A po południu dojechaliśmy wreszcie do Matamaty, czyli miejsca, gdzie stworzono tolkienowski Hobbiton. Obserwując teren, w którym powstała osada na potrzeby trylogii „Władcy pierścieni” a później trylogii „Hobbita”, nie dziwiłam się, że właśnie to miejsce zostało wybrane przez reżysera Petera Jacksona spośród zaproponowanych mu 4000 innych. Urocze pagórki, pokryte soczystą zieloną trawą z wystającymi z rzadka drzewami ciągną się tu jak okiem sięgnąć. Farma, należąca do pana Aleksandra, z centralnie położoną, wielką pojedynczą 150-letnią sosną i jeziorkiem została zaadoptowana do potrzeb filmu – jezioro powiększono, wysuszono polanę, na której miały się odbywać urodziny Bilba, niżej założono ogród warzywno – kwiatowy, wzmocniono mostek i przebudowano i powiększono dawny budynek nad stawem, zamieniając go na karczmę. A przede wszystkim pobudowano domki hobbitów w postaci jam w ziemi rozrzuconych po pagórkach. Potem wytyczono między nimi ścieżki, posadzono kwiaty w przydomowych ogródkach i wyczarowano Hobbiton.
Droga do Hobbitonu
Pagórki tolkienowskiego Shire
Farma pana Aleksandra
Hobbiton - to drzewo w centrum to 150 letnia sosna
Ogród warzywny
Na farmie wyczarowano Hobbiton...
wśród kwiatów - gdyż hobbici najbardziej kochają proste życie i to co rośnie
Plan filmowy do „Władcy pierścieni” został wykonany ze styropianu, więc nie przetrwał zbyt długo po zakończeniu realizacji ostatniej części filmu. Ale film zrobił olbrzymią karierę, zdobył olbrzymią rzeszę fanów na całym świecie i teren farmy stał się miejscem słynnym, odwiedzanym przez masę ludzi. Dlatego też, po podjęciu decyzji o kręceniu prequella do tolkienowskiej sagi, czyli „Hobbita”, rozbudowanego do 3 części, mając już praktycznie nieograniczone fundusze i chcąc sprostać oczekiwaniom fanów, kierownictwo produkcji zadecydowało o odbudowie Hobbitonu tym razem z materiałów bardziej trwałych i domki oraz różne akcesoria wykonano z drewna. Widząc, jak wielkie jest zainteresowanie zwiedzaniem tego kawałka wykreowanego Śródziemia, myślę, że budowa planu filmowego zwróciła się już wielokrotnie.
Ja (jeden z najzagorzalszych fanów epopei Śródziemia) w Hobbitonie
My cztery przed domkiem Bilba i Froda
Ja przed karczmą w Hobbitonie
Na teren Hobbitonu jedzie się autobusami o wyznaczonej na bilecie godzinie. Przed tym mieliśmy jeszcze trochę czasu, który można było poświęcić na zjedzenie czegoś w restauracji lub kupno pamiątek w sklepie. Ja spędziłam ten czas w sklepie, oglądając bibeloty, T-shirty, repliki broni, mapy Śródziemia, puzzle itp. Kupiłam małe puzzle dla wnuczek oraz rasowy kufel do piwa z logo karczmy „Pod rozbrykanym kucykiem” i śliczne plastikowe tacki z obrazkami z Hobbitonu. Ale najbardziej ucieszyły mnie albumy z pięknym zdjęciami krajobrazów Nowej Zelandii (nie wszędzie przecież udało nam się być) oraz coś, na co liczyłam w tym miejscu - książkę o miejscach, gdzie kręcono poszczególne sceny do filmów ze zdjęciami i wspomnieniami ekipy filmowej - informacje o plenerach filmowych, które dane mi było w czasie tej wycieczki zobaczyć, czerpię właśnie z tej publikacji.
Dziś w Hobbionie zatrudnionych jest wiele osób. Ogrodnicy dbają o uprawy, gdyż obecnie jest to nie tylko plener filmowy, ale i żywy ogród. Zwiedzanie zaczynamy od niego, wędrując za przewodniczką ścieżkami wśród grządek i kwitnących kwiatów pod górę w kierunku wielkiej sosny. Przed nami roztacza się rozległy widok na cały Hobbiton ze szczytem pagórka, w którym klan Bagginsów wybudował swoją siedzibę, Bag End. Ponieważ w swojej książce Tolkien opisał domek, mieszczący się po rozłożystym drzewem a takiego w tym plenerze nie było, kazano wykopać odpowiednie, wysuszone drzewo z innej farmy, przetransportować je tutaj, wsadzić w ziemię i przyczepić do niego sztuczne listki! Wydaje mi się to najdziwniejsze ze wszystkiego, co do tej pory wiedziałam o produkcji filmowej. Ale to działa – drzewo nad norą hobbicką wygląda jak żywe – i to wiecznie zielone.
Początek zwiedzania w ogrodzie warzywnym
Wędrujemy po ścieżkach Hobbitonu...
wśród uroczych małych domków, zagłębionych w ziemi
Widok na Bag End z drzewem obrośniętym sztucznymi liśćmi
Bag End i sztuczne drzewo
Domki hobbitów wybudowano w dwóch rozmiarach – większe do filmowania hobbitów a mniejsze - ludzi. Chodziliśmy więc od domu do domku, fotografując je w całości i eksponując różne detale, gdyż przy każdym z nich umieszczono pewne akcesoria związane z zawodem lub zainteresowaniami właściciela: jest więc domek stolarza i pszczelarza, piekarza i wędkarza itp. Domki otoczone są płotkami różnej kondycji (wszystko zależy przecież od dbałości gospodarza), na których zainstalowano skrzynki na listy a także są upiększone kwiatami. Jeśli do tego dodać właśnie detale, jak stolik z rozłożonymi szachami lub otwartą książką, ławka z dopiero co odłożoną fajką (to w ogródku Bilba) lub suszące się na sznurku lilipucie ubranka, to otrzymamy obraz niezwykły – jakbyśmy chodzili nie po plenerze filmowym, tylko realnej osadzie, której mieszkańcy gdzieś się chwilowo oddalili, ale lada chwila wrócą.
