Moje taneczne pas(je) | Klub Tańca Dawnego Alta Novella |
Kronika klubu i pokazy tańca 2024 |
Festiwale Tańca Dawnego 2024 |
Galeria uzupełniająca |
Kiedy już po występach na „prawdziwej” scenie wiedziałam, że dobrze się na niej czuję, czyli że sprawia mi to przyjemność, oczekiwałam oczywiście, że w kolejnym roku szkolnym Klub Tańca Dawnego Alta Novella przyszykuje coś na Spotkania z Tańcem Dawnym. Podpytywaliśmy Kasię już w czasie wspólnego obiadu po zakończeniu czerwcowych zajęć, co będziemy ćwiczyć od nowego roku, a ona odparła, że barok. Było to naturalną koleją rzeczy – skoro przez ostatnie lata poznawaliśmy kontredanse, tańce XIX i początków XX wieku, renesans i średniowiecze, to pozostał nam barok – najbardziej wymagająca od tancerza epoka historyczna w tańcu.
Była wśród nas spora grupka zaawansowanych dawnych tancerek z Pawanilii plus moja Asia, dla których Kasia, proponując dodatkowe zajęcia, miała przygotować program barokowy na Korowód.
Grupa zaawansowana barokowo szykowała program "Klejnoty" na Korowód 2017, ale spektakl miał swą premierę dopiero na wiosnę 2018 r.
Od lewej: Joanna S., Katarzyna M., Anna W. z zespołu "Pawanilia", Anna P.
Moje lekkie zaniepokojenie po Kasi deklaracji, że na najbliższym Korowodzie produkować się będą zaawansowani „barokowcy”, zostało przez nią uspokojone oświadczeniem, że reszta grupy też weżmie udział w Korowodzie w programie, zawierającym tańce XIX-wieczne, które przecież od kilku lat po trochu ćwiczyliśmy. Tak więc w barok wgryzamy się na przyszłość i jeszcze wiele przyjdzie nam wylać potu i łez, zanim coś w miarę sensownego z tego powstanie, a teraz będziemy zbierać owoce swej kilkuletniej pracy w postaci kontredansów, kadryli, polki czy walca.
Kontredans Triole
Juliana to jeden z najczęściej tańczonych kontredansów
Polka - wiadomo, sam żywioł
W tym kontekście tytuł naszego spektaklu, który zaproponowała Kasia, był rzeczywiście na miejscu - „Wspomnienie”. Odkąd bowiem zaczęłam uczęszczać na zajęcia taneczne do Staromiejskiego Domu Kultury-u, poznawaliśmy różnego typu kontredanse i kadryle, w ilości przyprawiające o zawrót głowy.
Ćwiczyliśmy więc przez cały rok wybrane angielskie konterdanse i kadryla Helmke i od początku roku poznawaliśmy kolejne kroki uroczego tańca, który był prekursorem walca – Landlera. Ćwiczyliśmy wszyscy, chociaż nasza trenerka zapowiadała, że na przedstawieniu poszczególne tańce będą wykonywać różne osoby, jak to ze scenariusza wyniknie. I tak okazało się, że ulubionego przez mnie Landlera będą w czasie występu tańczyć tylko dwie dziewczyny – Agata i Asia - i trochę żałowałam, że nie jestem 30 lat młodsza, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że taki lekki, wdzięczny taniec powinny prezentować młode dziewczyny, a nie starsze panie, jeszcze w dodatku z dużym brzuchem, jak to jest w moim przypadku – przecież zależy nam na tym, aby nasze przedstawienie było oglądalne ;)
Trumphy to kontredans dostojny w charakterze z efektownymi trzymaniami rąk
Kontredans Triole ma wdzięczną choreografię
Od lewej: Krzysztof M., Anna S. (ja), Krystyna D., Anna P., Łukasz R., Marek M.
W kontredansie Juliana trzeba się nachodzić...
