Następny dzień po pieszej wyprawie miałyśmy wypoczynkowy, gdyż wybrałyśmy się na zorganizowaną wycieczkę krajoznawczą po zachodniej części wyspy. Droga wiodła najpierw wzdłuż południowo – zachodniego wybrzeża, potem w poprzek wyspy na północ, przedzierając się przez płaskowyż, następnie wzdłuż północno – zachodniego wybrzeża, aby na koniec wrócić na południe.
Najpierw jechaliśmy wzdłuż wybrzeża Madery
Przełęcz górska w centrum Madery
Zjazd z góry nad północne wybrzeże Madery
Ocean po północnej stronie wyspy
Po drodze pani przewodnik przedstawiała nam informacje o wyspie, a ponieważ mieliśmy jechać od poziomu morza aż do górskiej przełęczy, poruszony został temat roślin, uprawianych na wyspie na różnych wysokościach. Madera, po osiedleniu się na niej pierwszych Portugalczyków, którzy zakładali tu na tarasach stoków górskich plantacje trzciny cukrowej, od XV wieku słynęła z produkcji „białego złota”. Sadzonki sprowadzano z Jawy a tarasy i lewady do nawadniania budowali niewolnicy, przywożeni tu z północnej Afryki oraz z Wysp Kanaryjskich. Dopiero po utworzeniu plantacji w Ameryce Południowej zaprzestano produkcji cukru na Maderze i przestawiono się na uprawę winorośli i bananowców. Ale każda roślina ma inne wymagania, jeśli chodzi o temperaturę, w związku z tym do wysokości 100 m n.p.m. uprawia się owoce, w szczególności różne odmiany marakui, od 100 – 200 m znajdują się winnice, w których produkuje się słynne wino Maderę, a powyżej - od 200 - 500 m rosną warzywa. Banany rosną w rejonie od Porto de Sol do Calhety, nazywanym biegunem ciepła na Maderze, gdyż średnia temperatura wynosi tu ok. 35 st. Powyżej 500 metrów n.p.m. wyspę porastają pierwotne lasy laurowe oraz późniejsze lasy eukaliptusowo – sosnowe, nasadzane w miejscu dawnych lasów wawrzynowych, wyciętych kilkaset lat temu dla celów budowy statków, a na zachodnio – centralnym bagnistym płaskowyżu dominują wrzośce i paprocie drzewiaste. We wschodnim centrum wyspy wznoszą się ostre granie gór Masywu Centralnego, które są pozostałością wulkanu, nie posiadającego obecnie stożka wulkanicznego i krateru ze względu na erozję.
Pierwotna roslinność wyspy - laurasilva
Roślinność centralnej części wyspy - wrzośce
Góry Masywu Centralnego
Caltea - tarasowa uprawa bananowców
Jechaliśmy przez Maderę przepiękną widokowo trasą, częściowo poprowadzoną starą drogą, wąską i krętą z głębokimi przepaściami, zapierającymi dech w piersi, a częściowo poprowadzoną wybudowanymi w ostatnich latach tunelami. Na małej Maderze wybudowano powyżej 100 tuneli, co spowodowało, że drogi są tu obecnie mniej malownicze, ale za to bezpieczniejsze. Dodatkowo znacznie skróciło to czas podróżowania między miastami na wyspie – kiedyś z Funchal na południu do Sao Vicente na wybrzeżu północnym jechało się cały dzień, a jest to tylko około 50 km!
Tunel i obok stara droga nad przepaścią
Niestety nie mogliśmy zatrzymać się na punkcie widokowym na słynnym klifie Cabo Girao, gdyż jest obecnie remontowany i turyści nie są tam wpuszczani (kolejny powód, aby tu wrócić). Mieliśmy za to postój w miejscowości Riberia Brava, posiadającej kamienistą plażę i port rybacki. W tej małym, sympatycznym miasteczku odwiedziliśmy kościół św. Benedykta (Sao Bento), który jest dobrze zachowanym zabytkiem z XV wieku z kamiennymi portalami i azulejos oraz flamandzkim obrazem „Narodziny Chrystusa”. Ze zdumieniem przyjęliśmy fakt, że to senne miasteczko 2 lata temu nawiedziła straszna w skutkach powódź, kiedy to po ulewnych deszczach mały górski potok zamienił się w rwącą rzekę wody i błota, niszczącą wszystko po drodze. Obecnie nie widać w mieście większych pozostałości po powodzi, poza kilkoma domami na skraju góry z zarysowanymi pęknięciami ścian.
Ribeira Brava
Żwirowa plaża w Ribeira Brava
Port
To właśnie ta mała rzeczka za Asią była tu sprawcą katastrofalnej powodzi kilka lat temu
Niektórych zniszczeń jeszcze nie naprawiono
Dziś Ribeira Brava jest małym, sennym miasteczkiem
Kościół św. Benedykta w Ribeira Brava
Wspaniały ołtarz z flamandzkim obrazem
Z Ribeira Brava pojechaliśmy w górę, drogą na północ w kierunku przełęczy Encumeada. Droga i przełęcz oddziela płaskowyż Paul de Serra od górskiego Masywu Centralnego. Na przełęczy na wysokości 1000 m n.p.m. zatrzymaliśmy się na chwilę, aby skonstatować, że widać stąd ocean zarówno z południa, jak i z północy. A miejsce to porastają jałowce, wrzośce drzewiaste i całe pola przecudnie kwitnących na biało i niebiesko kiści kwiatów agapanthusu, zwanego kwiatem miłości.