Urocze domki hobbitów
Gospodarze zapraszają na podwieczorek przed domem
Ja przed domkiem dużym - tu fimowano hobbitów
Oto hobbitka o imieniu Wiola
Asia maluje domek dla ptaków
Dzyń, dzyń
A tu jestem przed domkiem małym - tu filmowano ludzi
Ale olbrzym z tej Aśki...
W domkach mieszkają przedstawiciele różnych zawodów: tu wącham chleb u piekarza
W ogródku pszczelarza stoi śliczny ul i gotowe słoiki z miodem
Obejście u stolarza...
i jego warsztat pracy
Skrzynka na listy i przybory do malowania
Dbałość o detale - to cecha charakterystyczna ekranizacji Petera Jacksona
Wyszedłem na ryby
Mieszkańcy zaraz wrócą, wszak czeka na nich stolik z rozłożonymi szachami, podwieczorek,
taczki z mąką do pieczenia
Toteż łaziliśmy od norki do większego domku, pnąc się pod górę aż do najsłynniejszego dworzyszcza Bag End. Tam wszystko zastaliśmy, jak na filmie, włącznie z kartką zawieszoną na furtce, informującą „Nie przeszkadzać z wyjątkiem spraw związanych z urodzinami”. Widok z ławki, na której spoczywali Bilbo z Gandalfem jest wspaniały - u stóp domku roztacza się cały Hobbiton z dobrze widocznym placem urodzinowym pod wielką sosną, stawem po prawej stronie i rozsiadłą nad nim okazałą karczmą. Tym samym widokiem delektowali się Bilbo i Gandalf, pykając swoje fajeczki wieczorem przed urodzinami i zniknięciem Bilba.
Idziemy coraz wyżej, mijając wielką sosnę...
od domku do domku...
podziwiając coraz lepszy widok na staw...
i karczmę
W dole Hobbiton
A oto i Bag End - siedziba rodu Bagginsów
Adnotacja na furtce i ławka z książką i fajką
Ten widok obserwowali Bilbo i Gandalf z ławki, kopcąc fajeczki - pod sosną widać łąkę, na której szykowano urodziny Bilba
W gościnie u Froda i Bilba Bagginsów
Od domku Bagginsów odchodzi się w dół, mijając kolejne domki, do placu pod sosną, gdzie kręcono urodziny Bilba. Zajęło to 3 noce i, aby wzmocnić ekipę, każdego statystę pojono piwem (przydział 1 piwo na noc, aby towarzystwo było sprawne) a dzieciom dawano słodycze. Szkoda, że mnie tam nie było.
Z domu Bagginsów idzie się w dół
Kolejny domek hobbita
Ten jest prześliczny
Ma nawet zawieszoną na płocie podkowę a na podwórku pompę wodną
Namiot urodzinowy na polanie
Siedzę na polanie, gdzie odbywały sie urodziny Bilba
Z polany schodzi się dalej w dół (już bez przewodnika), częściowo przez malowniczy zagajnik aż do stawu, który przekracza się po znanym z filmu kamiennym mostku (przez który przejeżdżali Gandalf z Frodem). Zarówno młyn wodny, jak i karczma są gotową scenografią do fotografowania. Typowa dla Shire, a więc starej Anglii, karczma kryta strzechą ma cudowny urok zasiedziałej, nieczułej na upływ czasu budowli. Znużeni pielgrzymi do świata fantazji mogą tu ugasić pragnienie kubkiem wybranego przez siebie trunku (w ramach biletu) – ja wybrałam cydr. Z pełnymi kuflami usiadłyśmy w mrocznej sali przy solidnych stołach wznosząc toast za naszą wyprawę na drugi koniec świata.
Widok karczmy z góry
Przechodzimy przez zagajnik nad staw
Staw w Hobbitonie
Młyn wodny
Dbałość o szczegóły
Karczma Pod Smokiem
Przy prawdziwej karczmie musi być stajnia
Szynkwas w karczmie
Pod tym zielonym smokiem...
karczmarka podaje piwo
Pijemy toast za naszą wyprawę
Potem przyszedł czas na uwiecznienie tego niezwykłego miejsca, gdzie każdy czuje się swojsko, tak jak Frodo z przyjaciółmi, którzy wieczorami zwykli delektować się tu piwem (a Sam delektował się dodatkowo wdziękami słodkiej Rosie).
Boczne wejście
Nastrojowe miejsce
Tu siadywali Frodo z Samem i przyjaciółmi
Znowu dbałość o szczegóły
Spod stawu znowu widać całą bajkową scenerię Hobbitonu a złowione przez wędkarza, suszące się na hakach ryby sugerują, że może to nie bajka...
Pożegnanie z Hobbitonem
Ja byłam zachwycona i oczarowana tym miejscem. Niestety czas określony na przebywanie w tym świecie wykreowanym wyobraźnią Tolkiena I Petera Jacksona się skończył i przyszło nam opuścić Hobbiton z wielkim żalem. Dobrze, że zostały chociaż zdjęcia, filmy i książka...
c.d - Nowa Zelandia - Auckland
Powrót do strony głównej o Australii i Nowej Zelandii
Powrót do strony głównej o podróżach