logo

Szkocja - 2003

Po zachęcającym pobycie w Alpach Julijskich postanowiliśmy poznać inne ciekawe europejskie góry, toteż w 2003 r. skorzystaliśmy z oferty Biura Turystyki Aktywnej „Kompas”, organizującego wyjazd turystyczno – trekkingowy do Szkocji. Założeniem było wędrowanie po trasach regionu Highlandu na zmianę z poznawaniem najciekawszych zabytków Szkocji i obozowanie pod namiotami z samodzielnym przygotowywaniem wyżywienia. Bardzo nam to przypadło do gustu, gdyż Szkocja kojarzyła nam się z posępnymi krajobrazami wrzosowisk i romantycznych zamków. O górach nie mieliśmy zbyt dużego pojęcia, poza tym, że są niewysokie, ale zdobywa się jej z poziomu morza, więc wysokości względne podobne są do naszych. Na szczęście do każdej wyprawy przygotowuję się merytorycznie przed wyjazdem, nawet jak jedziemy z biurem podróży, toteż wyszukałam w Internecie informację o grasujących tam bardzo dokuczliwych meszkach i wzięłam dla nas środki ochronne, które na miejscu przydały się nie tylko nam.

Amsterdam   Po drodze: Amsterdam, Hanower

Wyjazd okazał się znakomity, przygotowany ciekawie przez naszego przewodnika Nika, choć - jak okazało się - program wycieczki testowaliśmy na własnej skórze, gdyż byliśmy pierwszą grupą, która pojechała na taką imprezę. W następnym roku wszedł on na stałe do oferty biura z małymi przeróbkami. W grupie ja i mój mąż byliśmy najstarszymi uczestnikami, poza nami była jedna młodsza od nas trochę pani Wanda a poza tym sama młodzież. Na szczęście my z mężem świetnie nawiązujemy kontakty z młodymi ludźmi, więc żadnej ze stron to nie przeszkadzało. Wszyscy pełniliśmy po kolei wachty w kuchni ( a taka wachta potrafiła zaczynać się o godz. 5 rano, aby zdążyć przed wyjściem w góry przygotować ciepłe śniadanie i wałówkę na drogę dla całego obozy a kończyła grubo po północy gotowaniem obiadu i sprzątaniem po nim). Mniej więcej co dwa dni przenosiliśmy się na inny camping, więc dochodziło jeszcze rozbijanie namiotów i pakowanie się. Przypominało nam to nasze obozy studenckie, tyle że mieliśmy komfortową sytuację komunikacyjną, gdyż do przeprowadzek i zwiedzania mieliśmy własny autokar. Największym utrapieniem były wspominane już meszki, przed którymi trudno było się uchronić – wchodziły nawet do nosa i gardła, ale na szczęście występowały one głównie na campingach, toteż mogliśmy odpoczywać od nich w górach i miastach.

życie obozowe    śniadanie
Polowe obiady i śniadania smakują niepowtarzalnie

Już pierwsze zetknięcie się ze szkockim pejzażem potwierdziło nasze wyobrażenia o nim. Jadąc z promu do Glasgow, zatrzymaliśmy się przy głazie, symbolicznie wyznaczającym granice Szkocji i mogliśmy podziwiać szerokie, falujące wysokimi trawami doliny, ciągnące się do majaczących na horyzoncie wzgórz, nad którymi przewalały się nastrojowo kłębiaste chmury.

nasza wycieczka
Nasza grupa na granicy Szkocji

szkocki krajobraz
Szkocki pejzaż - tak wyobrażałam sobie Szkocję

Pierwszy camping, na którym rozłożyliśmy obóz, był umiejscowiony nad jeziorem Loch Lomond. To największe jezioro Wielkiej Brytanii wije się malowniczo pomiędzy pasmami górskimi Trossachs przez wiele kilometrów i znane jest nam przede wszystkim z filmów o Harrym Potterze, gdyż stanowi w nich tło dla zamku Hogwart. Z góry widać, jak gęsto to rynnowe jezioro usiane jest wysepkami. Tam też rozpoczęliśmy nasze pierwsze wędrówki po szkockich górach, zanim przenieśliśmy się trochę na północ w rejon Highlandu.

Jezioro Loch Lomond    Szkocja
Jezioro Loch Lomond

Szkocja - Loch Lomond    Loch Lomond
Tak też wyobrażałam sobie szkockie pejzaże - zamglone, nostalgiczne w stonowanej, stalowo - zielonej tonacji kolorystycznej

góra    Terkkingi - pasmo Trossachs, Highland
oraz wejście na Ben Nevis





zamek    Szkockie zamki i nie tylko

Wracaliśmy ze Szkocji bardzo zadowoleni, wywożąc na pamiątkę kuszę „Wilhelma Tella”, srebrny zegarek wbudowany w postać pieska znad Loch Ness (bo figurki Lessi nam się nie podobały), odbitkę historycznej mapy Szkocji i kalendarz z podpisami członków wycieczki, który Staś dostał od nich na urodziny. Tak się złożyło, że kiedy płynęliśmy promem do Szkocji, miał urodziny tata a gdy wracaliśmy – syn i obydwaj zostali obdarowani przez kadrę drobnymi upominkami – było to bardzo miłe. Dodatkowo dostaliśmy od biura pamiątkowe koszulki ze znamiennym napisem: „KOMPAS ostrzega – chodzenie po górach może być przyczyną ekscytujących doznań”. My mieliśmy z Kompasem bardzo miłe doznania.

Bałtyk
Zachód słońca nad Bałtykiem

Powrót do strony głównej o podróżach





Odnośniki:


Highland - północna, górzysta część Szkocji z powrotem

mail

523