Na ten dzień czekałam najbardziej, gdyż mieliśmy wreszcie dotrzeć do tolkienowskiego Śródziemia, gdzie zbudowano od podstaw osadę Hobbiton na potrzeby ekranizacji tolkienowskiej trylogii „Władcy pierścieni”.
Ale po drodze wstąpiliśmy do wzorcowego gospodarstwa rolniczo – hodowlanego Agrodome, gdzie można nie tylko zaopatrzyć się w różnego rodzaju płody rolne i ich przetwory (m. in. słynny i bardzo drogi miód manuka) oraz wyroby z wełny owczej i alpaki, ale również zwiedzić farmę.
Gospodarstwo w Agrodome
Pastwiska w Agrodome położone są bardzo ładnie
Największą atrakcją tego miejsca, nie tylko dla dzieci, jest spektakl, w którym główną rolę grają owce. Postawiono do tego celu dużą salę widowiskową z dwupoziomową platformę, na której owce różnej rasy dokonują swej prezentacji. A dokładniej dokonuje jej za nie pewien elokwentny farmer, a one są wypuszczane po kolei jedna za drugą i zajmują przygotowane dla nich miejsca z wypisanymi ich nazwami na tabliczkach. Przy czym nie denerwują się gwarem oglądających je ludzi ani błyskiem fleszy, tylko grzecznie włażą na platformę na swoje miejsce, gdzie interesują się tylko przysmakiem, który tam na nich czeka a niektóre z nich całkiem szybko ucinają sobie drzemkę. Widać, że to profesjonalne artystki – żadnej tremy...
Scena w Agrodome, na której odbywają się pokazy owiec
Modelki w Agrodome
Jak pierwsza wkracza owca merynos – królowa wśród owiec. Rzeczywiście zasłużenie zajmuje pierwsze miejsce ze względu na długość i gęstość futra oraz piękne zakręcane rogi. Za nią kolejne owce wpuszczane są raz z lewej, raz z prawej strony, zajmując następne miejsca na podium: z lewej - Romney, Cheviot, Perendale, Lincoln, Texel a z prawej - Corriedale, Border Leicester, English Leicester, Coopworth oraz Dorper. Na drugiej, niższej platformie pierwszeństwa udzielono kudłaczowi Drysdale i pięknemu rogaczowi Dorset Horn. Niżej są owce rasy Suffolk i Southdown. O każdej ślicznotce pan farmer opowiadał ciekawe rzeczy a one przyjmowały pochwały z wrodzonym wdziękiem i skromnością.
Na czele prezentacji owiec kroczył merynos, owca najobficiej obdarzona wełną
Tu 3 rasy
Cheviot i Romney jeszcze się posilają a Merynos poszedł w kimono
Dwie ślicznotki
Dalsze miejsca podium
Podium w komplecie
Po wyjsciu wszystkich modelek na scenę (niektóre zapadły na niej od razu w smaczny sen) nastąpiła emocjonująca chwila, gdy farmer zademonstrował swój kunszt w strzyżeniu owiec. Robił to dokładnie, ale szybko, trzymając biedne, wystraszone zwierzę między kolanami. Pokazywał również punkty na jej ciele, które trzeba ucisnąć, aby owca stała nieruchomo i nie szmotała się, wyprostowując nogi. Gdy skończył, zostawiając na scenie owcę samą we fryzurze lepiej pasującej do upalnego lata - wszyscy odetchnęli z ulgą, nie mniej niż główna bohaterka.
Pokaz profesjonalnego strzyżenia
Jaka odmiana...
Później poproszono na scenę dzieci, które miały szansę nakarmienia butelką z mlekiem jagniątka a chętni dorośli mogli wydoić krowę. Ja sobie jedną i drugą atrakcję darowałam, chociaż wiem, jak się doi krowy, gdyż dziecięciem będąc obserwowałam przy tej robocie swoją ciocię Alę i słuchałam jej uwag na ten temat.
Zakończenie pokazu było mocne. Na scenę wbiegły psy pasterskie dwóch ras. Jeden, sterowany przez pasterza niesłyszalnym dla nas gwizdkiem, biegał po scenie w różne strony i zaganiał owce. Dostał za to gromkie brawa. A potem trzy psy przespacerowały się po grzbietach całkowicie biernych owiec i za tę sztuczkę też otrzymały aplauz. Następnie jeszcze chwila dla paparazzich (każdy mógł się sfotografować z wybraną owczą modelką lub pieskiem) i pokaz się skończył. Muszę przyznać, że było to i ciekawe i bardzo sympatyczne.
Popisy psów pasterskich
W modelingu trzeba być cierpliwym
Rasy owiec w Nowej Zelandii
Merynos króluje wśród różnych ras owiec
Przytulam się do wielkiego rogacza Drystale
Po zakończeniu pokazu zaproszono nas na przejażdżkę specjalnym powozem, ciągniętym przez traktor po terenie farmy. Krajobraz jest tu zróżnicowany – pagórki, w dole jezioro, łąki, podzielone na pastwiska dla poszczególnych rodzajów zwierząt hodowlanych. Zatrzymaliśmy się na dłużej na pastwisku dla krów (wiele odmian bydła mlecznego i mięsnego – niektóre jeszcze przeze mnie dotąd nie widziane) a potem na wybiegu dla owiec, kóz i lam. Tu można było wysiąść i wymieszać się z uroczymi futrzastymi zwierzakami, można było je pokarmić przysmakami, przywiezionymi w wiadrze na wozie, pogłaskać.
Takimi pojazdami obwozi się gości po farmie
Pastwiska Agrodome
Na pastwisku obserwowałiśmy różne typy krów
Owce, kozy i alpaki można było nakarmić z ręki
Czyste, zadbane, ufne w stosunku do ludzi a w dodatku śliczne i niektóre bardzo fotogeniczne – nawet ci, co głośno deklarują swój brak sympatii do czworonogów, tu zostali zmanipulowani ich urokiem. Z innych zwierząt widzieliśmy jeszcze rodzinę ślicznych świnek, natomiast mało koni – zaledwie jeden kucyk
Te ślicznotki profesjonalnie pozują do zdjęć
Rodzina świnek
Poza zwierzętami pokazywano nam też sad, a szczególnie plantację drzewek manuka i kiwi.
Plantacja kiwi
c.d - Nowa Zelandia - fantastyczny Hobbiton
Powrót do strony głównej o Australii i Nowej Zelandii
Powrót do strony głównej o podróżach