Moje taneczne pas(je) | Klub Tańca Dawnego Alta Novella |
Kronika klubu i pokazy tańca 2023 |
Festiwale Tańca Dawnego 2023 |
Galeria uzupełniająca |
Druga edycja Ogólnopolskiego Festiwalu Tańców Dawnych „Scena dawna” organizowana przez zespół Fontana dei Pazzi miała odbyć się kwietniu 2020 r. Ze względu na kwarantannę, zarządzoną przez nasze władze, które chuchały na zimne, zanim jeszcze koronawirus się naprawdę u nas rozprzestrzenił, wszelka działalność domów kultury została zawieszona i festiwal został przeniesiony na wrzesień.
Fontana dei Pazzi w przedstawieniu Serce czarnoksiężnika na Festiwalu Scena Dawna
Alta Novella opracowywała w tym czasie spektakl "Legenda Lucyfera" oparty na polskich tańcach narodowych, w których tajniki wprowadzała nas już rok wcześniej Ania Popławska. Poszczególne tańce prezentowaliśmy w czasie spotkań z dziećmi w ramach projektu „Cudze chwalicie”, a na końcowy pokaz w 2019 r. uszyliśmy sobie kontusze ze spódnicami.
Alta Novella przygotowała na festiwal spektakl "Legenda Lucyfera"
Ania opracowała ciekawą choreografię do świetnej muzyki mazura, krakowiaka, oberka i kujawiaka, wykonywanej przez zespół, w której wiodąca rolę wiodły cymbały oraz do poloneza księcia Radziwiłła. Stworzyła z tego spektakl o Lucyferze oparty na legendzie, jak to raz na 100 lat dozwolone jest mu wyjść z piekła w poszukiwaniu straconej miłości. Lucyfera zagrał niezastąpiony Artur Dobrzański, po raz kolejny wspierający nasz zespół swoją osobą, mając za sługi dwa diabełki Krzyśka i Kornela. My, panie, wcieliłyśmy się w rolę beznamiętnych zjaw w maskach (wcale nie ze względu na wirusa), w których Lucyfer usiłował rozpoznać dawną ukochaną. Bezskutecznie. Przedstawienie kończył szybki, skoczny krakowiak, który wyprowadzał całe szalejące towarzystwo z piekła na ziemię przez otwarte, skrzypiące wierzeje.
Przy niesamowitej muzyce kujawaka można było wpaść w trans
Polonez księcia Radziwiłła
Ruszamy do oberka
Zakochany Lucyfer i kłótliwe diabły
"Czy któraś z tych beznamiętnych kobiet jest moją ukochaną?"
"A może ta?"
Spektakl kończył skoczny krakowiak, ...
w którym chłopaki z werwą wykonywali efektowne figury
Odtańczenie krakowiaka też wymagało od dziewczyn dużo energii
Wirujący krakowiak wyprowadzał diabelskie towarzystwo z piekła...
Mnie bardzo podobają się zarówno muzyka jak i układy stworzone przez Anię, ćwiczone po wielekroć, gdyż Ania traktowała nas przy tym trochę jak króliki doświadczalne. Miała swoje wizje i często weryfikowała je na żywym materiale, czyli na nas – to było zabawne i odświeżające a z kolei pokonywanie po wielekroć tych samych początkowych sekwencji, po to, aby przetestować kolejną wersję nowej figury, umożliwiło głębsze zapamiętywanie układu. To jest bardzo ważne, bo nawet, jak zapomni się jakiejś figury w trakcie występu, to jest wtedy łatwiej wrócić do właściwego elementu. Co zresztą nie po raz pierwszy przećwiczyłam na sobie, gdyż w trakcie przedstawienia zgubiłam się w pewnym miejscu, ale od razu wróciłam na swoją pozycję, wspomagana również przez córkę, która zrobiła mi w tym celu miejsce koło siebie.
Ale jestem szczęśliwa, że mogłam zatańczyć w tym spektaklu!
Ania Popławska tym razem nie tańczyła. Była autorką choreografii i twórcą spektaklu. Tu po zakończeniu naszego przedstawienia stoja na scenie Kasia Mazur - prowadząca Klub Alta Novella, Ela i Michał -organizatorzy festiwalu i Ania Popławska
Festiwal w tym roku był specyficzny. Co prawda pozwolono na jego realizację, mimo pandemii, ale ograniczono ilość miejsc na widowni Domu Kultury Świt, wyznaczono określone rewiry dla poszczególnych zespołów i zamiast kilkuset wejściówek rozdano ich 100. To nie było dużo, zważywszy, że około 20 zostawiono dla sponsorów i oczywiście nikt z ich grona się nie pofatygował. Po 10 wejściówek dano do dyspozycji zespołom tańca dawnego i wszystko w porządku, tylko że zawsze jakiś zespół był na scenie a nie na widowni, a ten, który miał wystąpić w następnej kolejności, szykował się do występu i na sali też nie siedział. Tak więc kolejne 20 biletów było niewykorzystanych. A jeden zespół z Lublina w ogóle nie dotarł do nas ze względu na chorobę aktora, więc kolejne wejściówki przepadły. I wobec tego nie oglądało nas wiele osób mimo udostępnionej nam dużej sali domu kultury.
