W czasie wakacji 2006 roku udało nam się w tym sielskim regionie spędzić kilka miłych dni z naszymi przyjaciółmi Piotrusiami.
Suwalskie krajobrazy, pofalowane zielonymi wzgórzami, błyszczące błękitem jezior i tchnące głębokim spokojem oczarowały nas.
Możliwość obserwacji ptaków, przede wszystkim łabędzi, perkozów i kormoranów oraz widok krów pasących się jak dawniej na łące, przybliżały nas do natury – tu zmienionej w niewielkim stopniu i uzmysławiały potrzebę ochrony tej unikalnej przyrody ( a wtedy toczyła się dyskusja nad przyszłością Raspudy w kontekście poprowadzenia przez nią obwodnicy Augustowa).
Suwalszczyzna
Nad Wigrami
Nad suwalskimi pagórkami zbierają się chmury
A nad polami niezliczone stada patków
Żniwiarze
Pora na rodzinne ablucje
Jego łabędzi majestat
Perkoz i kormorany
Mieszkaliśmy w Rosochatym Rogu, małej miejscowości nad jeziorem Wigry, po którym mogliśmy popływać sobie łódką, co uczyniliśmy z radością – ja skorzystałam z męskiej siły męża, zostawiając mu przyjemność wiosłowania i wożenia żony i córki a sama oddałam się pasji twórczej, od dłuższego czasu domagającej się realizacji tj. malowałam pastelami roztaczający się przede mną widoczek. Była to miła odmiana po wszystkich naszych poprzednich intensywnych wyjazdach. A widok z nad migoczącej tafli jeziora Wigry w kierunku klasztoru na półwyspie jest rzeczywiście zachwycający. Kościół wraz z zabudowaniami klasztornymi wznosi się na wzgórzu widocznym z daleka, a najpiękniej wygląda właśnie od strony jeziora.
Wylewamy wodę przed wypłynięciem, aby na jeziorze napotkać taki oto drogowskaz...
Wreszcie prawidłowy podział pracy
Wigry
Kościół i klasztor pokamedulski nad Wigrami
Widok klasztoru ze Starego Folwarku
Ponieważ mieszkaliśmy blisko klasztoru, mogliśmy często do niego zaglądać o różnej porze dnia i nocy i podziwiać go w różnym oświetleniu – i zarówno klasztor jak i widoczne z wieży jezioro Wigry wyglądało za każdym razem inaczej, ale zawsze pięknie.
Widok klasztoru ze Starego Folwarku
Kościół i domki Kamedułów na murach
Wigry
Wigry widoczne z wieży klasztornej
Ujście Czarnej Hańczy z Wigier
 
Na klasztornej wieży
Zmierzch nad Wigrami
Zachód słońca nad Wigrami
Kościół w Wigrach
Klasztor w Wigrach powstał w XVII wieku, gdy król Jan Kazimierz dał zakonowi Kamedułów pozwolenie na osiedlenie się w tym miejscu. Eremy zakonników zostały opuszczone w 1800 r. na skutek pruskich represji a Kameduli przenieśli się stąd do Warszawy na Bielany. Od tej pory klasztor niszczał, został częściowo rozebrany w XIX wieku, ucierpiał też w wyniku ostrzału podczas obu wojen światowych. Dopiero w pięćdziesiątych latach XX wieku zaczęto jego odbudowę. Obecnie w eremach jest hotel i dom pracy twórczej oraz izba pamięci. W kościele pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, który nie ucierpiał tak, jak klasztor i był zawsze czynny, podziwiać można bogaty barokowy ołtarz z obrazem, słynącym cudami. A w krypcie grobowej mnichów bardzo sugestywny obraz spotkania ze śmiercią...
    
Nie tylko klasztor był ofiarą dramatycznych wydarzeń.
Na terenie przyklasztornym umiszczono obecnie tablice ze zdjęciami przedwojennych mieszkańców tych ziem, którzy w wyniku powojennych, represyjnych akcji NKWD - owskich zaginęli lub zostali wymordowani. W niektórych rodzinach nikt nie ocalał! A ci, co ocaleli, daremnie czekali przez 50 lat na odszukanie jakiegokolwiek śladu po ich bliskich lub na informacje o ich losie.
Dopiero w ostatnich latach odkryto w okolicznych lasach masowe groby, które poddano ekshumacji. Ta totalna eksterminacja mieszańców tych ziem, tak długo ukrywana, woła o pomstę do nieba. I nieprawdopodobnym wydaje się fakt, że na tych ziemiach tak pięknych i spokojnych odcisnęło się piętno krwi i cierpienia.
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy w czasie naszego pobytu na ziemi suwalskiej tylko odpoczywali. Z przystani w Starym Folwarku naprzeciwko klasztoru organizowane są spływy kajakowe Czarną Hańczą, która "przecina" Wigry. Można wynająć kajaki na trzydniową trasę lub jej na pojedyńcze, jednodniowe etapy. Bardzo sprawnie jest to zorganizowane, kajakarze mają określony limit czasu na stawienie się na miejscu zakończenia etapu, gdzie czeka na nich samochód w przyczepą do odwiezienia kajaków, którym wraca się na przystań.
Nie omieszkaliśmy więc skorzystać z takiej możliwości, pokonując kajakami pierwszy 18 – to kilometrowy odcinek spływu ze Starego Folwarku do Wysokiego Mostu.
Nasza córka Asia i przyjaciółka Lidka płynęły razem, co nie było, jak się okazało, najszczęśliwszym rozwiązaniem, gdyż jako nowicjuszki nadrobiły masę drogi, płynąc zygzakiem i w dodatku wiosłowały nierówno a więc nieekonomicznie.
Tak, że trochę wysiłku to dziewczyny kosztowało. Ja natomiast szybko przypomniałam sobie umiejętność wiosłowania nabytą w latach młodzieńczych, gdy przepłynęliśmy w tydzień całą 100- kilometrową trasę spływu od Augustowa do Śniardw a potem Czarną Hańczą i z powrotem przez Kanał Augustowski. I tak jak wtedy zachwycała nas przejrzysta woda,
w której wśród falujących wodorostów pływały ławice rybek a po bokach osłaniał nas brzęczący i dźwięczący ptasimi odgłosami mur szuwarów. A synek Piotrusiów, który po raz pierwszy w życiu pływał kajakiem, zachwycony był tym, że może łapkami taplać się w wodzie.
Ach jak przyjemie kołysać się wśród fal...
Płyniemy Czarną Hańczą
Oto jak dziewczyny nierówno wiosłowały a do zdjęcia - wyrównały
A szuwry przyciągały...
Pawełek i wodorosty
Piotruś cumuje a my to komentujemy (z Piotrusiami zawsze jest przyjemnie)
Biwak
Pobyt urozmaicaliśmy sobie trochę dalszymi wycieczkami po okolicy...
Zapomniane Stańczyki,
ciuchcią po Wigierskim Parku Narodowym i na styku trzech kultur - Sejny
Powrót do strony głównej o Suwalszczyznie
Powrót do strony głównej o podróżach