Kadryl Helmke ma dużo figur i trzeba było długo go ćwiczyć, aby wykonywać je równo, gdyż tańczyłyśmy go w ósemkę
Asia i Agata tańczą ślicznego Landlera
Od lewej: Joanna S. i Agata K.
Jak to ma nasze taneczne guru w zwyczaju, Kasia po trochu odsłaniała nam kulisy szykowanego spektaklu i proponowane dla poszczególnych osób role. Określiła też epokę, w której ma się dziać akcja przedstawienia – lata trzydzieste XIX wieku i tło literackie – motywy poezji Puszkina i prozy Tołstoja do wytypowania głównych bohaterów historii ("Eugeniusz Oniegin" i "Anna Karenina").
Agata miała grać młodziutką Nataszę, wprowadzaną po raz pierwszy na salony a Asia jej siostrę Olgę (Natasza zresztą przyjmowała w trakcie spektaklu rolę Tatiany). Ich mamą była Ania P, Pani Domu wydająca przyjęcie na cześć córki. Artur D., dobry duch naszego zespołu, wspierający nas już parokrotnie w naszych spektaklach, miał być trochę Wrońskim, a trochę lwem salonowym, którego cioteczką ( z dużym majątkiem) miała być Ania H. Bożenka wcieliła się w tajemniczą postać Anny Kareniny, wiodącej Wrońskiego na pokuszenie. A Konrad P., występujący u nas gościnnie również kolejny raz, tym razem jako Eugeniusz Oniegin , cudownym Kasi tylko znanym sposobem zamieniony w trakcie przedstawienia w poetę Puszkina, miał mieć rolę głównie mówioną (poza jednym tańcem z Agatą). Reszta towarzystwa to zaproszeni na salon znajomi Pani Domu. Jak się okazało na próbach przed Korowodem, gdy byli już obecni wszyscy członkowie zespołu i zaproszenie goście, czyli Artur i Konrad, zderzenie konwenansów dawnej epoki z emocjami, targającymi bohaterów było przyczyną niezłej zabawy dla nas. Nie ma to jak wcielanie się w role odgrywanych postaci z dodanym przez swoją wyobraźnię pewnym rysem obyczajowo – psychologicznym...
Natasza (Agata) zostaje wprowadzona na salony przez mamę i siostrę
Artur tańczy ze swoją cioteczką (Anią H.) walca na 5 kroków
Tajemnicza Anna Karenina (Bożena Z.) z lwem salonowym Wrońskim(Artur D.)
Poeta (Konrad P.) wymyślał dla niektórych z nas wiersze na poczekaniu
Tym samym mieliśmy też zakreśloną epokę do projektowania swoich strojów. Była to epoka romantyzmu po czasach napoleońskich. A więc sukienki lekkie, ale już odcinane w pasie, z rozkloszowanym dołem, bufiastymi rękawami i szerokim, owalnym dekoltem.
Asia już miała taką sukienkę, którą przygotowałyśmy wspólnie kilka lat wcześniej na bal ku pamięci Powstania Listopadowego – seledynową z jedwabiu i organzy, ozdobioną zielonymi kwiatkami wykonanymi z jedwabnych wsążeczek i z haftowanym kołnierzem. Okrągły krój sukni na dole utrzymywany jest przez pasek, wypchany watą, jako że nie były to jeszcze czasy krynolin.
