Z samego rana po wczesnym śniadaniu wyjeżdżamy do parku narodowego Palenque na stanowisko archeologiczne, chyba najsłynniejsze w Meksyku. Chcemy zdążyć przed deszczem, który pada tu codziennie. W końcu jesteśmy w strefie dżungli tropikalnej.
Przyjeżdżamy rzeczywiście jako jedna z pierwszych grup, co jest dodatkową zaletą – mało ludzi, zakłócających nastrój tego miejsca i zasłaniających obiekty do sfotografowania. Naszym lokalnym przewodnikiem jest pani, która chyba nigdy nie rozstaje się z parasolem.
Ruiny miasta Palenque
Idziemy drogą wśród bujnej roślinności na dużą polanę, gdzie odsłania się przed nami widok na odkryte w 1746 roku ruiny miasta Majów sprzed 1000 lat. Miasto całkowicie zagarnięte przez roślinność zostało odsłonięte zaledwie w 10%. Największy jego rozkwit przypada na okres od VII do końca VIII wieku za panowania króla Pakala Wielkiego i jego syna króla Kana Bahlama.
Na rozległym terenie, systematycznie wyrywanym (dosłownie) spod władania dżungli wznosi się z lewej strony i na wprost nas kilka szaro – białych zabudowań – dwa z nich mają kształt piramid. W środku terenu stoi wielkie, rozłożyste drzewo, którego symbol yaxché pełnił ważną rolę w kulturze Majów (drzewa przechodzącego przez wszystkie poziomy majońskiego wszechświata).
Ruiny miasta Majów
Drzewo Majów
Pierwszym budynkiem w ciągu dawnych zabudowań wyrwanych dżungli i odkopanych są resztki tajemniczej budowli, w której odkryto kadzielnice. Być może stanowiła ona budynek powiązany jakoś z sąsiednią piramidą, która od razu zwraca naszą uwagę. Jest to tzw. Świątynia XIII – zawierająca grobowiec Czerwonej Królowej. Nazwa grobowca wywodzi się od jasnoczerwonego cynoberu, którym pokryte były szczątki i artefakty znalezionego tu w 1994 r. sarkofagu
Park Narodowy Palenque
Grobowiec Czerwonej Królowej
Świątynia wybudowana na szczycie piramidy XIII reprezentuje, typową dla Palenque, architekturę rejonu Usumacinta. Miała trzywejściowy portyk, a wewnątrz galerię podzieloną na trzy komnaty: centralną oraz dwie boczne. W 1994 roku w trakcie prac natknięto się na przejście do wnętrza piramidy. Długi na 6 m korytarz doprowadził archeologów do jednej z najlepiej zachowanych w Palenque galerii…
Większość powierzchni krypty zajmował wapienny sarkofag pomalowany na czerwono cynobrem, koło którego złożono szczątki chłopca z charakterystyczną dla cywilizacji Majów deformacją czaszki, kobiety w wieku 30–35 lat oraz fragmenty kości długich i zmodyfikowane zęby z osadzonymi kawałkami jadeitu. Czaszkę dziecka zdeformowano w dzieciństwie za pomocą dwóch deszczułek i opasek, które nie pozwalały na zbyt szerokie rozrastanie się czaszki i doprowadzały do cofnięcia kości czołowej. To była technika bardzo popularna wśród większości populacji Palenque. Przewodniczka opowiadała i pokazywała na zdjęciach jak straszne operacje przeprowadzali Majowie na sobie samych, by sprostać wymogom ówczesnych wierzeń. Deformacje czaszki, skaryfikacje, chirurgiczne zabiegi celem osadzenia w zębach ozdobnych kamieni. Makabra!
