Przez pryzmat lat

baner górny

Kocie historie

    Szary Kot – metamorfoza potwora

Szary Kot




    Szary Kot pojawił się na naszym ogródku znikąd zimą 2006 roku, wkrótce po śmierci naszego Prążka. Wyglądał na bardzo zabiedzonego i wygłodzonego i zachowywał się agresywnie. Oblatywał wszystkie domu dookoła a ludzie dawali mu z litości jedzenie. Jak wiadomo, ludzie dzielą się na tych, którzy mają psy i tych, co mają koty. Tylko nieliczna reszta nie ma jeszcze nikogo ;) Nowy kot, pojawiający się na jakimś terenie, musi szybko zrobić rozpoznanie, aby opracować optymalną trasę swego codziennego rajdu celem poszukiwania pożywienia. Na naszym osiedlu jest kilkadziesiąt domków, nic więc dziwnego, że po jakimś czasie Szary Kot nie wyglądał już na zagłodzonego :) Ale w dalszym ciągu był agresywny. Może dlatego, że zniechęcałam go do przychodzenia do nas ze względu na Łobuza.

Łobuz do tej pory miał osobistego ochroniarza w osobie Prążka. Gdy jakiś kot zjawiał się na naszym ogródku, wystraszony Łobuz rejterował ze strasznym biadoleniem do domu, a wtedy wychodził do ogrodu Prążek i samą swą stateczną, potężną postawą skłaniał obcego do ucieczki. Ale teraz nie było już brata i tęskniący za nim Łobuz sam musiał stawić czoła obcemu.

Prążek i Łobuz
Prążek ochraniał Łobuzka

I właśnie tak po raz pierwszy zobaczyłam Szarego Kota - zaalarmowana wrzaskiem mojego pupila. Na mój widok Szary uciekł a ja zreferowała sprawę rodzinie: „Był na naszym ogródku jakiś obcy kot, taki szaro-bury i Łobuz wzywał posiłków”.

Za drugim razem doszło już do zwarcia i ja przerażona stałam koło futrzanego, kotłującego się kłębu z galopadą myśli, jak te koty rozdzielić. Zdaje się, że pomogła wtedy woda z oczka wodnego. Mój kot wyszedł z tej potyczki podrapany i zrażony do obcego całkowicie. Następnym razem, gdy chciałam odciągnąć Łobuza od przeciwnika, ten podrapał mi nogę. „Wiesz, ten Szary Kot jest niebezpieczny” – powiedziałam do męża. Interweniujący niedługo potem mój mąż został potraktowany podobnie – obcy kot skoczył na niego jak pantera i wbił mu głęboko pazury w udo.

Toteż, gdy następnym razem usłyszałam na ogródku wycie kotów, złapałam już grabie i uzbrojona w nie podeszłam do antagonistów. Wsunęłam grabie między koty, przesuwając je w kierunku obcego, a ten nagle skoczył na nie, wbijając zęby w stylisko! No po prostu bestia!

Szary agresywny
Groźny Szary Kot


Co więc można było zrobić z tak agresywnym osobnikiem, który nieproszony zagościł na naszych włościach? Uznałam, że najlepiej go oswoić. Zaczęłam go karmić i łagodnie do niego przemawiać, oczywiście pod nieobecność mojego kota.

Szary je

Na wiosnę kot został już obłaskawiony do tego stopnia, że pozwalał sobie wyciągać kleszcze a któryś z sąsiadów chyba go przyhołubił, bo założono mu zieloną obróżkę. W dalszym ciągu jednak między Łobuzem a Szarym Kotem tliła się nienawiść. Przecież Szary pojawił się na terenie, który do tej pory należał do Łobuza i był przez niego codziennie patrolowany. I prawie codziennie kocury stykały się ze sobą. I nieważne, czy to był wąski przesmyk, czy szeroka arteria, stawały naprzeciwko siebie i żaden nie chciał drugiemu ustąpić pola. Ale nie rzucały się już od razu na siebie, gdyż po paru scysjach nabrały do siebie respektu, tylko ustawiały w pozycji bojowej i wyły: Łobuz donośnie, jednotonowym niskim głosem a Szary odpowiadał mu modulowanym dyszkantem, który brzmiał: „O, jojojojojooooooojjj!”. Gdy spotkanie miało miejsce koło domu, wychodziłam i łagodnie przemawiając, zabierałam sztywnego Łobuza z pola konfrontacji. Gorzej, gdy spotkanie miało miejsce gdzieś, gdzie nie mogłam do mojego kota podejść. Łobuz kilkakrotnie przychodził podrapany a dwa razy pogryziony tak, że utworzyły mu się ropienie, które trzeba było leczyć antybiotykiem.

