W następnym roku wyjechaliśmy znowu w Sudety, gdyż czułam pewien niedosyt, dotyczący zwłaszcza pewnych miejsc, związanych z II wojną światową i okrytych do dziś pewną tajemnicą. Wybraliśmy się tam tuż po naszej wycieczce na Słowację, mieliśmy więc również możliwość porównania słowackich zabytków z zamkami obecnie polskimi a historycznie niemieckimi na Dolnym Śląsku. Wszystkie - z zewnątrz imponujące i nieuszkodzone w czasie wojny, w środku niestety zostały kompletnie ogołocone, najpierw przez uciekających Niemców a potem przez zwycięską armię radziecką, która traktowała te tereny, jako swoją zdobycz wojenną jeszcze wiele lat po oficjalnym przyznaniu tych ziem Polsce.
Zamek w Mosznej zachował się najlepiej z nich wszystkich, chyba ze względu na swe znikome znaczenie strategiczne. Nikt ważny zresztą tu nigdy nie mieszkał. Zamek został na początku XX w. rozbudowany ze spalonej barokowej rezydencji przez jakiegoś potentata górniczego ( Tiele – Winklera) o wybujałym ego a po wojnie umieszczono tu Centrum Terapii Nerwic, co skutecznie uchroniło budynek przed dewastacją. W środku zachował się m.in. przepiękny kasetonowy sufit klatki schodowej i neogotyckie sklepienie kaplicy. A sam zamek to ogromny, przedziwny budynek, o trudnym od określenia stylu, jakby urzeczywistnienie bajkowego snu fantasty, posiadający ponad 300 pomieszczeń, ozdobiony 99 wieżyczkami, krużgankami, gargulcami i Bóg wie czym jeszcze. Otoczony zaś jest rozległym parkiem w stylu angielskim, po którym swobodnie ganiają sarenki. Przedziwne miejsce, sprawiające wrażenie trochę odrealnione.
Zamek w Mosznej...
przywodzi na myśl zamek z bajki Disney`a...
i posiada 99 wieżyczek i dużą liczbę krużganków
Wspaniały kasetonowy sufit klatki schodowej
W rozległym, nastrojowym parku...
można spotkać sarenki
Z kolei pałac w Lubiechowej jest zdewastowany całkowicie, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. W czasie wojny było to miejsce stacjonowania naczelnego dowództwa niemieckiego, realizującego na terenie Gór Sowich projekt Riese, później okupowało go radzieckie SB, potem przez kilkadziesiąt lat służyło jako dom wczasowy PKP a od lat dziewięćdziesiątych popada w ruinę. Na szczęście obecnie przejęła go gmina i rozpoczęła jego remont. Ciekawie było przejść się po wnętrzach klasycystycznego pałacu i poobserwować pracę ekipy remontowej. Z małych kawałków zachowanej sztukaterii starają się oni odtworzyć dawną świetność tego miejsca. Musimy odwiedzić Lubiechową za parę lat, aby móc w pełni ocenić ich pracę.
Pałac w Lubiechowej
Porównanie obecnego stanu pałacu i jego wyglądu w XVIII wieku
Obecnie pałac doprowadzany jest do dawnego imponującego wyglądu
Zamek Książ – Fürstenstein to największy dolnośląski zamek i trzeci pod względem wielkości zamek w Polsce. Swoją obronną siedzibę wybudował tutaj w latach 1288 - 1292 książę świdnicko - jaworski Bolko I. Na przestrzeni dziejów zamek wielokrotnie zmieniał właścicieli i wygląd, a największy wpływ na dzisiejszy jego charakter miała rodzina Hochbergów władająca zamkiem przez ponad 400 lat. W roku 1908 książę Henryk XV wybudował największe południowo - zachodnie skrzydło zamkowe z dwiema wieżami w narożach. Najpóźniej dobudowana została neoklasycystyczna fasada, będąca reprezentacyjnym wejściem do zamku.
Zamek był miejscem tajemniczych i do dziś niewyjaśnionych operacji militarnych przeprowadzanych przez hitlerowców, którzy w podziemiach budynku wydrążyli (rękami więźniów obozów koncentracyjnych) kilka pięter lochów. Przed opuszczeniem zamku Niemcy zawalili podziemia tak, że prawdopodobnie nie zostały one dotąd do kińca spenetrowane i tym samym nie znamy do dziś ich ówczesnego przeznaczenia. Już wtedy rozpoczęła się też wywózka dóbr zamkowych. Po wycofaniu się Niemców tereny zamkowe okupowała armia radziecka, (co oczywiście okryło je jeszcze większym nimbem tajemniczości,) opuszczając je w 1956 r., po ich kompletnym rozkradzeniu i zdewastowaniu. Prace konserwatorskie rozpoczęto w 1956 roku i trwały one ponad 30 lat. Renowacja przywróciła wiele starych walorów zamku, ale w dalszym ciągu większość sal zamkowych wymaga odresdtaurowania. Może pomogą w tym fundusze unijne, które na ten cel przydzielono. Dzisiaj mieści się tutaj muzeum, sale wystawowe a w pawilonach dworskich luksusowy hotel i restauracja.
