pełniacej chwilowo funkcję garderoby
W garderobie przed wystepem - przebieranki, malowanki...
A po występach szaleństwo cykania zdjęć w klimatyczych murach zamku
Alta Novella w Gostyninie
Joanna, Kasia i Ania
Zaszalałam w uszytej własnoręcznie sukni, haftowanej sutaszem
Volta tonda
W czerwcu jak zwykle kończyliśmy rok szkolny pokazami. Tym razem jako motyw przewodni Kasia wybrała walce. W jeden wieczór na scenie Domu Kultury Świt prezentowali się jej uczniowie,
grający na fortepianie a my tańczyliśmy kontredanse i układy walcowe, w tym również Landlera i słynny walc Szostakowicza.
Tańczymy kontredansa walcowego i gramy na kastanietach
Ja występowałam w swojej sukni z 1830 roku, którą bardzo lubię. Pobawiłam się, szyjąc ją i ozdobiłam ją asymetrycznym haftem z jedwabnych wstążeczek. Ma oczywiście bufki i falbankę jak na styl Biedermajer przystało. Asia kontredanse tańczyła w stroju męskim, gdyż jak już pisałam, w tym roku przeżywamy szczególny niedobór chłopaków. Potem przebrała się w swoją prześliczną sukienkę, którą szyłyśmy razem – ja część spodnią a córka wierzchnią z prześwitującej organzy i wałeczkiem trzymającym owal spódnicy u dołu. W ogóle, jak po występie robiłyśmy sobie zdjęcia, to skonstatowałam, że z prezentowanych na pokazie strojów ja sama uszyłam 4 – moją zieloną , Asi seledynową, Joanny O. srebrzystą i sukienkę w delikatne kwiatki, w której występowała obecnie Zosia, a została przeze mnie uszyta kilka lat temu dla Agnieszki. Cóż.
Wszystkie te 3 suknie szyłam ja
Lata czterdzieste XIX wieku
A jeśli chodzi o tańce, to wszystkie wyszły nam dobrze, nawet Landler przy którego nauce bardzo się z Bożenką męczyłyśmy ze względu na zmieniające się szybko figury i układy rąk (a powinien być taki lekki…), poza popisem końcowym, którym był walc Szostakiewicza. Kasia grała nam na fortepianie i nie wszystkim pasowało tempo, a ponieważ jest to układ zbiorowy, to wystarczyło, aby ktoś coś pochrzanił i następował lawina pomyłek. Tym razem byłam to ja, mimo że akurat ten taniec miałam wbity w pamięć dobrze. Ale niektórzy widzowie byli zachwyceni. Wirujące panie w takt wspaniałej muzyki z wachlarzami z białych piór wystarczyły, aby pokaz zrobił wrażenie. Niech żyje walc!!!
Alta Novella po czerwcowym pokazie walców
Tradycyjnie już pojechaliśmy pod koniec czerwca do Krakowa, by na koniec roku akademickiego zaprezentować w Akademii im. Frycza Modrzewskiego nasz nowy spektakl "Czarodziejska księga". Pasowało, gdyż, jak już pisałam, jest to inscenizacja taneczna krakowskiej bajki Janiny Porazińskiej i tańczymy w niej m.in. dwa krakowiaki. Rozlega się też w pewnym momencie hejnał krakowski.