Wtedy wymyśliłam sposób, który świetnie się sprawdzał, choć pewnie część sąsiadów uznała mnie za wariatkę... Przemawiałam do wyjców łagodnym, niskim głosem, w stylu: „ No dobrze, koteczki, dajcie sobie spokój, przecież każdy może iść w swoją stronę...”, aż one uspokojone moim głosem przestawały wyć i prężyć się i siadały naprzeciwko siebie, udając że nie zwracają na siebie uwagi. Wiotczały i odwracały od siebie wzrok – tylko uszy czujnie zwrócone były w kierunku przeciwnika, na zasadzie: „Wiem, że tu jesteś, ale już mi to nie przeszkadza”. I po jakimś czasie powolutku odsuwały się od siebie do tyłu i zawracały ze wspólnej ścieżki.

Szary Kot na tarasie


    Przez następne 2 lata trwała pewna równowaga sił. Kocury prężyły przed sobą muskuły, ale tak naprawdę nie miały ochoty na walkę.

W ciągu tych dwóch lat jeszcze tylko dwukrotnie doszło do bójki. Raz, gdy Szary Kot zaatakował Łobuza, gdy ten chciał wyegzekwować swe prawa małżeńskie od karmiącej swe dzieci Redsiny, a drugi raz...

A drugiej scysji jestem sama winna. Wtedy już polubiłam Szarego Kota, a on stał się bardzo radosnym zwierzakiem, które przybiegało do mnie z entuzjastycznie podniesionym ogonem, gdy wołałam zawieruszonego gdzieś Łobuzka. Szary chyba uznał, że to on nazywa się Łobuz i był tak szczęśliwy, że go wołam, że tarzał się na ulicy, kładąc u mych stóp i dopominając o pieszczoty. Towarzyszył mi w powrocie do domu, ścieląc się co chwila na mojej drodze jak dywanik. I oczywiście po przyjściu do domu, częstowany był przeze mnie jakimś smakołykiem.

W tym czasie bawiłam się niekiedy z Szarym na ogródku, pod nieobecność Łobuza. No i zdarzyło się, że gdy raz zabawiałam Szarego witką, na którą on polował, na ogródku pojawił się Łobuz. Niestety on zauważył nas pierwszy i trudno było udawać, że nic się nie dzieje. Poza tym byłam ciekawa, jak mój kot zareaguje. I dowiedziałam się. Łobuz okrążył nas po cichu, chowając się w krzakach przed rozbawionym Szarym Kotem i nagle wyskoczył spod krzaka jak pocisk, dosiadając przeciwnika od tyłu i wbijając mu pazury 4 łap w grzbiet. Szary z wrzaskiem strząsnął Łobuza z siebie i uciekł z ogrodu. A mój kot... A mój kot popatrzył na mnie takim wzrokiem, że poczułam się jak zdrajczyni. Oj, długo musiałam się wtedy napracować, aby mój kotek przestał patrzeć na mnie z urazą! Jak mogłam zdradzić go z jego największym wrogiem na jego własnym ogródku!


groźny Łobuz
Skradający się Łobuz

Kiedy Łobuz zaginął i rodzina twierdziła, że zmienił dom, jak to czasem robią nie kastrowane kocury ( gdyż nakazuje im to instynkt, aby nie dopuścić do degeneracji genów w zbyt małej populacji), myślałam oczywiście też o tym, czy mój kot nie poczuł się już na tyle słaby, zmęczony czy zagrożony przez konkurenta, że wolał ustąpić mu swój teren i poszukać sobie innego, spokojniejszego miejsca. Tym bardziej, że po powrocie do domu zamiast Łobuzka, zastałam Szarego Kota, śpiącego spokojnie pod tarasem. Tak, jakby wiedział, że ze strony Łobuza nic mu już nie grozi...

kot śpi

Kocie historie - Ouzo - kot o wielkim sercu                             
do góry

Warszawa wrzesień 2011 r.

mail