Moje taneczne pas(je) | Klub Tańca Dawnego Alta Novella |
Kronika klubu i pokazy tańca 2024 |
Festiwale Tańca Dawnego 2024 |
Galeria uzupełniająca |
Pod koniec czerwca 2021 r. wzięliśmy udział w Festiwalu Renesansu w Lublinie – wreszcie na żywo. Część grupy Alta Novella wyjechała do Lublina już w piątek, gdyż od rana w sobotę uczestniczyli w bardzo ciekawych warsztatach, prowadzonych przez tancerza z … Egiptu.
Mnie tam nie było, ale Asia relacjonowała mi potem, że sprawiły jej sporą przyjemność. Warsztaty, tak jak cały festiwal, organizowane były przez Zespół Tańca Dawnego Belriguardo. I w zasadzie, poza kilkoma małymi wpadkami, organizacja była w porządku. Codziennie festiwalowe prezentacje rozpoczynały pochody zaproszonych zespołów, z prowadzącą na czele grupą żonglującą chorągwiami.
Warsztaty przowadzone przez egipskiego tancerza okazały się być bardzo ciekawe
Oczywiście przejście ulicami Starego Miasta odbywało się w strojach w różnych epok, co przy upale powyżej 30 stopni było sporym wyzwaniem. My z Asią, Bożenką i Kornelem dzielnie przeszliśmy w sobotę całą trasę od Zamku Lubelskiego do placu przed pałacem Lubomirskich (obecnie fila Muzeum Narodowego), reprezentując Altę Novellę. I jeszcze chyba nigdy nie byłam tyle razy fotografowana i filmowana…
Międzynarodowy Festiwal Renesansu otwiera każdego dnia korowód przechodzący ulicami Starego Miasta
Alta Novella uczestniczy w korowodzie
Później odbywały się występy zespołów instrumentalnych i tanecznych w Sali Malinowej Pałacu Lubomirskich (w sobotę) i na dziedzińcu tego pałacu (w niedzielę). Dominowały produkcje z epoki renesansu, ale był też prezentowany spektakl barokowy („Pawanilii”), komedia dell`arte i nasz spektakl "Legenda Lucyfera" z tańcami narodowymi w choreografii i reżyserii Anny Popławskiej.
W tym roku pokazy tańców i koncertu odbywały się w pałacu Lubomirskich
My wpasowaliśmy się w motyw przewodni tego roku, którym były maski (ciekawe dlaczego ?... ;), jako że nasze postacie z piekła rodem miały cały czas maski na twarzach, co z tego, że nie zasłaniały ust ani nosa… Na widowni w krzesłach zajmujących połowę Sali Malinowej ze ślicznymi, różowymi kominkami z marmuru, siedziało dużo ludzi. Tak spora publika jest tylko na ogólnopolskich festiwalach.
Alta Novella przygotowała na festiwal spektakl "Legenda Lucyfera"
Występowałyśmy w spektaklu w maskach, gdyż byłyśmy tajemniczymi kobietami...
Część z nas przyjechała do Lublina w sobotę w południe i do naszego spektaklu, który odbył się o godz. 15 mieliśmy jeszcze trochę czasu, aby się umyć, umalować i ufryzować oraz przebrać w kontusze. Zabrakło niestety czasu na mała próbę na podłodze w Sali koncertowej i jej śliskość zaskoczyła nas trochę. Tańczenie na takiej podłodze tańców jak mazur czy krakowiak, gdzie trzeba przechodzić od figury do figury w dużym tempie, okazało się sporym wyzwaniem i zaowocowało tym, że mazur nam się pod koniec trochę „rozwalił”.
Powitanie
Stateczny polonez
Transowy kujawiak
Mazur -tu jeszcze wykonywany dobrze
Uf, na szczęście koniec...
Ale reszta poszła dobrze. Daliśmy (podobno) żywy, kolorowy spektakl, ze świetną, transową muzyką, który bardzo się publiczności podobał. Zareagowała zresztą żywiołowo po jego zakończeniu i musieliśmy, po ukłonach i zejściu ze sceny, wrócić na nią ponownie, gdyż oklaski brzmiały równie dziarsko, jak nasze tańce.
