Przez pryzmat lat

baner górny

Kocie historie

    Misiek – porzucony kanapowiec

Misiek


    Misiek był ukochanym kotem mojej mamy i mojej siostry Iwonki. Był przez nie kochany ze względu na wyjątkową łagodność, spokojny charakter, swoistą elegancję w wyglądzie i pewne ciekawe przejawy inteligencji.
Ale Misiek nie mieszkał u nich zawsze – był kotem z odzysku. Historia jego życia stanowi przykład braku odpowiedzialności za zwierzęta i stosunku pełnego niefrasobliwości, obserwowanego u niektórych ich właścicieli.

Misiek przez 8 lat swego życia mieszkał w bloku w mieście i był ulubionym kotkiem swojej pani – typowym kanapowcem. Czarny, puchaty Misiek kilka lat przedrzemał, pieszczony i hołubiony, nie wychodząc w ogóle na dwór.

Pan Miśka budował samodzielnie koło posesji Iwonki dom. Na budowie pracowała w sezonie cała rodzina, mieszkając na miejscu, nic więc dziwnego, że kota sprowadzali na działkę. Misiek często przechodził na ogród mojej siostry i zaprzyjaźnił się z moją mamą.

Misiek i Krasula
Misiek i jego koleżanka Krasula

Już wtedy niektóre zachowania właściciela kota były mocno kontrowersyjne: gdy kot kiedyś załatwił się w stercie piachu przechowywanego w piwnicy (przecież przez kilka lat robił to w domu, więc pewnie sterta piachu skojarzyła mu się z wielką kuwetą), jego pan zbił go i potem opowiadał: „Wsadziłem mu mordę w tę kupę i tak go sprałem, że zapamięta to na zawsze!” Niewątpliwie Misiek to zapamiętał: gdy tylko słyszał głos pana, zmykał ile sił za płot do ogrodu Iwonki.

Przez dwa sezony państwo razem z kotem wracali do bloku z nadejściem jesieni. Ale po trzecim sezonie, gdy budowa osiągnęła stan surowy zamknięty, państwo opuścili ją i wrócili do swojego ciepłego mieszkania, a kota zostawili w pustym domu. Przyjeżdżali na budowę w weekendy, przywożąc kotu coś do jedzenia. Przez resztę czasu kot miał sobie dawać radę sam, bo, jak twierdził jego pan: „Zwierzęta muszą pracować na siebie. Kot ma łowić myszy”.

Ośmioletni pieszczoch i kanapowiec, karmiony dotąd regularnie, mieszkał więc w pustym, zimnym domu sam, i aby upolować coś do zjedzenia, opuszczał dom po rusztowaniu, gdyż państwo zostawili mu jedno otwarte okno na I piętrze.

Moja mama nie mogła na to ze spokojem patrzeć i co jakiś czas podkładała kotu jedzenie na miseczce przy parkanie. I tak porzucony kot przyzwyczaił się jeszcze bardziej do jedynej osoby, która mu okazywała serce w tej stresującej sytuacji. Gdy nadeszła zima a sąsiedzi nie zabierali kota do siebie, mama zwabiała Miśka do swojego domu na jedzonko i aby się trochę ogrzał.

Misiek   Misiek pod krzakiem

I tak już został. Kiedy na wiosnę wrócili na budowę jego właściciele, kot nie chciał już podejść do swej dawnej pani, a na głos pana uciekał do mamy domu i chował się pod kanapę.

Misiek mieszkał u mamy i siostry kilka lat. Był spokojnym, niekłopotliwym kotem, który uwielbiał moją mamę. Chodził za nią po ogrodzie jak pies, asystując jej przy ogrodowych robotach. Wieczorem przychodził do jej łóżka na pieszczoty i usypianie i spał u mamy aż do momentu, gdy Iwonka, kończąc swój dzień pracy, zabierała taką ciepłą, puchatą kulę futra na inną kanapę.

Misiek z moją mamą   Misiek idzie za moją mamą   na leżaku
Misiek z moją mamą

Misiek na parapecie


    I działał jak chronometr. Zawsze, nawet w najgłębszym śnie wyczuwał, kiedy moja siostra wracała z pracy. Gdy Iwona zbliżała się samochodem do naszego osiedla, Misiek budził się i wskakiwał na parapet okna, które zwrócone jest w kierunku podjazdu pod dom. Tam czekał kilka minut na jej przyjazd i asystował jej od drzwi do kuchni, gdzie brał czynny udział w wypakowywaniu zakupów. Mama mówiła, że według Miśka nastawiała obiad dla Iwonki. Nigdy się nie mylił, a siostra nie zawsze wracała o tej samej porze.
    Czasami Misiek pokazywał jednak charakterek. Gdy siostra wracała z dłuższej podróży, obrażony kot odwracał się do niej tyłem i musiała się mocno natrudzić, aby go przeprosić.


Misiek z mamą   Misiek czeka na jedzenie

Gdy Misiek zachorował ciężko i nieuleczalnie i lekarze stwierdzili, że nie mogą mu pomóc i kot będzie już tylko cierpiał, Iwonka podjęła decyzję, aby go uśpić. Była przy tym, pożegnała się z nim i głaskała go a potem długo przeżywała jego śmierć.

Mieszkały potem na ogródku u Iwonki inne koty: Ouzo, Buzuki, Zorba, ale obydwie, mama i siostra twierdzą, że już nigdy nikt nie zastąpi im Miśka. On był jedyny.

Warszawa grudzień 2011 r.

Kocie historie - Kama - niezależny kot górski                              do góry

mail