W sarkofagu znajdowały się szczątki kobiety, którą suto obsypano cynobrową czerwienią, przez co nazwano ją Czerwoną Królową. W drogę w zaświaty przystrojono ją w biżuterię z jadeitu, pereł, kościanych igieł i muszli. Na jej twarzy spoczywała niegdyś malachitowa maska składająca się aż z 1140 elementów. Czaszka Czerwonej Królowej była też zdeformowana. Przyjmuje się, że Czerwoną Królową była Ix Tz’akb’u Ajaw, żona Pakala Wielkiego, który odbudował dynastię i miasto, a ich państwo osiągnęło szczyt potęgi.
Tuż przy piramidzie Czerwonej Królowej stoi większa i lepiej zachowana tzw. Świątynia Inskrypcji. Zbudowana została na piramidzie schodkowej o wysokości 16 m. Wejścia do niej mieszczą się pomiędzy sześcioma filarami ozdobionymi dawniej postaciami wykonanymi ze stiuku, których nogi mają postać głów węży. Po obu stronach wejścia wykuto 620 hieroglifów,. Stromy dach świątyni zwieńczony był ażurowym grzebieniem.
Świątynia Inskrypcji
Rzeźbione filary na górze piramidy
W dolnej części wewnętrznej klatki schodowej znaleziono 6 szkieletów ludzkich (najprawdopodobniej zabitych podczas ceremoniału pogrzebowego) oraz naczynia i dary. W świątyni odkryto kryptę ze ścianami udekorowanymi stiukowymi postaciami kapłanów. Wewnątrz krypty znaleziono sarkofag ze szkieletem Pakala Wielkiego, władcy Palenqué zmarłego w 683 roku. Twarz władcy przesłonięto jadeitową maską. Płyta wierzchnia pokryta jest reliefem wyobrażającym postać mężczyzny spoczywającego na masce boga ziemi i śmierci. Wykuty wizerunek ptaka Moan symbolizuje śmierć. Mężczyzna spogląda na krzyż Majów zakończony ciałami węży. Obramowanie reliefu wykonane zostało jako pas z wyobrażeniami Słońca, Księżyca, planety Wenus i sześciu głów ludzkich. Wnętrze sarkofagu z wnętrzem świątyni stojącej na szczycie piramidy łączyła gliniana rura w kształcie węża.
Pozujemy na tle piramidy króla Pakala
Dlaczego tak dokładnie o tym piszę? Bo jest to najsłynniejszy wizerunek króla Pakala, który pobudza wyobraźnię badaczy i zwykłych ludzi zainteresowanych historią Majów. Był czas, gdy pisarz Van Deniken dopatrywał się w nim obrazu kosmity. Teraz ten kolorowy i bajkowy relief znaleźć można na dziesiątkach stoisk, wymalowany na papierze lub skórze, jako symbol Palenque i pamiątka stąd. Oczywiście nie mogłam się powstrzymać, aby go nie kupić dla syna, który w dzieciństwie interesował się Indianami. Kupiłyśmy też z Asią namalowanego na skórze jaguara (też symbol indiański) z ptaszkami a ona kupiła sobie również piękną papugę….
Dokonałyśmy tych szaleństwa zakupowych u okolicznego sprzedawcy, który urzekł nas tym, że mówił trochę po polsku… I cieszyłyśmy się, że zdążyłyśmy to zrobić, bo wkrótce zaczął padać deszcz i wszyscy sprzedawcy pamiątek się zwinęli dosłownie i w przenośni. W związku z tym szybko minęliśmy dominującą w krajobrazie platformę, na której Majowie zbudowali pałac z wieżą, stanowiący kompleks kilku budynków, ołtarz do składania ofiar i przechodząc przez kamienny akwedukt, który sprowadzał tu wodę z rzeki, poszliśmy do innej części ruin interpretowanych jako część świątynna dawnego miasta.
