Następny dzień mieliśmy cały wolny. Rano po śniadaniu poszłam kąpać się w oceanie. Piasek miałki, bez żadnego żwiru, płaska plaża, łagodnie schodząca do morza, woda cieplutka, nagrzana na tym długim płytkim nabrzeżu. Sama przyjemność. Niestety nie mogliśmy kąpać się razem ze Stasiem, gdyż ktoś musiał pilnować sprzętu fotograficznego.
Kąpiel w oceanie
Około południa wróciliśmy do hotelu, aby zwolnić pokój. Zostawiliśmy bagaże w pokoju znajomych i poszliśmy jeszcze raz na długi spacer po Agadirze. Zaszliśmy do pustych o tej porze sklepów z pamiątkami i kupiłam jeszcze zabawną rzeźbę małego osiołka, trochę czasu spędziliśmy w ogrodzie zoologicznym i wróciliśmy brzegiem morza z drugiego końca miasta.
Tym razem Staś zażył kąpieli a po południu płaskie plaże zaroiły się od Marokańczyków, którzy grali w piłkę nożną. Jak plaża długa i szeroka, tak chłopcy w różnym wieku kopali z pełnym zaangażowaniem, starając się trafić w zaimprowizowane bramki. Przyglądając się im podeszliśmy prawie pod pałac królewski, dopóki nie zawrócił nas gwardzista. Tuż przed śniadaniem ramadanowym wróciliśmy do hotelu, aby przyszykować się do odlotu.
Staś długo przymierzał się do kąpieli w oceanie
Gra w piłkę nożną na plaży
Pożegnanie z Marokiem
Powrót do strony głównej o Maroku
Powrót do strony głównej o podróżach
102182