Ja z kupionej wcześniej bawełny w kolorze miętowym uszyłam sobie suknię według kreacji z tych czasów, którą znalazłam w książce – historii mody. Do bufek rękawów doszyte są fantazyjnie wycięte „skrzydełka” a do spódnicy szeroka falbana. Skrzydełka i falbanę ozdobiłam paskami jedwabnych wstążek w kolorach zielonym, błękitnym i liliowym. Do tej pory było wszystko tak, jak w odtwarzanym modelu, ale nie byłabym sobą, żebym do tej rekonstrukcji nie dodała czegoś od siebie. Był to fantazyjno – roślinny motyw, wykonany przez mnie na spódnicy takimi samymi wstążeczkami, tylko z jednego boku, gdyż wtedy była też modna asymetria. Do tego stroju przypinam też, kupione mi przez córkę, piórka w kolorze pasującym do wstążek. I oto cały strój gotowy. Pewnie bardziej by pasował do osoby o połowę ode mnie młodszej, ale z drugiej strony jakby się sugerować wiekiem, to osoby w moich latach w XIX wieku już w ogóle nie tańczyły na żadnych przyjęciach, tylko siedziały na honorowych miejscach, całe w czerni, gdyż pochowały już kilku mężów ;) I raczej nie posyłały porozumiewawczych uśmieszków do młodszych mężczyzn, jak ja to zagrałam z Arturem...
Wejście lwa salonowego. Wymyśliliśmy z Arturem, że kiedyś miał też ze mną bliższe kontakty... Wystarczy popatrzeć na mój wzrok, którym witam go w salonie...
Zresztą moje zachowanie było raczej nie do zauważenia, skoro część widzów nie zrozumiała, jakie relacje zachodzą między głównymi bohaterami. Owszem widać było pewnie, jak przez „salon” przyjęte było zachowanie naszych czołowych skandalistów, czyli Artura z Bożeną, którzy, zapominając, że są w miejscu publicznym, tańczyli pełnego skrytego erotyzmu walca sefadryjskiego, a przedtem Artur lekceważąco wstawił na swoje miejsce w kontredansie - tańczonym z Agatką - innego faceta, przyprawiając ją o spazmy (z których ratowała ją Asia). Ale już mowa kwiatów i wachlarzy, powszechnie znana i stosowana za czasów naszych prababek, nie została w trakcie przedstawienia zrozumiana przez współczesnych widzów. My, którzy o tym wiedzieliśmy, świetnie bawiliśmy się na próbach. Tym samym wraca do mnie myśl, czy jednak przed występami zespołów, konferansjer nie powinien wprowadzać widzów w tematykę w kontekście historycznym, typu: „Zwróćcie państwo uwagę na subtelną, ale ważną dla akcji mowę kwiatów i wachlarzy”... Kasia uważa, że nie, a ja nie byłabym tego taka pewna.
Moment podmiany Konrada w miejsce Artura w kontredansie Tempet
Salonowi skandaliści tańczą walca ku rozpaczy Agaty i oburzeniu wszystkich
Ach, coż to za skandal i dyshonor dla mojej córki... Ania P. znakomicie zagrała matkę i gospodynię imprezy
Od lewej: Agata K., Joanna S., Anna P., Artur D., Bożena W.
Asia ratuje Agatę przed omdleniem
/>
Mowa kwiatów
Mowa wachlarzy
W przedstawieniu na Korowodzie we wrześniu 2017 r. wzięła udział cała nasza grupa (poza Pauliną), gdyż dołączli do nas jeszcze Krzysztof i Łukasz z tanców w kręgu plus zaproszeni goście w osobach Artura i Konrad. Całkiem liczna grupa, zajmująca całą scenę. Dziewczyny poszyły ładne suknie i na scenie prezentowaliśmy się kolorowo i jakoś tak przyjemnie dla oka. Obrazek mam, ciotek i pociotek, siedzących przy samowarze i pilnujących tańczącej młodzieży, wyglądał jak kadr z filmu. Łukasz w pozie romantyka na salonach pasował do tej postaci kapitalnie. Agatka w uszytej przez siebie różowej, jedwabnej sukience z beżową koronką wyglądała zjawiskowo. Obrazki z Agatą, Konradem – zakochanym poetą i Asią – pocieszycielką na tle kwiatów, nadają się do namalowania w charakterze romantycznych portretów.
Pastelowe suknie ładnie prezentowały się na scenie
Mamy i ciotki siedziały przy samowarze i pilnowały tańczącej młodzieży
Od lewej: Anna P., Anna H., Marek M., Ola M.
Prawdziwie romantyczne kadry...
