Wracamy na południe w stronę Gambii. Ponieważ jechaliśmy przez tereny, które już były na naszej trasie kilka dni temu, teraz wysłuchaliśmy informacji przewodnika o niektórych współczesnych problemach Afryki centralnej: dawna niechlubna trasa transsaharyjska służy teraz do przemytu narkotyków z Ameryki Południowej a pieniądze przysyłane tu przez organizacje humanitarne są na miejscu rozkradane przez urzędników. Obserwowaliśmy sterty śmieci, zalegających pobocze i okolice wiosek i miasteczek, fruwające dookoła torebki plastikowe. Byliśmy w porze suchej, więc wiał harmattan, który obniża widoczność do kilkunastu metrów (silny, północno-wschodni wiatr pasatowy wiejący w porze suchej znad Sahary na zachodnie wybrzeże Afryki Północnej, przynoszący spadek wilgotności powietrza). Zatrzymaliśmy się tylko na chwilę w miejscowości Cadak, aby zjeść tutejszego hamburgera. Gorąco, sucho i słońce prażące bez ustanku – no cóż – Afryka.
Park maszynowy używany do jazdy po wydmach w naszym hotelu w Lac Rose
Dzielny samochód pokonujący piaszczyste wydmy
Opuszczamy miły hotel w Lac Rose...
wyruszając na południe w stronę Gambii
Te dziweczyny wędrują brzegiem Lac Rose, aby sprzedać na targu laleczki regionalne, które same wykonały
Senegalska codzienność
Dzieci są cały czas przy mamie
I wszędzie śmieci...
Żywnośc droga, bo sprowadzana z Europy
Wystarczy kawał dechy (np. drzwi) i już można mieć pojazd
Postój taksówek
Wieje harmattan, który obniża widoczność
Po przekroczeniu rzeki Saloum, na której brzegach pozyskuje się sól, podjechaliśmy do małego sklepiku, gdzie już czekały na nas zamówione wcześniej przez naszego przewodnika tutejsze specjały. Ja kupiłam wysuszone kwiaty hibiskusa oraz mączkę z baobabu do przyrządzania napojów, które mi tak smakowały w hotelach. Jak już pisałam, baobab jest cudowną rośliną, wykorzystywaną na tych terenach całościowo. Owoce baobabu uważane są za super food. Pomagają oczyszczać organizm ze szkodliwych toksyn i neutralizować wolne rodniki, dzięki czemu mogą zapobiegać niektórym chorobom nowotworowym i neurodegeneracyjnym. Przyczyniają się do wzmocnienia układu kostnego. Wykazują właściwości przeciwzapalne, antybakteryjne i przeciwwirusowe. Wspierają regenerację wątroby. Kupując je miałam na celu oczywiście skorzystanie z tych wspaniałych właściwości, ale nie wiedziałam, że rok później tak mi się przydadzą w czasie epidemii koronawirusa. Gdy piszę te słowa, świat walczy z tą zarazą a ja codziennie robię sobie napój z baobabu na zmianę z piciem naturalnej witaminy C z owoców naszej dzikiej róży i mam nadzieję, że to wzmocni mój organizm i nawet, jeśli nie uchroni mnie od zarażenia, to chociaż pomoże mi przejść przez chorobę lżej.
Już tędy jechalismy, więc znowu spotkaliśmy baobaby, kóre uważane są za super food
Naprawdę przypominają mi fraktale, szczególnie w harmattanowym klimacie...
Po południu przybyliśmy do Toubakou, zatrzymując się w bardzo porządnym resorcie. Hotel sympatyczny, czysty a w pokoju wielka moskitiera. Na pewno się tu przyda, gdyż położony hotel jest tuż nad rzeką (ja cały czas brałam Malarone, ale lepiej licha nie kusić).
Luksusowy resort, z którego wypływaliśmy na przejażdżkę łodziami
Rzeka Saloum
Przed wieczorem popłynęliśmy łodzią przez rzekę Saloum, docenioną przez UNESCO ze względu na ostoje wielu gatunków ptaków. Rzeka meandruje wśród lasów namorzynowych i po raz pierwszy miałam okazję je podziwiać. Płynęliśmy bardzo powoli, zbliżając się do brzegu, porośniętego przez mangrowce, aby w spokoju popatrzeć na osadzone na długich korzeniach zanurzonych w wodzie skorupiaki i nie wystraszyć ptaków tam gniazdujących
Wyruszamy na mini wyprawę
Wejście do łodzi odbywało się po metalowej drabince - był odpływ, więc łódka leżała nisko
Płynęliśmy wzdłuż brzegu w górę rzeki Saloum
Las namorzynowy
Mangrowce z odkrytymi nad wodą korzeniami
Rozlewiska rzeki z lasem namorzynowym są rajem dla ptaków
Korzenie wystawały wysoko nad poziom wody, gdyż była to pora odpływu. Rano, gdy do rzeki wpływają wody oddalonego o kilkadziesiąt km oceanu, poziom wody podnosi o metr. Na rzece minęliśmy pelikany i czaplę a potem wpłynęliśmy w wąską odnogę rzeki i tu dopiero było cudnie…
Pelikany
Czapla
Pelikan wzbija się do lotu
Pelikan i czapla
Połów ryb
A co, tylko ptaki mają korzystać z dobrodziejstw rzeki?
Wpłynęliśmy w wąską odnogę rzeki
Ale cudnie!
Po powrocie do głównego nurtu i przybiciu do jakiejś niewielkiej wysepki udaliśmy się na spacer po jej chrupiącym gruncie. Grunt na brzegu wyspy tworzyły muszle, ogromne ilości muszli, więc chodzenie po nich było ciekawym doświadczeniem. Później weszliśmy już na grunt stały, kierując się wąską ścieżką w kierunku widocznych z daleka baobabów. Tam - krótki postój na zdjęcia i docenienie pięknego, spokojnego widoku płynącej niżej rzeki.
Dopłynęliśmy do "muszelkowej" wyspy
Mangrowce i muszelki
Udaliśmy się na przechadzkę po wyspie
w kierunku dominującego nad wyspą baobabu
Ja z baobabem
Rzeka Saloum widziana z góry
Zbliżał się już zachód słońca, gdy wróciliśmy do łodzi, aby znowu przesunąć się w inną odnogę rzeki. Trafiliśmy do miejsca, gdzie nocują czaple białe. Wyłączyliśmy silniki i czekaliśmy w ciszy, aby obserwować odwieczny spektakl natury. Ptaki przyfruwały na gałęzie mangrowców i dokonywały wieczornych ablucji, aby po nich udać się spać. Wspaniała chwila…
Ptasia kolonia
Czaple przyleciały do sypialni
W rezerwacie żyją kormorany, czaple siwe, czaple nadobne, rafowe, wężówki i zimorodki. My widzieliśmy głównie czaple i trudno było im zrobić zdjęcie w nadchodzącym zmierzchu, gdyż nie chcieliśmy przeszkadzać im błyskami fleszy, a ustawienie ekspozycji zdjęcia na długi czas naświetlania nie pomagało, ze względu na falowanie łódki. Dlatego mam mało zdjęć w tego miejsca – szkoda.
Czaple udają się spać...
Wracaliśmy już po zmroku i nastrój na rzece byłby romantyczny, gdybyśmy mogli spędzić czas bardziej kameralnie. Na obiadokolację mieliśmy tradycyjnego już kurczaka w sosie cebulowym - to te pozostałości po Francuzach, ale tym razem z kus-kusem i wyjątkowo bez sałatki…
Dzień VII i VIII: Gambia
Powrót do strony głównej o podróżach