Miasto Puebla w stanie Meksyk zwane jest miastem aniołów i artystów, z czym wiąże się lokalna legenda mówiąca, że zostało ono osadzone tu przez anioła. Żyje ono w cieniu dwóch wulkanów Popocatepelt i Iztaccihuatl. Mimo, że jeden z nich dymi a w tym roku zdarzyło się już kilka wybuchów wulkanów na świecie ( z czego jeden niszczy miasto na Islandii w chwili, gdy piszę te słowa), nie czuliśmy się zagrożeni, bo jednak znajdują się one daleko od miasta.
Rano pozostawiliśmy spakowane walizki w jednym pomieszczeniu w hotelu i udaliśmy się na śniadanie do stylowej restauracji na rynku Zocalo (Plaza municipal). Ja jadłam omlet i przepyszną papaję, inni mule – słynny tutejszy sos zrobiony z czekolady, papryki i migdałów, ale nie na słodko, tylko pikantnie. Naturalnie też go skosztowałam.
Jedna ściana rynku w Puebli
Pyszne meksykańskie jedzenie w eleganckiej restauracji: sałatka z awokado i trzy sosy, w tym ten ostatni czekoladowy na ostro
Po śniadaniu zwiedzanie – ładny rynek z olbrzymią, siedemnastowieczną katedrą (drugą co do wielkości w Meksyku). Z zewnątrz monumentalna z wysokimi dzwonnicami łączy architektonicznie barok z hiszpańskim renesansem. W środku świątynia sprawia eleganckie wrażenie dzięki lekkim stiukom na łukach sklepienia. Duży, bogato zdobiony ołtarz główny przypominający grecką świątynię reprezentuje już neoklasycyzm. Atrium otaczają posągi aniołów.
Katedra w Puebli - monumentalna i eklektyczna
Wnętrze katedry
Puebla jest miastem pięknych, zabytkowych kościołów. Idziemy z rynku na spacer przez pasaż handlowy uliczkami i promenada spacerową do barokowego kościoła San Cristobal. Budowla zwraca uwagę piękną fasadą z portalem i rzeźbionymi kolumnami przy głównych drzwiach. Wnętrzu uroku dodaje misternie rzeźbiony alabastrowy sufit.
Spacer po Puebli. Ta pani to hiszpańska królowa Izabela - fundatorka kościoła San Domingo
Kościół św. Krzysztofa - San Cristobal
Kolejny kościół, który zwiedzamy, XVI- wieczny San Domingo zachwyca wspaniałym bogatym wnętrzem. Zwłaszcza pozłacana Kaplica Różana jest unikalnym arcydziełem.
Kościół San Domingo
Niesłychanie piękne, misterne sztukaterie w kościele św. Dominika
Jeszcze jeden kościół
Mimo upału idziemy na spacer na wzgórze olimpijskie. Po drodze zahaczamy o cukiernie na Calle 6 Oriente oraz dzielnicę artystów i natykamy się na uliczkę pełną bajecznie kolorowych murali. Przez malowniczy park, obok stadionu olimpijskiego wchodzimy na szczyt wzgórza, skąd roztaczają się rozległe widoki na miasto i wulkany.
Wędrujemy sympatycznymi uliczami miasta
Jak przystało na miasto aniołów, można na chwilę zapozować jako on
Trafiamy na radosną uliczkę pełną murali
Centrum olimpijskie
Panorama Puebli
Mimo upału dzielnie pozujemy na szczycie wzgórza
Obiad jemy w bardzo w eleganckiej restauracji przy rynku - ja zjadam sałatkę meksykańską i to mi wystarcza. Słońce dało się nam we znaki, jesteśmy bowiem ciągle jeszcze wysoko.
Po południu przejeżdżamy do Oaxaca (wys. 1500 m n.p.m.) i zatrzymujemy się w małym hotelu bez windy w jakby szemranej dzielnicy, ale blisko centrum.
Ja odpoczywam a Asia idzie na kolację z resztą grupy. Tańczy salsę z naszym liderem Mateuszem, który jest tego tańca wielkim fanem. Inni uczestnicy komentują, że dobrze im to wychodzi i wydaje się, że fajnie to rokuje tanecznie na resztę pobytu, ale jak potem się okazuje, były to złudne nadzieje… Ze względów, które podałam we wstępie…
Dzień IV - Oaxaca i skamieniały wodospad
Powrót do strony głównej o podróżach