Asia pociesza zrozpaczoną Agatę
Bożena w srebrnej sukni, ze wzrokiem wbitym w podłogę skromnie (a jednocześnie pobudzającym mężczyznę do starań o nią), tańczyła z Arturem walca przepięknie. Śliczne były też sceny zakończenia, gdy Agata tańczy Landlera z Konradem. Nawet kadryl, znienawidzony przez nas na próbach, gdyż był długi i męczyliśmy go przez cały rok do znudzenia, na przedstawieniu wypadł ładnie i dostałyśmy za niego brawa. A otwierała przedstawienie scena, w której Asia z Agatą, czekając na gości, tańczą wdzięcznie Landlera w desusach, czyli halkach i gorsetach... Cóż za śmiała scena! Czyli skandalicznych i wesołych sytuacji było w tym przedstawieniu więcej. I, jak mi się zdaje, wszyscy udźwignęli to aktorsko.
Bożena tańczy z Arturem walca sefardyjskiego niby skromnie, a tyle w nim erotyzmu...
Rozkręcili się...
Agata i Konrad ślicznie zatańczyli Landlera
Dobre zakończenie
Męczony przez nas na próbach kadryl wyszedł nam na przedstawieniu całkiem równo
Dziewczyny tańczą Landlera, czekając na gości...
Mama przerażona: "Wy jeszcze w bieliźnie a tu goście już wchodzą..."
Oczywiście wpadki też były. Występy zespołów miały w 2017 r. miejsce na scenie w Arkadach Kubickiego przy Zamku Królewskim. Zaletą była spora scena, wraz z oświetleniem i dużo miejsc siedzących na widowni. Niestety nie pozwolono nam otworzyć żadnych drzwi, a klimatyzacji nie było. Po kilku godzinach ( w czasie których obejrzeliśmy m.in. zabawny spektakl zespołu Fontana dei Pazzi, do którego Asia napisała scenariusz p.t. „Dyrektor teatru marionetek”) zrobiło się na widowni duszno i gorąco. W naszym przedstawieniu Konrad recytował kilka urywków wieszy Puszkina i powinien mieć przy takiej dużej przestrzeni mikrofon, który niestety w tym akurat momencie, gdy wychodziliśmy na scenę się zespsuł, więc nie było naszego poety dobrze słychać. W dodatku zagapił się w pewnym momencie i nie wszedł ze swoim tekstem a pozostali czekali na niego dość długo, co spowodowało pauzę w akcji. Cóż, nie wszystko może się udać.
Końcowe ukłony - Alta Novella
Od lewej: Krzysztof M., Anna S. (ja), Bożena Z., Krystyna D., Artur D., Agata K. Aleksandra M., Konrad P., Marek M., Joanna S., Anna H.
Alta Novella z prowadzącą nasz zespół Kasią M. w Arkadach Kubickiego*-
Od lewej: Konrad P., Anna H., Ola M., Marek M., Anna S., Katarzyna M., Bożena Z., Agnieszka Ś., Krzysztof M., Artur D., Anna P., na pierwszym planie Joanna S. i Krystyna D.
Alta Novella na schodkach Arkad Kubickiego
Alta Novella omdlewająca - aż tak było duszno?
Fontana dei Pazzi - "Dyrektor teatru marionetek"
Asia zatańczyła polkę mazurkę z Kornelem, kiedy już marionetki zostały odczarowane
Drugiego dnia Korowodu nasz zespół nie występował, gdyż jedna z dziewczyn, która miała tańczyć w pokazie barokowym rozchorowała się na dłużej. Oglądaliśmy więc spektakle innych zespołów, w tym klimatyczne i mroczne przedstawienie Fontany dei Pazzi p.t. „Maska czerwonej śmierci” - wiało trwogą ze sceny a wszyscy aktorzy padali jak muchy pokotem.
Fontana dei Pazzi - Maska czerwonej śmierci
Śmierć - Ela powoli acz konsekwentnie zabijała wszystkie postacie