Pod wieczór przelecieliśmy liniami katarskimi do Bangkoku. Zmieniamy państwo na Tajlandię (dawniej Syjam). Rządzi tu teraz 88-letni Rama IX, ale tak naprawdę - junta wojskowa. Krótki przejazd autobusem do hotelu uświadomił nam, że faktycznie jesteśmy w innym państwie – zniknęły skuterki a zamiast nich pojawiły się droższe samochody, dobra jezdnia szybkiego ruchu, domy w europejskim stylu i wiele wieżowców. Bangkok to ogromna, nowoczesna metropolia.
Król Rama IX
Ale jeśli chodzi o hotel Chaydon Sathorn, w którym nocowaliśmy, to był on jak dotąd najgorszy na tej wycieczce, archtektonicznie nijaki, a w pokoju unosił się brzydki zapach, którego nie można było się pozbyć, bo okna były nieotwieralne. Śniadanie zjedliśmy w byle jakiej hotelowej restauracji, dostępnej także z ulicy i jedzenie, po smacznym i różnorodnym wietnamskim menu, wydało nam się też byle jakie, w dodatku kelnerzy nie zmieniają poplamionych obrusów.
Po wyjściu do miasta humory nam się poprawiły. Bo Bangkok (tak naprawdę to tylko skrót najdłuższej nazwy własnej miasta na świecie) jest nie tylko wielką metropolią z drapaczami chmur i wspaniałymi zabytkami. To miasto bardzo interesujące, z kontrastami, rozłożone nad brzegami szerokiej Chao Phraya River. Żałuję, że spędziłam tu tylko jeden dzień.
Bangkok rozłożył się nad brzegami rzeki Chao Phraya River
Bangkok - miasto kontrastów
Bangkok - Chinatown
Zwiedzanie miasta zaczęliśmy od miejsc historycznych.
Świątynia Wat Traimit Złotego Buddy stoi na skraju Chinatown (jest tu duża diaspora Chińczyków, którzy przemieszali się na przestrzeniu dziejów z Tajami). Przewodniczka opowiedziała nam ciekawą historię rzeźby Buddy, która znajduje się w tej świątyni. Gipsowy posąg został wyłowiony z jeziora w XIII w za panowania Ramy I, który odbudowując państwo tajskie założył nową stolicę kraju (Bangkok właśnie ) i znaleziony posąg pasował mu do koncepcji ustanowienia nowego miejsca kultu. Toteż został on umieszczony w świątyni Świtu nad rzeką.
Ostatnio postanowiono poddać rzeźbę renowacji i w trakcie operacji przenoszenia przy pomocy dźwigu, wysoki na 3 m posąg urwał się, spadł i jego gipsowa powłoka stłukła się a w środku, ku zdziwieniu wszystkich, odkryto inny, złoty posąg. Teraz znajduje się on w specjalnie zbudowanej dla niego marmurowej świątyni. Jest to okazały budynek, do którego wchodzi się po kilku poziomach schodów i tarasów (na jednym z nich umieszczono portret aktualnie panującego króla).
Świątynia Wat Traimit
Świątynia Złotego Buddy
Dzwonnica
Główna sala jest bardzo wysoka ze wspaniałą, złotą ornamentyką na suficie i zwieńczeniu kolumn. Złoty Budda siedzi w pozycji lotosu. Ten ważący 5 ton i wysoki na 3 m posąg jest największym Buddą na świecie, wykonanym ze złota.
Świątynia Wat Traimit w środku robi naprawdę duże wrażenie
Złoty Budda największy na świecie
Wspaniałe ornamenty sufitu świątyni
Do następnego zabytku przespacerowaliśmy się przez część miasta, zamieszkaną przez chińską diasporę. Zaobserwowaliśmy duże kontrasty – pagody z bajecznie kolorowymi, finezyjnie ozdobionymi dachami na tle nowoczesnej zabudowy. Ulice szerokie, pełne samochodów z transparentami lub lampionami zawieszonymi nad jezdnią (to pewnie dekoracja noworoczna). Węższe uliczki, przypominające bardziej azjatyckie klimaty, oblepione po bokach straganami z jedzeniem, głównie egzotycznymi owocami (wśród nich stoiska z wielkimi owocami duriana – podobno bardzo śmierdzącego). Na innej ulicy rozłożyły się stoiska bawełnianymi ciuchami, tak znanymi nam z polskich bazarów. Parę razy spotkaliśmy uliczne smażalnie ryb. Można sobie kupić taką rybkę na patyku i obgryzać nie przyrywając wędrówki.