Olbrzymia bryła zamku, którą w całości można objąć wzrokiem dopiero z oddalonego o kilkaset metrów punktu widokowego, wyrastająca z potężnej skały - od strony wąwozu w postaci murów wysokich na kilka pięter - jest imponująca i uświadamia, że rzeczywiście pod tym zamkiem może się kryć wszystko. Brak oficjalnych informacji na temat przeznaczenia podziemi zamkowych w czasie wojny spowodowało powstanie różnych domysłów: począwszy od koncepcji budowy tajnej kwatery Hitlera, poprzez laboratoria produkujące tajemniczą broń, aż do przypuszczeń, że mieściła się tam fabryka produkująca bomby typu V2 czy bombę atomową. Na ogromnych terenach parkowo - leśnych niektórzy do dziś szukają tajemnych wejść od podziemi. Wydaje mi się jednak, że stacjonujący tu Rosjanie mieli wystarczająco dużo czasu na rozwikłanie tajemnicy i zatarcie po niej wszystkich śladów.
Dziś w każdym razie po tamtych wydarzeniach nie widać śladu. Na tarasie od frontu pałacu, w miejscu, gdzie w czasie wojny był wylot ogromnej windy, czy też wyrzutni, rośnie teraz trawnik. Do wysokich murów na małych tarasach przytulone są prawdziwe perełki architektury ogrodowej, pełne klombów i rzeźb.
Taras przed frontowym wejściem do zamku obramowany jest kolekcją rzeźb
Taras i most, prowadzący do zamku
Niektóre rzeźby poddaliśmy rekonstrukcji ;)
Turyści mają możliwość zwiedzania kilku odrestaurowanych komnat, jak Sala Maksymiliana, Salon Chiński czy Biały Salonik przedwojennej pani tego domu księżnej Daisy, tej samej, która była też panią innego wspaniałego zamku w Pszczynie. Mogą też wejść na wieżę, z której są piękne widoki rozległego parku i lasów, należących do książęcych włości. Wystawa fotografii dokumentuje dawne życie właścicieli zamku i jego wojennne dzieje.
Balkon dla orkiestry na sali balowej
Odrestaurowany salonik księżnej Daisy i kominek
Można również skorzystać z oferty tutejszej stadniny i odbyć jazdę konną na wspaniałych koniach. My nie mieliśmy przy sobie naszych strojów do jazdy konnej, więc nic z tego nie wyszło, chociaż korciło nas, korciło… Tu są tak piękne tereny do jazdy konnej i padoki... Za to zafundowaliśmy sobie inną wspaniałą atrakcję: zamieszkaliśmy w hotelu przy dziedzińcu zamkowym w dawnym dworskim domku o ścianach obrośniętych bluszczem, pod dużą kopułą dachu pokrytą czerwoną dachówką. Domek, mały i romantyczny od strony dziedzińca, z drugiej strony przechodził w dół w dwupiętrowy mur oporowy zamku. Cudownie było po upalnym dniu posiedzieć sobie nocą na ławeczce przed domkiem, wdychając mocny zapach kwiatów i patrzeć na wspaniale oświetloną bryłę zamku. Wieczorami robiliśmy też sobie nastrojowe spacery i sesje fotograficzne na dziedzińcu zamkowym w świetle księżyca.
Domek dworski na terenie zabudowań zamku Książ, w którym mieszkaliśmy
Wejście do naszego domku było uroczo obrośnięte bluszczem
Wynik sesji fotograficznej Asi w ogrodach zamkowych
Nasz domek wieczorową porą sprawiał jeszcze bardziej romantyczne wrażenie
Nocą w ogrodach zamku Książ
W tym uroczym domku mieliśmy trzypokojowy apartament, z którego robiliśmy wypady w Góry Sowie, aby „badać” wojenną historię tych terenów, zakrytą mgłą tajemnicy. Zwiedzaliśmy kilka obiektów projektu "Riese" ("Olbrzym"), niewyjaśnionego do dziś przedsięwzięcia Hitlera, w wyniku którego całe pasmo górskie poprzegryzane zostało kompleksem tuneli, tak dużych, że w głównych arteriach jeździły pociągi (Kompleks "Riese" podobno połączony był linią kolejową z podziemiami zamku Książ).
Zwiedzaliśmy podziemne miasto "Osówka" oraz największy obiekt tego kompleksu "Włodarz". Chodzi się po nim częściowo na piechotę a częściowo płynie łódkami, gdyż większość sztolni zostało zalanych wodą. Tunele kopane były dwuetapowo - najpierw osobno drążono tunel na górze i tunel na dole, potem burzono strop między nimi i powstawała sztolnia wysoka na kilka pięter. Dokonywali tego jeńcy z filii obozu koncentracyjnego Gross Rosen, z których masa poległa tu przy pracy a pozostałych zabito w celu zachowania tajemnicy o tym ponurym miejscu.
Ubrani w kaski stoimy przed wejściem do podziemi
Większość tuneli Niemcy zalali wodą, w nielicznych leżą szyny - pozostałość po jeżdżących tu pociągach, wywożących urobek z drążenia tuneli
Po trzech dniach z żalem opuściliśmy Książ, aby udać się do Czech.
Spacer po parku zamkowym
Zakończył się figlami na drzewie. Tajemnicy zamku Książ nie udało nam się rozwikłać ;)
Dalszy ciąg wycieczki - czeskie skalne miasta i Czeski Raj
Powrót do strony głównej o podróżach