Wielką frajdą dla nas była wycieczka do najdłuższego wąwozu Europy – Samarii (16 km). Aby do niego dojechać, trzeba przejechać w poprzek całą wyspę, przecinając Góry Białe.
Schodzimy do wąwozu na wysokości 1200 m wśród olśniewajacych wapiennych skał, bardzo przypominających nasze Tatry. Tyle tylko, że zamiast świerków mamy tutaj sosny, które w słońcu upajająco pachną. Trasa zabezpieczona drewnianymi balustradami, oferuje co jakiś czas ławeczki zachęcające do podziwiania rzeczywiście wspaniałych widoków. Dla chętnych i zmęczonych czekają osiołki, chociaż z racji wysokości i cienia drzew upał nie daje się tu jeszcze we znaki.
Wejście do wąwozu Samaria
Mały odpoczynek
Tam w dole jest wąwóz...
Alternatywne środki transportu
Dopiero po dojściu na dno wąwozu robi się gorąco, ale tu z kolei można orzeźwić się w potoku lub posilić się nieco.
Drugie śniadanie na łonie natury
Potok w swej górnej części niesie w lecie mało wody
Na dole wąwozu
Wśród porowatych skał - które straciły już wygląd, kojarzący nam się z Tatrami - idziemy wzdłuż potoku w dół w kierunku morza. W połowie trasy dochodzimy do wioski Samaria, wysiedlonej w trakcie tworzenia tu parku narodowego. Wioska składała się z kilku domów, zbudowanych z naturalnego kamienia i ogrodzonych niskimi murkami zagród dla owiec i kóz, których pozostało jeszcze kilka.
Zerdowane skały wąwozu
Jeden z ocalałych domów wioski
Oto co pozostało po wiosce Samaria
Od tego miejsca zmienia się charakter wąwozu: otaczają go teraz piaskowce o niesamowitym wyraźnym fałdowaniu i różnokolorowych warstwach skalnych a sam wąwóz się zwęża. W szczeliny pasiastych skał wdziera się życie w postaci krzewinek, ale spotykamy też pnące się do góry sosny, czerpiące wodę nie wiadomo jakim sposobem z pionowych ścian wąwozu. Nieprawdopodobna jest siła życia...
Fantastyczne pionowe ściany wąwozu
Tu świetnie widać ślad wypiętrzenia górskiego i jego przesunięcia
Z zabawnie pasiastych skał wyciągają się ku niebu sosny
Idziemy teraz po olśniewająco białych okruchach skalnych wyschniętego potoku aż do wylotu kanionu do morza, gdzie można orzeźwić się zimnymi napojami lub lodami w małej kafejce.
Wędrówka dnem wąwozu
Po szesnastokilometrowej wędrówce w palącym słońcu ten sok smakował jak ambrozja
Brzeg morza jest tu poszarpany, wyznaczony spadającymi prosto w głębiny górami, niewdzięczny dla osób spragnionych kąpieli. O czarne, porowate skały wściekle rozbijają się fale.
Stąd wkrótce zabiera nas w drogę powrotną statek. I dopiero z jego pokładu w pełni można ocenić wysokość gór, z jakich zeszliśmy, kierując się wzdłuż potoku, który przez tysiąclecia wykonał tytaniczną pracę, aby wydostać się do morza wąziutką szczeliną. Ta wyprawa nagrzanym słońcem, pachnącym i dzikim wąwozem Samaria na zawsze pozostanie w naszej pamięci.
Kąpać się nie dało, ale jaki fajny prysznic!
Po drugiej stronie morza już Afryka; tak wygląda wylot wąwozu Samaria od strony wybrzeża
Bajkowa Santorini
Powrót do strony głównej o Krecie
Powrót do strony głównej o podróżach