Pamiątki - drewniane rzeźby zwierząt, skóry malowane w majowskie symbole
Malowane skóry - na kilku jest wizerunek króla Pakala
Pałac w Palenque
Wieża
Część świątynna miasta Majów
Deszcz padał coraz bardziej, toteż ja zrezygnowałam ze wspinania się na największą w tej części piramidę, której schodki są dość wysokie, za to strome i wąskie – Majowie byli nieduzi, to i stopy mieli małe. Bałam się, że się poślizgnę i dołączę do grona składanych tu niegdyś ofiar… Ale młodsza część naszej grupy wspięła się na górę i stamtąd podziwiali wspaniałe widoki na cały kompleks Palenque.
Piramida, na którą nie weszłam...
Ale Asia mimo deszczu weszła i podziwiała panoramę z góry na ruiny miasta Majów
A ja stałam pod drzewem, filmując Asię i poddając się senno – refleksyjnej atmosferze tego miejsca. Było nierzeczywiście – dookoła nieodgadnione szare ruiny dawnej cywilizacji majaczące w strugach deszczu, odgrodzone od reszty świata kurtyną tajemniczej dżungli.
Patrzyłam z dołu na moją córkę, jak w deszczu wchodzi po stromych schodach na wierzchołek piramidy.
Otaczające plac piramidy schodkowe i stojące na nich resztki budynków o poetyckich nazwach nadanych przez archeologów: Świątynia Hrabiego, Świątynie Krzyża, Słońca i Liściastego Krzyżaj zostały zbudowane najprawdopodobniej przez następców Pakala. Przy wejściu do komnat, czy komór widać resztki reliefów i inskrypcji, przedstawiających bogów i sceny z życia, które niegdyś przyciągały wzrok żywą czerwienią barwników, odcinającą się od wszechobecnej zieleni drzew.
Panorama Palenque
Korzystając z chwilowej przerwy w opadach deszczu weszłam na platformę jednej z piramid, aby też popatrzeć na dawne imperium Majów z innej perspektywy.
Na piramidzie ja...
i Asia
W programie mieliśmy jeszcze spacer po dżungli i wszyscy udali się na niego dzielnie mimo niesprzyjającej aury. Przewodniczka poprowadziła nas wyznaczoną ścieżką przyrodniczą, mijając po drodze różne zarośnięte kurhany - jeszcze nie spenetrowane pozostałości po mieście Majów i pokazywała różne ciekawe okazy flory tropikalnej, mówiąc, których części danej rośliny trzeba unikać tak, aby nie zostać poparzonym czy otrutym. Poznaliśmy trujące grzyby i liany, które można dotykać, ale nie wolno zerwać, bo wtedy parzą. Mijaliśmy fikusy dusiciele i ogromne drzewa kapokowe, które odpowiedzialne są głównie za dewastację dawnych murów, tak jak to ma miejsce w dżungli w kompleksie Anghor Wat w Kambodży. Widzieliśmy też dziuplę w pniu fikusa z gniazdem tarantuli i na szczęście nikt nie wpadł na pomysł, aby wsadzić tam rękę. Na nas popatrywały nieduże tukany.
W tropikalnej dżunglii: na drugim zdjęciu drzewo kapokowe a na trzecim fikus z gnizdem tarantuli
Zarośnięte przez dżunglę dawne domy Majów
Z góry padał deszcz a dole płynęły potoki
Znowu zaczął siąpić deszcz i zrobiło się jeszcze bardziej parno a zarazem nastrojowo. Szliśmy miejscami przekraczając potoki i obserwując małe wodospady, częściowo dnem cieplutkiego potoku. Na koniec doszliśmy do urokliwego wodospadu Roberto Barrios. Wsiadaliśmy do autokaru już w strugach deszczu, szczęśliwi, że mimo takiej typowo tropikalnej pogody tyle udało nam się zobaczyć i przeżyć.
Przekraczaliśmy potoki po kładkach
Przy wodospadach w dżunglii
Wodospad Roberto Barrios
Zadowolona Asia po przygodzie w dżunglii
Dzień X - Merida i Chichen Itza
Powrót do strony głównej o podróżach