Następnym dniem była niedziela i na prośbę Asi postanowiłyśmy tego dnia odpocząć, czyli nie jechać na żadną wycieczkę, tylko skorzystać z możliwości relaksu, jakie dostarcza nam hotel. Czyli basen, jakuzzi, leżenie na leżaczkach z książką i ogólne nicnierobienie. Ale skończyło się jak zwykle. To znaczy kąpałyśmy się w basenie, nawet w tym z morską wodą, bo wreszcie byłyśmy w hotelu w czasie, gdy on funkcjonował. I odpoczywałyśmy na leżakach.
Niedzielę spędziliśmy częściowo w hotelu, korzystając z dostępnych tu atrakcji,...
odpoczywając na leżakach...
i oglądając z niebieskich tarasów...
bezkres oceanu, ...
morską kipiel pod nami...
i obserwując śmiałków pływających w zatoce.
Kąpałyśmy się też w basenie z morską wodą
Ale też udałyśmy się na spacer, połączony z obecnością w kościele na Mszy św. Wyprawa ta okazała się całkiem długa i nie do końca relaksująca, gdyż miałyśmy do kościoła pod górkę (i to bardzo stromo), a potem jeszcze postanowiłyśmy przejść się wzdłuż wybrzeża a upał był tego dnia dosyć duży.
Ulica w Canico de Baixo
Canico de Baixo położone jest na stromym stoku górskim
Droga wzdłuż wybrzeża
Asia w czasie spaceru - słońce dawało się we znaki
I ja w czasie spaceru
Piękne klify w Canico
A Msza św. w miejscowym kościele okazała się ciekawym doświadczeniem, ze względu na różnice kulturowe między nami i Portugalczykami. Kościół był pełen i było dużo rodzin z dziećmi. Widać, że to kraj katolicki, jak u nas. Chór ładnie uświetniał uroczystość. Tyle, że z tyłu nawy było czasem zbyt głośno, aby skupić się na modlitwie. Dzieci, których było dużo, chodziły po kościele, głośno gadały. Kilkoro usiadło na podłodze i grało w jakąś grę albo w karty. Dorośli w ogóle nie zwracali im uwagi! U nas też czasem zdarza się, że małe dzieci łażą po kościele, a dorośli za nimi, aby ich pilnować. Ale są cicho. Gdy któreś z dzieci zapłacze, jest wynoszone z kościoła. A tu jedne ciągle o coś pytają rodziców, inne bawią się kartami, albo kursują tam i z powrotem. Zero uczestnictwa w mszy, a nie były to dwulatki, tylko dzieci 6-10 letnie.
Przed nami stała rodzina. Tata i dwie nastoletnie córki. Tata przystojny, przypominający mi pamiętnego Leoncia z kultowego dla mojego pokolenia serialu „Niewolnica Isaura”. Wygląd portugalskiego obszarnika. Córki ubrane w jakieś odświętne stroje, w których pewnie było im za gorąco. Obwieszone biżuterią, która raczej nie pasowała do takich młodych dziewcząt. Kilka dużych pierścionków. Na szyi starszej z nich gruby złoty łańcuch z wielkim, przepięknym medalionem starej roboty. Wyglądało to na starą rodową biżuterię. Dziewczyny stały potwornie znudzone, cały czas z komórką z ręku sprawdzały wiadomości, a może grały. Parę razy pytały ojca o coś - wyglądało na to, że chcą wyjść z kościoła, aby porozmawiać przez telefon. I ku mojemu zdumieniu po takim uczestnictwie (nieuczestnictwie) w nabożeństwie obydwie z ojcem poszły potem do Komunii św.. Widać było, że przyjście do kościoła jest dla nich tylko rodzinnym, tradycyjnym obowiązkiem.
Po zakończeniu mszy zatrzymałyśmy się na chwilę przy straganie z wyrobami regionalnymi i nabyłyśmy śliczne, haftowane serwetki na prezenty dla rodziny a w sklepie spożywczym oczywiście wino Madera.
Spacer w gorącym słońcu ulicami na pobliski skalny przylądek, z daleka zwracający na siebie z uwagę wielką rzeźbą Jezusa, tak mnie zmęczył, że na resztę dnia z przyjemnością oddałam się nicnierobieniu. Gdyby to były góry, mogłabym tak iść bez żadnego problemu ze 20 km. Co Asia mi w czasie drogi mocno wytykała...
Posąg Jezusa w Canico postawiono na wysokim klifie
Koło skały w dół prowadzi slalomowa droga na plażę; bardziej zmęczeni mogą zjechać w dół kolejką. W oddali widać już Funchal
Kamienista plaża u stóp klifu
Spod rzeżby Jezusa rozciągają się piękne widoki na ocean i klify
Hmmm, czy ta rzeźba nam czegoś nie przypomina?
W celu podziwiania dalszych widoków można zejść schodami w dół na przylądek
A to są te piękne widoki
Asia już też jest zmęczona słońcem. Łatwiej się chodzi po górach...
I następnego dnia wyruszyłyśmy właśnie w góry. Ale wcześniej obserwowałyśmy wschód słońca nad oceanem...
Wschód słońca ogladany z tarasu hotelowego
Dzień się budzi na Maderze
Hotel Rocamar też budzi się do nowego dnia
Górska wycieczka na najwyższy szczyt Madery
Powrót do strony o Maderze
Powrót do strony głównej o podróżach