Przylecieliśmy do stolicy Meksyku wieczorem zmęczeni, bo jednak w samolocie nie ma komfortowych warunków do wyspania się i po odebraniu bagaży marzyliśmy już tylko o dotarciu do hotelu, ale formalności na lotnisku zajęły nam dalsze 2 godziny. Niby nic – kupno wody, wymiana dolarów na peso a w kilku przypadkach kupno meksykańskiej karty SIM do telefonów. Ale zanim 14 osób wymieniło pieniądze w kantorze, w którym pani liczyła wszystkie pieniądze ręcznie (po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że w sąsiednich punktach odbywa się to szybciej), zanim zebraliśmy się po zakupie najpotrzebniejszych produktów w sklepach i zanim przyjechały zamówione taksówki, by zawieźć nas do hotelu, to trwało.
W hotelu zatem pojawiliśmy się po północy i z ulgą wzięliśmy kąpiel i wskoczyliśmy do łóżek, aby się w nich wreszcie wyciągnąć.
Hotel miał dobry standard a łóżka były wygodne, co było ważne, bo mieliśmy w nim spędzić dwie noce. Drugą zaletą była bliskość historycznego centrum.
Rano o przyzwoitej porze poszliśmy więc jedną z głównych ulic Avenida Juarez w kierunku centrum miasta, przechodząc przez ładny park Alameda Central, gdzie zwróciły moją uwagę pięknie kwitnące drzewa, fontanny i marmurowy pomnik Benito Juareza, aby przy bogato zdobionym, eklektycznym Pałacu Sztuk Pięknych skręcić w małą ulicę 5 maja, gdzie zatrzymaliśmy się na śniadanie czymś w rodzaju baru, serwującego typowe meksykańskie specjały i bardzo dobre robione na miejscu soki. Tu spróbowałam jednej z najbardziej znanych przekąsek meksykańskich - taco, czyli tortilli upieczonej na chrupko, wypełnionej mięsem i warzywami - całkiem smacznej, popijając ją koktajlem ze świeżych owoców.
Mexico City - Avenida Juarez
Zabytkowe domy
Mexico City to 3-cia największa aglomeracja na świecie, licząca obecnie około 9 milionów mieszkańców w samym mieście i ponad 20 mln w dystrykcie. Położone na wysokości 2200 m n.p.m i otoczone górami znane jest z problemów z czystością powietrza. Głównie panuje tu smog, ale w historycznym centrum ruch samochodowy był ograniczony, więc tego tak mocno nie odczuliśmy. Bardzo szybko po śniadaniu, czekając aż reszta grupy go dokończy, znalazłyśmy się na ogromnym, głównym placu miasta Zocalo. Było tu zaskakująco pusto poza centralnym wysokim masztem z meksykańską flagą. Po naszej lewej ręce stała potężna katedra, naprzeciwko długi gmach, który okazał się być Palacio National – parlamentem Meksyku a po prawej budynek, będący siedzibą rządu.
Plac Zocalo
Asia na Placu Zocalo
Katedra w Mexico City
Cały plac, zwany też Placem Konstytucji, powstał w miejscu dawnej stolicy azteckiego imperium Tenochtitlan, którą zbudowano na bagnistej wyspie w 1345 roku. Indianie postawili świątynie w miejscu, gdzie ujrzeli siedzącego na kaktusie orła pożerającego węża (co jest elementem obecnej meksykańskiej flagi). Czcili Słońce, boga deszczu i boga Quetzalcoatla ( Pierzastego Węża) i składali ofiary z jeńców wojennych, wyrywając im serca. Imperium przetrwało prawie 200 lat, do czasu kiedy na kontynent przybyli Hiszpanie. W 1520 roku Pedro de Aldavaro wymordował setki Indian w ich świątyni, ale w walkach poległa też spora część wojsk hiszpańskich. Gdy po paru miesiącach konkwistadorzy definitywnie zdobyli stolicę aztecką, zrównali ją z ziemią a materiały wykorzystali do wybudowania swojej świątyni, czyli katedry Metropolitana.
Katedra Metropolitana
Z tyłu za katedrą można dziś zobaczyć stanowisko archeologiczne w miejscu dawnej azteckiej świątyni Templo Mayor. Monumentalna katedra, budowana przez 300 lat powoli zapada się w błotniste podłoże dawnego jeziora, co próbuje się powstrzymać. Świątynia, budowana początkowo w stylu renesansowym, wykończona została w stylu neoklasycznym w XIX wieku. W środku jest ogromna i sprawia wrażenie trochę przygnębiające. Może duchy wymordowanych Indian mają na to wpływ…
Stanowisko archeologiczne bada pozostałości azteckiego imperium Tenochtitlan
Fasada Katedry
Wnętrze Katedry
Pomnik papieża Jana Pawła II
Nasz lider Mateusz zaprowadził dalej do kilku ciekawych miejsc - wysokiego hotelu z restauracją na górze, skąd roztacza się daleka panorama miasta, secesyjnego Grand Hotel z przepięknym stylowym patio oraz Muzeum Sztuki zwanym Palacio de Bellas Arte. Tu mieliśmy sporo czasu, aby zobaczyć słynne polityczne murale Diego Rivery oraz innych meksykańskich artystów. Sam budynek też jest bardzo interesujący – dziwna mieszanina secesji i klasycyzmu.
