Po pożegnaniu z Hobbitonem przejechaliśmy do Auckland (niestety autokar strasznie śmierdział grzybem, gdyż klimatyzacja przeciekała i siedzenia były wiecznie mokre) i po południu udaliśmy się na wieżę widokową Sky Tower, z której wspaniale widać największe miasto Nowej Zelandii, włącznie z zatoką, mariną i portem. Kiedy patrzy się na dachy wieżowców z wysokości 186 m, robi to wrażenie. A jest ono jeszcze większe, gdy staje się na szklanej szybie, wbudowanej w podłogę i spogląda się w dół - ciekawe, ile wolnej przestrzeni jest pod naszymi nogami? Ja nie mam lęku wysokości, ale czułam się nieswojo.
Przejazd z Matamaty do Auckland
Z wieży widokowej Sky Tower w Auckland ogląda się zatokę i miasto
Zatoka w Auckland
Miasto zbudowano w obrębie 21 nieczynnych wulkanów
Szczyty wieżowców widoczne od nami przez szkalną podłogę
Wieża jest dwupoziomowa. Osoby żądne mocniejszych emocji podjeżdżają windą na wyższy poziom i tam do wrażeń wizualnych dochodzi jeszcze ruch - kopuła bowiem lekko przechyla się i jest to wyczuwalne. Aby więc zagłuszyć naturalny lęk, najlepiej jest się powygłupiać, jak to zrobiłyśmy z koleżanką (część z nas nie wjechała na najwyższy poziom i czekała na resztę grupy na dole).
Wygłupiam się na szczycie wieży
Następnego dnia skoro świt, po krótkim przejeździe przez miasto, zatrzymaliśmy się przy jednym z wygasłych wulkanów. Jednym z, gdyż dookoła i w obrębie Auckland jest ich 21. Wulkan Eden wygasł już dawno i pozostał po nim zarośnięty trawą krater. Na wzgórze wchodzi się głównie po to, aby popatrzeć na panoramę miasta (albo wyprowadzić na spacer pieska, gdy jest się pobliskim mieszkańcem).
Panorama Auckland, widziana ze szczytu wulkanu Eden
Krater wulkanu Eden
Joanna spaceruje po kraterze
Krótki przejazd wzdłuż nabrzeża przez eleganckie dzielnice portowe i jeszcze krótszy pobyt na plaży z widokiem na marinę jachtową nie zaspokoił nas zupełnie, ale za to potem mieliśmy sporo czasu na zwiedzanie bardzo interesującego muzeum.
Marina w Auckland
Zatoka w Auckland
Wiola pod drzewem ze strąkami
Ale modelka z tej Aśki
A tu skromna ja sama cieszę się nieskromnie, że zobaczyłam wymarzoną Nową Zelandię
Centrum Auckland po drugiej stronie zatoki
Różne przykłady architektury w Auckland - zdjęcia robione podczas przejazdu przez miasto
Dom z sidingiem, jak w Skandynawii, ale ta palma z tyłu...
Typowa architektura nowozelandzka
Przelecieliśmy kilka poziomów z przewodnikiem dość szybko, aby potem mieć czas na samodzielne skupienie się na tym, co kogo interesowało. A było co oglądać: cały poziom I-wszy poświęcony jest kulturze maoryskiej i jej związkom z pozostałymi kulturami kręgów Melanezji. Został tu wyeksponowany duży dom zebrań, fantastycznie zdobiony płaskorzeźbami w charakterystyczne dla Maorysów motywy i olbrzymia łódź, wykonana z jednego pnia. Są też inne, mniejsze łodzie, ale za to z żaglem. Są rzeźby drewniane, ozdoby z muszli, tkaniny ze wzorami w kolorystyce ziemi. Ozdoby na wyrobach występują zarówno malowane, jak i wyplatane z traw, czy wykonane z muszelek - czyli ze wszystkiego, co twórcy mogło posłużyć do wykreowania swoich plastycznych wizji.
W muzeum w Auckland
W muzeum podziwiamy wytwory kultury maoryskiej. Tu elmenty, które są wykończeniem domu zebrań
Dom zebrań
Długie łodzie Maorysów też były wspaniale rzeźbione
Łódź z żaglem
A tu inna
Kilim w typowe wzory geometryczne w kolorach brązowo - beżowych
Bardzo ciekawa tkanina w kolorach ziemi
Suknia tkana z trawy i ozdobna makatka
Na drugim poziomie znajduje się szereg ciekawych ekspozycji dotyczących flory i fauny Nowej Zelandii (jak ktoś nie widział papużki kea, czy ptaka tekache, to tu może zobaczyć te ptaki - niestety tylko wypchane). Ciekawym pomysłem jest umieszczenie wypchanych ptaków podwieszonych pod sufitem, które "latają" w powietrzu nad zwiedzającymi. Jedna duża sala poświęcona jest zwierzętom prehistorycznym - poza szkieletami dinozaura czy pterodaktyla można tu obejrzeć legendarnego ptaka moa.
Sala z nowozelandzkimi ptakami: papuga kakapa, takahe, pukeko, weka.
Papuga kakapa jest najcięższą ze wszystkich papug na świecie i nie fruwa, jak wiele innych ptaków w Nowej Zelandii. Miliony lat izolacji od innych kontynentów oraz fakt, że na Nowej Zelandii nie istniały ssaki - wrogowie ptaków spowodowały to, że te ptaki często nie latają
Ptaszek weka również nie lata
Tak samo jak kiwi - symbol Nowej Zelandii
Pod sufitem umieszczono te, które potrafią fruwać. Pierwsz z nich to rozrabiaka - papuga kea
Sala ze szczątkami zwierząt prehostorycznych jest wyposażona w bardzo ciekawe eksponaty
Dinozaury
Żarłoczny pterodaktyl
Gad pływający
W klatce po prawej stoi wyginięty ptak moa z rodziny strusi
W sali dotyczącej geologii Nowej Zelandii można za to przeżyć symulację trzęsienia ziemi w specjalnej komorze.
III poziom muzeum przeznaczony jest na upamiętnienie historii XX wieku ze szczególnym uwzględnieniem roli żołnierzy nowozelandzkich w czasie I i II wojny światowej. Najciekawszymi eksponatami są tu dwa samoloty: niemiecki bombowiec i angielski Spitfire, podarowany muzeum przez Wielką Brytanię. Dla nas ciekawe są też polskie epizody - wspólne walki o Monte Casino czy przyjęcie przez władze Nowej Zelandii polskich dzieci, przywiezionych tu z obszaru ZSRR po utworzeniu armii Andersa.
Tablica upamiętniająca ofiary z czasów obu wojen światowych
Niemiecki bombowiec
Angielski myśliwiec
Ekspozycja poświęcona Monte Casino
Tablica ze zdjęciami polskich dzieci internowanymi na Syberii, przyjętymi po utworzeniu armii Andersa przez Nowozelandczyków
Po zwiedzeniu muzeum nadszedł czas na pożegnanie z cudowną Nową Zelandią, odlatywaliśmy bowiem na odpoczynek na wyspy Fidżi. Miłym akcentem pożegnalnym były, spotkane w żeńskiej toalecie na lotnisku, wspanałe zdjęcia nowozelandzkich drzew...
Wspaniałe drzewo na trawniku koło muzeum
Na lotnisku żegna nas takie oto zdjęcie drzewa (tak wygląda damska toaleta)
c.d - Nowa Zelandia - archipelag Fidżi
Powrót do strony głównej o Australii i Nowej Zelandii
Powrót do strony głównej o podróżach
121642