W ramach urozmaicenia zorganizowaliśmy kilka wypraw do pobliskiego Słowackiego Raju. Ten znany nam już z poprzednich pobytów na Słowacji bardzo ciekawy rejon, udostępniający, oprócz malowniczych widoków, inne atrakcje w postaci tras wytyczonych po drewnianych kładkach wzdłuż potoków i po metalowych drabinkach w zwyż wodospadów. Większość tras prowadzi w jedną stronę (z doliny w górę na płaskowyż), aby zakończyć się w jednym miejscu: Klastorisku, nazwanym tak od ruin klasztoru, który obecnie odbudowują obozujący tu studenci archeologii.
Krajobraz Słowackiego Raju
W Klasztorisku
Pierwsza trasa o nazwie Sucha Bela - poprowadzona z miejscowości Podlesok dnem wąwozu wzdłuż potoczku (wbrew nazwie wcale nie suchego), czasem po drewnianych kładkach, czasem po skałkach z pluskającym strumieniem pod butami, a czasem w górę wzdłuż wodospadów po metalowych drabinkach - dostarcza wiele zabawy.
Staś podpiera skały
Wędrujemy żółtym szlakiem przez leśny gąszcz
Idziemy w górę strumienia: czasem trzeba strawersować skały przybrzeżne, czasem idzie się po kładkach a czasem po umocowanych w skałach klamrach
Obok wodospadów zamocowano drabinki...
po których wspinaczka jest jakże emocjonująca
Czasem wysoko na skałach przechodzi się dalej przez takie przejścia
Ponieważ trasa jest krótka, po osiągnięciu Klastoriska mieliśmy jeszcze czas, aby wrócić do Podleskoka pięknym widokowo przełomem rzeki Hornad (szlak niebieski).
Rzeka Hornad też wyżłobiła sobie w wapiennych skałach głębokie koryto
Szlak prowadzi brzegami rzeki po skałach, kładkach...
oraz klamrach, czasem bezpośrednio nad kipiącą wodą
Staś na Hornadzie
Stąd przy dobrej widoczności można zobaczyć Tatry i zjeść pyszny wyprażany ser w dużej restuaracji.
Tatry Słowackie widziane z Podlesoka
Znacznie dłuższa trasa, nazywana Wielki Sokół, której od tej pory nie znaliśmy (poza juniorem, który szedł nią kiedyś ze swoimi przyjaciółmi), jest naprawdą ekscytująca. Zaczyna się niewinnie zwykłą drogą przy rzeczce, aby potem zwodniczo poprowadzić najbardziej dziką częścią Słowackiego Raju (stanowiącą część Parku Narodowego). Na dole doliny - nurtem całkiem szerokiego potoku, okolonego skałami, po wystających gdzienigdzie kamieniach i poprzerzucanych przez wodę pniach drzew. Pnie są śliskie, częściowo zanurzone w wodzie i stanowią zasadzki, gdyż czasami nieoczekiwanie zagłębiają się w wodzie lub obracają wzdłuż własnej osi, przez co można wylądować w strumyku.
Do wylotu doliny, którą wkracza się na szlak Wielki Sokół należy trochę podjechać z Podlesoka
Na początek niewinnie, bo po płytkim strumieniu...
potem szlak robi się ciekawszy, bo potok jest głębszy i zawalony pniami
Dookoła gęsty las, pełen zwierzyny, która żyje tu bez ingerencji człowieka. Dalej idziemy w górę dzikim wąwozem, pokonując przeszkody w postaci zwalonych, omszałych drzew, które leżą tu aż do samoistnego obrócenia się w proch. Potem wyżej w górę potoku, gdzie poprowadzono już nad zmurszałym starym szlakiem nowe drewniane kładki.
Idziemy w górę wąwozu nietkniętego ingerencją człowieka
Widać, że jesteśmy w parku narodowym
Aż dochodzimy do stromego wypiętrzenia skał, gdzie tuż obok wodospadów zainstalowane są imponująco długie drabiny. A potem, już na górze - znowu po zatapialnych i obracających się kłodach i kamieniach. Coś wspaniałego!
W górę wodospadu
Potok pełen zdradzieckich bali
Tak się chodzi po wodospadzie!
Asia ślizga się po skałach
Mama ślizga się po balach
Tata ćwiczy zmysł równowagi, czasem z miernym skutkiem
A wujek Pioterk chyba lubi się kąpać
Po osiągnięciu końca trasy i podreperowaniu nadwątlonych emocjami i przebytymi kilometrami sił, normalną już drogą zeszliśmy do Podspadów. Tam tata pożegnał się ze swoimi wysłużonymi górskimi butami, bo tej trasy już nie przeżyły...
Szczęśliwi pogromcy Wielkiego Sokoła
Zasłużyliśmy sobie :)
Buty też zasłużyły na odpoczynek
Dzieci przed leśniczówką
Asia przed leśniczówką i nasi przyjaciele
Powrót do strony głównej o Słowacji