Panorama Mexico City
Secesyjny Grand Hotel
Muzeum Sztuki
W planie mieliśmy jeszcze odwiedzenie muzeum Fridy Kahlo, ekscentrycznej malarki, prywatnie żony Diegio Rivery, ale my z Asią i nowo poznaną Klaudią wolałyśmy pojechać w tym czasie do Guadalupe. To dziwne, że Soliści nie mają w programie wycieczki tak słynnego zabytku.
Zamówiony Uber zawiózł nas do innej dzielnicy Meksyku pod sam główny plac sanktuarium.
Asia w Sanktuarium w Guadalupe
Sanktuarium w Guadalupe zajmuje duży obszar i jest nie tylko miejscem ważnym dla katolików, ale po prostu pięknym terenem rekreacyjnym, na którym znajduje się kilka historycznych, zabytkowych obiektów. Dawna XVIII -wieczna Bazylika wznosi się na wprost bramy głównej, ale po lewej stronie 50 lat temu wybudowano nową świątynię, jako że przy 12 milionach pielgrzymów rocznie brakowało już na nich miejsca. W nowoczesnym budynku Msze Św. odprawiane są ciągle przed świętym obrazem Matki Boskiej i my też skorzystałyśmy z możliwości uczestnictwa w nabożeństwie.
Sanktuarium w Guadalupe
Uczestniczyłyśmy tu w krótkiej Mszy Św. dla pielgrzymów
Cudowny obraz Matki Boskiej pojawił się na płaszczu Azteka Juana Diego w 1531 r. w celu przekonania miejscowego hiszpańskiego biskupa Zumerragę o prawdziwości pierwszego objawienia maryjnego w historii kościoła i skłonienia go do wybudowania na pobliskim wzgórzu kaplicy. Przyczyniło się to do przekonania Azteków do przyjęcia wiary katolickiej i zapoczątkowało stopniową asymilację dwóch nacji – Indian i Hiszpanów, którzy teraz stanowią naród meksykański.
Obraz z cudownym płaszczem
Przez prawie 500 lat płaszcz, który pod wieloma względami jest niezwykły (jak choćby to, że materiał wyprodukowany z agawy wygląda jak świeżo tkany a obraz Matki Boskiej brzemiennej stojącej na sierpie księżyca jest ciągle wyraźny) wystawiany był na widok publiczny w starej Bazylice. Ta jest pięknym, harmonijnym budynkiem w stylu renesansowym. Obok wybudowano kaplicę św. Rodziny, w której odkryłyśmy obraz Jezusa Miłosiernego, wykonanego pod wpływem wizji siostry Faustyny. Z polskich akcentów należy wymienić pomnik papieża Jana Pawła II, stojący z lewej strony katedry – papież jest tu w Meksyku szczególnie kochany ze względu na fakt, jak uhonorował to miejsce, wybierając je na pierwszą pielgrzymkę swojego pontyfikatu.
XVI-wieczna Bazylika, w której przez 500 lat przechowywany był cudowny wizerunek na płaszczu
Fasada Bazyliki - piękny przykład renesansu
Wnętrze Bazyliki
Kaplica św. Rodziny
Pomnik papieża Jana Pawła II
Na głównym dziedzińcu spotkałyśmy też dwa obiekty nawiązujące do historii objawienia – wieża z ruchomymi figurami i nagranymi tekstami rozmów, przedstawiającymi to wydarzenie i pomnik Juana Diego z biskupem Zmerragą. Za tym ostatnim przyciąga wzrok piękna barokowa kaplica z okrągłym dachem krytym płytkami azulejos. Osiemnastowieczna owalna Templo del Pocito (Kaplica źródełka) zachwyca bogatym, misternie rzeźbionym kamiennym portalem nad głównymi drzwiami.
Wieża z ruchomymi figurami
Pomnik Juana Diego
Templo del Pocito
Urocze i jedyne w swoim rodzaju Templo del Pocito
Od niej podchodzi się po schodach w górę do repliki drewnianego kościółka, wybudowanego tu po objawieniach. Wnętrze jest małe i nastrojowe.
Guadalupe jest nie tylko centrum religijnym, ale też malowniczym miejscem rekreacyjnym
Gargulce w formie węża - nawiązanie do indiańskich wierzeń
Kościółek objawienia
Przy kościele w małych sklepikach można kupić dewocjonalia, wśród których prym wiodą kopie słynnego wizerunku. Kupiłyśmy dwa, choć wybór nie był łatwy…
Guadalupe - widok ze wzgórza objawienia
Popołudnie spędziłyśmy z resztą naszej grupy, degustując meksykańskie dania: tacos i enchilados, jak również drinki (niektórzy spróbowali drinku ze smażonymi świerszczami) z dodatkiem tapas ( niewielkie przekąski podawane zazwyczaj do napojów). Nasz lider zafundował nam występ legendarnych mariachi – jeden przebój wykonywany przez nich zdecydowanie nam wystarczył… Besame muchio w ich wykonaniu było straszne!
Drink ze świerszczem
Rzeźba - symbol meksykańskiego mariachi i przedstawiciel mariachi, grający na ulicach Mexico City
Natomiast przyjemnym był spacer po uliczkach dookoła placu – poczuliśmy trochę atmosfery Mexico City, zaglądając do drobnych sklepików i warsztatów. Mnie i Asie szczególnie zainteresowały eleganckie sklepy z sukniami balowymi dla 15-to letnich dziewczynek wchodzących w dorosłość – wow, co za przepych. Zupełnie jakby były szyte na nasze barokowe przedstawienia…
Rzeźby na jednej z ulic Mexico City
Suknie kupowane przez nastolatki na celebrację wejścia w dorosłość
Dzień II - Teotihuacan
Powrót do strony głównej o podróżach