Sam nasz występ na deskach Domu Kultury Świt był dużą przyjemnością, choć wiązał się ze stresem (dlatego też się pomyliłam – a przed występem myślałam, że już pozbyłam się tremy...). Chłopaki skakali po scenie oblani czerwonym, piekielnym światłem, czubiąc się ze sobą w rytm krakowiaka.
Dziewczyny w różnokolorowych kontuszach, tańczące poloneza i kujawiaka, kreśliły wzory jak w barwnych kompozycjach kwiatowych.
W tańcach żwawych dawałyśmy z siebie wszystko w miarę naszych możliwości, aby na scenie „się działo”. Artur należycie straszył swoim wyglądem i potęgą.
Oczywiście nie obyło się bez wpadki. Operator dźwięku puścił ten sam utwór drugi raz i tancerze zamarli. Spektakl starał się ratować Artur, który zaimprowizował coś na scenie. Na szczęście nasza trenerka i autorka przedstawienia była na balkonie i pokazała operatorowi, jaki utwór ma teraz włączyć i przedstawienie potoczyło się dalej.
No cóż, jeszcze tak nie było, żeby się coś nie schrzaniło ;) Żartuję, bywały takie występy na 100% udane.
Jak diabły się sprzeczają, to iskry lecą
Nasze kontusze w kujawiaku tworzyły barwne wzory
Kujawiak spokojny, ale barwny
Artur - Lucyfer wzbudzał respekt
Diabełki starały się mu dogodzić...
i podsuwały mu różne kobiety a czasem złościły się na nie...
Żywiołowy taniec Drumul Dracului
Tym tańcem diabły próbowały skłonić dziewczyny do uległości wobec Lucyfera
Alta Novella tańczy mazura w spektaklu "Legenda Lucyfera"
Skoczny krakowiak
Artur ratuje przedstawienie i daje znaki operatorowi muzycznemu
Ukłony
Alta Novella na Festiwalu Tańca Dawnego - wrzesień 2020
W przerwie po naszym spektaklu wyszliśmy na dwór, aby uwiecznić nasze piekielne postacie na zdjęciach. Usłyszeliśmy też wiele komplementów od nielicznych oglądających nas znajomych – niektórzy z nich kiedyś tańczyli tańce dawne, więc znają się na rzeczy. A takie zdanie: „Wyróżniacie się wśród innych zespołów, bo zawsze zaskakujecie nas czymś nowym i bije od was ze sceny taka pozytywna energia” jest bardzo przyjemnie usłyszeć.
Alta Novella straszy po spektaklu "Legenda Lucyfera"
„Wyróżniacie się wśród innych zespołów, bo zawsze zaskakujecie nas czymś nowym i bije od was ze sceny taka pozytywna energia”
Organizacja festiwalu była bardzo dobra. Dostaliśmy osobną salę na przygotowania, tak aby zachować normy sanitarne. Ja pokazałam swoim wnuczkom, które przybyły na festiwal, jak wygląda zaplecze prawdziwej sceny ze sprzętem do naświetlania itp. Musiały się z tym zapoznać, gdyż później też miały mieć swój krótki epizod w spektaklu cioci zespołu Fontana dei Pazzi.
Nasze entuzjastyczne odreagowanie po spektaklu w sali przygotowań
Ostatnim przedstawieniem festiwalu była bajka o złym czarnoksiężniku zespołu Fontana dei Pazzi, w którym Asia grała kilka ról i często przebierała się w pośpiechu za sceną. Najbardziej udaną była jej rola kota – w końcu posiadając koty od kilkunastu lat można przyjrzeć się dobrze ich zachowaniom :)
Asia w spektaklu "Serce czarnoksiężnika" grała kilka ról - tu jest wieśniaczką
a tu kotem
Przedstawienie "Serce czarnoksiężnika" rozpoczynał prolog, w którym ja (babcia) siedziałam na krześle, haftując gobelin a dokoła mnie skakały moje własne wnuczki. Cała trójka – Ela , Zosia i Jurek - siadała w odpowiedniej chwili przy mnie i rozpoczynała krótki dialog, kończący się moim stwierdzeniem, że opowiem im bajkę. Przy gasnącym świetle schodziliśmy ze sceny po schodkach i jedyną moją myślą było to, abyśmy nie spadli z nich. Dzieci świetnie spełniły swoja rolę a Jurek naśladował moje gesty, co było słodkie…
Moje wnuczki skaczą po scenie w przedstawieniu "Serce czarnoksiężnika" a potem siadają koło babci
A tu rozmawiamy o bajce
Schodzimy ze sceny
A na oficjalnym zakończeniu festiwalu czekała nas niespodzianka – dzieciaki dostały pamiątkowe dyplomy i z zaskoczenia nawet zapomniały o ukłonie. Na przyszłość trzeba będzie nad tym popracować. Bo jeżeli tylko nasi rządzący dadzą nam wreszcie wrócić do normalnego życia, to moje wnuki pewnie jeszcze nie raz wystąpią na scenie. Spodobało im się.
Zdjęcie zbiorowe po zakończeniu festiwalu