Przełęcz Encumeada
Przełęcz Encumeada - widok w kierunku południowym
Przełęcz Encumeada - widok w kierunku północnym
Masyw Centralny
Kwiaty agapanthusu na przełęczy Encumeada
Asia w kwiatach
Na płaskowyżu nie uprawia się żadnych roślin, za to jest on rezerwuarem wody dla całej wyspy i czasem służy do wypasu owiec i bydła. Woda wsiąka tu w gąbczaste podłoże, aby potem niżej wypłynąć jako źródełka, które zasilają lewady. Monotonny krajobraz wrzosowisk naruszają tylko skupiska wiatraków, które są dostarczycielami energii na tym obszarze.
Płaskowyż Paul de Serra w centrum wyspy
Płaskowyż Paul de Serra widziany z najwyższego szczytu Madery
Po przejechaniu przełęczy zjechaliśmy w dół na północną część wyspy, bardziej chłodną i wilgotną i zatrzymaliśmy się w miejscowości Sao Vincente w Centrum Wulkanicznym, gdzie obejrzeliśmy bardzo ciekawy film, ukazujący jak powstała Madera około 14 tys. lat temu na skutek wypiętrzenia wulkanu i jego erupcji. Zostaliśmy też poprowadzeni kanałami, które wytopiła lawa w bazaltowej skale.
Sao Vincente
Przy wejściu do Centrum Wulkanicznego
Spacer we wnętrzu wulkanu jest czymś unikalnym
Tunele wytopione przez lawę mają formę naciekową, podobnie jak jaskinie wapienne, tyle że skromniejszą
Tam gdzie jest odrobina światła, pojawia się życie roślinne
W niektórych komorach powstały jeziora
Większe komory powstały w miejscu zbiegu dwóch tuneli lawowych
Mieszkańcy centrum
W trakcie konsumpcji obiadu podziwialiśmy zaś, jak na falach oceanicznych w pięknej zatoce ćwiczą początkujący windserfingowcy.
Sao Vincente leży na północy Madery
Sao Vicente osłonięte jest przez góry również od strony morza - to zapewniało dawnym mieszkańcom poczucie bezpieczeństwa
Tuż obok jedliśmy lunch
Wybrzeże w Soa Vincente jest bardzo malownicze
Aż trudno oprzeć się pokusie robienia zdjęć
Ja też zrobiłam kilka zdjęć Asi
Kamienisty brzeg oceanu na północnym wybrzeżu Madery
Ale w zatoce ocean jest na tyle płytki, że można ćwiczyć pływanie na falach na desce
A później znowu ruszyliśmy krętą i wąską drogą, poprowadzoną skrajem przepaści w poprzek wysokiego klifu do następnej miejscowości na północnym zachodzie wyspy. Droga rzeczywiście co wrażliwsze osoby przyprawiała o zawrót głowy i mdłości, ale była tylko krótkim odcinkiem starej trasy, której dostępność była kiedyś często ograniczana ze względu na złą pogodę lub spadające z góry głazy. Gdy następowała taka sytuacja, miasteczko, do którego prowadziła droga, było odcięte od świata. Teraz wykorzystywana jest tylko część starej trasy a resztę poprowadzono bezpiecznie tunelami we wnętrzu góry.
Nowsza droga prowadzi tunelem, starsza - brzegiem skały nad przepaścią
Tu też widać wlot do tunelu i starą drogę poprowadzoną skrajem klifu
Jazda po starej drodze dostarcza nie tylko adrenaliny, ale również wspaniałych widoków
Moja słodka córeczka była dopełnieniem tych wspaniałych widoków
A na końcu drogi czekała na nas nagroda w postaci naturalnych basenów lawowych, z których słynie Porto Monitz. Wolny czas wykorzystałyśmy z Asią na kąpiel w takim basenie w oceanicznej wodzie, nagrzanej od słońca. Część basenów jest płytka, więc mogą z nich skorzystać również dzieci. Dla nas była to wielka frajda. Szkoda, że taka krótka...
Porto Monitz
Baseny lawowe w Porto Monitz
Kąpiel w takiej scenerii jest dużą przyjemnością
Asia na basenie w Porto Monitz
Po odświeżających kąpielach wracaliśmy na południową część wyspy, wjeżdżając znowu na płaskowyż.
Po powrocie na południe wyspy zahaczyliśmy jeszcze o miejscowość Calheta, gdzie uprawia się bananowce i winorośl, ze względu na to, że jest to miejsce najcieplejsze na Maderze. Tu też jest druga sztuczna, piaszczysta plaża tuż przy porcie jachtowym. Rejon od Calhety do Ponto de Sol jest najdroższym miejscem do zamieszkania na Maderze. Podobno cały ten ekskluzywny teren wykupują teraz Rosjanie.
Calheta
Drogie domy?
Widok z góry na przystań jachtową
Przy porcie widać małą, sztucznie usypaną plażę piaszczystą
Tu mieliśmy czas wolny na lody
Port jachtowy w Calhecie
A na podsumowanie wycieczki jeszcze dwa wdzięczne widoki: skały w oceanie
... i Asia
Spacer po lewadach w lesie laurowym
Powrót do strony o Maderze
Powrót do strony głównej o podróżach