Diabły czubią się na scenie
Ania stworzyła piękną choreografię kujawiaka
Błyskawiczka w mazurze to efektowna figura
Żywiołowy taniec Drumul Dracului
Krakowiak kończy nasze przedstawienie
Byliśmy żywiołowo oklaskiwani
Po obejrzeniu produkcji innych zespołów (gros z nich było z Warszawy) wszyscy uczestnicy festiwalu poszli na wspólną kolację. Przygrywał na niej węgierski zespół w wirtuozerski sposób wydobywający dzikie dźwięki z kobz i piszczałki, co kilku uczestników pobudziło do szaleńczego tańca. Niestety salka w restauracji była zbyt mała dla nas wszystkich i ledwo mieściliśmy się przy stołach, co dopiero mówić o tańcach, więc część z nas tylko podrygiwała w miejscu.
Następnego dnia pokazy odbywały się w plenerze na placu przed pałacem. Pozwoliło to widzom obserwować je z ławek lub trawnika, więc część z nich rozłożyła się na kocach, co wprowadziło miłą atmosferę pikniku. Za to plac, na którym występowały zespoły, oblany był słońcem, co przy 30-to stopniowym upale było niefortunne. Na kamiennych płytach placu rozłożono maty, niestety dla naszego licznego zespołu za małe. Na szczęście my występowaliśmy jako ostatni i udało nam się namówić organizatorów do zdjęcia mat, przez co tańczyło nam się lepiej niż poprzedniego dnia w pałacu. I słońce schowało się trochę za drzewa, więc nie było już tak upalnie.
W niedzielę można było obserwować występy w parku
Niektórzy członkowie zespołu Fontana dei Pazzi na festiwalu w Lublinie występowali także w spektaklach innych grup
Występ Alty Novelli na placu Wolności
Mieliśmy przed pałacem dużo miejsca - tańczymy mazura
Kujawiak
Krakowiak
Za to mieliśmy małe kłopoty z powodu większej przestrzeni do tańca, przez co nasz polonez posunął się zbyt daleko i przez to trochę się poplątał… Za to mazur, przećwiczony parokrotnie przed występem, wyszedł bardzo dobrze, co szczególnie widać na nagraniu, do którego Asia ustawiła naszą kamerę na balkonie pałacowym.
Polonez zaczął się całkiem prawidłowo...
Dla mnie najmocniejszym punktem tego programu są nasi chłopcy, którzy ubrani w czerwone żupany , z wystającymi spod włosów rogami, fajnie rozgrywają sceny piekielne zarówno od strony tanecznej jak i aktorskiej. A Artur jest zawsze klasą dla samego siebie i jako Lucyfer nadaje całej opowieści specyficzną atmosferę tęsknoty za ukochaną i groteski. Zaś my, dziewczyny, ubarwiamy całe przedstawienie naszymi kolorowymi, fruwającymi przy obrotach kontuszami, tańcząc w rytm porywającej muzyki.
Diabelskie rozgrywki
Walka diabłów
Lucyfer tęskniący i zakochany - mimo że ugłaskiwany przez diabły...
potrafił być straszny,...
gdyż nie mógł znaleźć ukochanej...
chociaż jej szukał...
wśród wielu kobiet
Diabły tańczące z werwą krakowiaka
Dziewczyny kręcą się w oberku
Zakończenie mazura
Żywiołowy taniec Drumul Dracului
Tańczę skocznego krakowiaka
W krakowiaku przy obrotach nasze kontusiki fruwały
Zakończenie krakowiaka
Po emocjach związanych z występami część naszej grupy poszła na obiad a ja z Asią poleciałyśmy zwiedzić Zamek Królewski, gdyż jako uczestnicy festiwalu dostałyśmy darmowe wejściówki pod warunkiem, że przyjdziemy w strojach historycznych. I rzeczywiście wzbudzałyśmy tymi strojami lekką sensację i niektórzy pytali nas, czy jesteśmy tu jako element ekspozycji a inni, skąd taki pomysł na przebranie. A gdy dowiedzieli się, że stroje szyjemy same, wykorzystując je do pokazów tańców dawnych, to już w ogóle wzbudzałyśmy szczere wyrazy podziwu. Co było bardzo miłe…
Mam nadzieję, że za rok przyjedziemy do Lublina z nowym przedstawieniem.
To my po występie w Lublinie
Przyszykowania do tego występu rozpoczęliśmy przeszło dwa lata temu kursem, na którym Artur uczył nas tanga, twista i madisona. Dalszy kurs przechodziliśmy rok temu i przez cały czas pandemii indywidualnie, lecz systematycznie, ćwiczyliśmy pod czujnym okiem Kasi poznane wtedy choreografie. Ale ze względów na ograniczenia w czasie pandemii najważniejszy dla nas był tydzień spędzony na Mazurach w lipcu, gdy mogliśmy wyszlifować program dla całej grupy, prowadzeni przez Kasię i Artura. Cały czas mieliśmy nadzieję, że uda nam się ten spektakl zaprezentować publiczności, ponieważ jest i ciekawy i miejscami zabawny.
I rzeczywiście się udało, gdyż kolejne, trzecie już, ogólnopolskie spotkania z tańcem dawnym, zwane teraz Scena Dawna, doszły do skutku na początku września, za co należą się podziękowania dla liderów zespołu Fontana dei Pazzi, bo nastąpiło to dzięki ich determinacji, szczególnie Michała oraz dla dyrekcji Domu Kultury Świt, która znowu udostępniła na tę imprezę niezbędne środki i salę teatralną.
Na festiwalu zaprezentowało się kilka zespołów – przyjechały zespóły z Kutna i Lublina i wystąpiło kilka zespołów warszawskich. Fontana przedstawiła spektakl „Towarzyszka podróży”, gdzie Asia grała ducha, a nasza Alta Novella premierowo pokazała „All that jazz” na podstawie scenariusza opracowanego przez Kasię Mazur i w reżyserii i choreografii jej i Artura Dobrzańskiego.
Zespół z Kutna w strojach barokowych
Fontana Dei Pazzi zaprezentowała " spektakl „Towarzyszka podróży”...
gdzie Asia grała ducha
Kasia umieściła akcję spektaklu na dworu w Birmingham, gdzieś w latach 50-tych, co okazało się bardzo świeżym pomysłem, umożliwiającym kreowanie różnych scenek, rozgrywanych między przypadkowo spotkanymi ludźmi w trakcie oczekiwania na pociąg. Stanowiło to też dla niektórych z nas wyzwanie, związane z przygotowywaniem nowych rekwizytów do tej nietypowej scenografii, na co Kasia, Ania P., Agatka i Artur z Krzysiem i Sebastianem poświęcili sporo czasu – chłopaki zbudowali kasę biletową z listewek, które Kasia obszyła materiałem i wykonała na nim litery z nazwą miejscowości, Agata zrobiła zegar dworcowy a Ania zdobyła głośniki. Za to dziewczyny, poza Agatą, nie musiały szyć nowych strojów, gdyż albo miały je w szafie (jak ja) albo mogły nabyć w internecie pod hasłem „suknie – lata 50-te” – trzeba było tylko dokupić do nich sterczące, szerokie halki. Natomiast Kornel musiał zdobyć mundur kolejarza – w którym prezentował się świetnie. Obowiązkowo też trzeba było zorganizować sobie stare walizki i tu nieoceniony był mój strych, gdzie od dawna, jakby na to czekały, leżały skórzane walizki mojego wujka i teściowej dla mnie i Asi oraz teczka gazeciarza dla Krzyśka. Przy takim hobby, jakie mamy obie z Asią, wszystko się chomikuje, bo nigdy nie przewidzisz, kiedy może się to przydać.
Akcja naszego spektaklu działa się na dworcu, dlatego tańczyliśmy też z walizkami
Stroje z lat 50-tych łatwo było skomponować
Trudniej było ze strojami dla Oli i Kornela - pracowników kolejowych - między nimi ja w swojej współczesnej sukience, pasującej tu idealnie
Przygotowania do spektaklu Agaty i Asi - dwóch pensjonarek
Po tak długim okresie ćwiczeń (ja z Agatą w parze cały tydzień przed występem wałkowałyśmy najdłuższy i najtrudniejszy taniec, ponieważ Agatki nie było na naszym zgrupowaniu na Mazurach) wydawałoby się, że wystąpimy bez tremy, ale niektórzy trochę jej mieli. Ale od momentu puszczenia dymów na scenę i podniesienia kurtyny już poszło. Tym razem odbyło się bez psikusów muzycznych. Mieliśmy trochę wpadek tanecznych (ja niezbyt pewnie wkroczyłam w pierwszy taniec, gdzie stałam w pierwszej linii, a Kornel próbował rozwalić w pewnym momencie nasz rytm taneczny, ale na szczęście Kasia wykazała zimną krew, doprowadzając całą grupę do pionu). Ale nasz spektakl był tak dynamiczny i wielowątkowy, że widownia w ogóle tych pomyłek nie zauważyła (przynajmniej tak twierdzili moi znajomi, którzy to oglądali i chwalili całość).
Kornel zawiadowca rozpoczyna spektakl
All that jazz
Mam w tym przedstawieniu znowu fajną rolę, gdyż gram surową nauczycielkę, która przychodzi na dworzec z trzema pensjonarkami (Agata, moja Asia i Blanka) i w trakcie długiego oczekiwania na pociąg przechodzę metamorfozę od wymagającej służbistki po roztańczoną panią, porwaną magią tanga i żywiołowością twista. Dzieje się tak ponieważ moje podopieczne, spuszczone na moment z oka, też pokazują swoje prawdziwe oblicze niekoniecznie poprawnych uczennic i urządzają na dworcu balangę, do której dołączają stopniowo inni pasażerowie. Trzy inne pasażerki też przechodzą metamorfozę od zahukanych, szarych gospodyń domowych do świadomych swej kobiecości, rozkwitłych nagle pań – z tych rolach popisywały się Ania Popławska, Bożenka i Joasia Ossolińska. Kasia i Artur stworzyli bardzo stylowe kreacje pary z wyższych sfer. A w rolę personelu dworca wcielili się: Ola, jak olewająca pasażerów bileterka, żywiołowy gazeciarz Krzysiek – obiekt zainteresowania uczennicy Asi oraz roztańczony kolejarz Kornel.
Pensjonarki nie były takie święte i rozkręciły zabawę na dworcu
Ja z pensjonarkami
Kasia z gazeciarzem Krzyśkiem i Blanka z kolejarzem Kornelem
W scenariuszu spektaklu Kasia z Arturem umieścili ciekawe postacie i większość z nas mogła pobawić się nimi aktorsko. Tańca było bardzo dużo, również charakterystycznego – jak na przykład układ z walizkami. Muzyka lat 50-tych żywiołowa, przełamana w środku namiętnymi frazami tanga. Do tego odpowiednie oświetlenie i nagrane wcześniej przez mnie komunikaty dworcowe, które też dodawały scenom humorystycznego rysu. Ogólnie bardzo fajne przedstawienie nam wyszło i tak też było odebrane przez widzów festiwalowych. Byliśmy usatysfakcjonowani, że nasze przeszło roczne ćwiczenia nie poszły na marne, a w dodatku zapewniły nam dużo radości w czasie przygotowywania. Wielkie dzięki dla Kasi, Artura i całego zespołu Alta Novella. Ja bawiłam się z Wami znakomicie
Tańce do żywiołowej muzyki lat 50-tych dawały nam dużo radości
Sesja fotograficzna po spektaklu
Alta Novella po spektaklu na festiwalu Scena Dawna w 2021 r
Dziękujemy Kasi i Arturowi za świetny pomysł i poświęcony dla nas czas na przygotowanie