Pagoda chińska w Chinatown
Fantazyjne smoki wieńczą dach pagody
Ozdobne lampiony na ulicy wyglądają uroczo
Stragany z owocami duriana
Różne rodzaje transportu
Taksówki na każdą kieszeń
Smażone rybki na zagryzkę
Oczywiście zwróciłam uwagę na kilka kotów, plączących się wśród samochodów i motocykli całkiem bezstresowo – miały obróżki z dzwoneczkami i przycięte krótko ogonki – jakaś tajska moda, czy oznaczenie kota, który nie jest bezdomnym? Nie mam pojęcia...
Koty w Bangkoku łażą beztrosko między samochodami
Przeszliśmy przez targ kwiatowy. Poza ciętymi kwiatami, znanymi z naszych kwiaciarni, tu również leżą stosy wianuszków plecionych z kwiatów i kompozycji kwiatowych w doniczkach, kupowane jako dary na ołtarze do świątyń. Bardzo to kolorowe i przyjemne dla oczu.
Na targu kwiatowym
Plecenie wianków
Im bardziej zagłębialiśmy się w Chinatown, tym więcej straganów i stoisk z warzywami, ciuchami, sprzętem domowym, tym więcej skuterów – coraz bardziej "azjatycko".
Stoisko religijne ;)
Targ warzywny
A tu coś dla entuzjastów snookera
Doszliśmy do najstarszej świątyni w Bangkoku, zwanej Świątynią Leżącego Buddy (Wat Phra Chetuphon). Duży kompleks świątynny powstał w XVII wieku jeszcze przed założeniem miasta a po wzniesieniu kaplicy Leżącego Buddy przez króla Ramę III zyskał on również rangę centrum nauki - ściany i kolumny zdobią tu rysunki i napisy dotyczące historii, literatury, astronomii i hodowli zwierząt. Dziś świątynia jest też ośrodkiem tajskiej medycyny tradycyjnej, zwłaszcza masażu.
Kompleks świątyni Leżącego Buddy (Wat Phra Chetuphon)
Kompleks otoczony jest murem z wieloma bramami a na jego terenie wzniesiono 99 stup, będących grobowcami tajskich królów i członków ich rodzin. Cztery największe, górujące nad innymi budynkami w centrum kompleksu olśniewają bogactwem zdobnictwa i rozmachem: trzy z nich to grobowce (chedi) królów Ramy II, Ramy III i Ramy IV a największa stupa mieści w sobie wizerunek Buddy. Na widok pokrywających je fantastycznych wielokolorowych girland ceramicznych kwiatów zatrzymałam się z zachwytu.
Stupy na terenie kompleksu świątynnego
Największe stupy - grobowce królów są wspaniale dekorowane
Brama prowadząca na dziedziniec z królewskimi stupami jest zdobiona wieńcami z ceramicznych kwiatów
Na zachód od nich mieści się niewielki, ale bogato zdobiony mozaiką budynek biblioteki (Phra Mondop), gdzie przechowywane są buddyjskie manuskrypty. Nie jest udostępniony do zwiedzania. Tuż obok wzniesiono długi budynek, wsparty na kolumnach, do którego ustawiają się długie kolejki, aby zobaczyć słynny posąg Leżącego Buddy. Budynek ten, tak jak inne, zwieńczony jest tajskim, łamanym dachem z charakterystycznymi spiczastymi elementami – głowami mitycznego ptaka Garudy, który ochrania światynie swymi skrzydłami.
Phra Mondop (biblioteka)
Dziedziniec przed Świątynią Leżącego Buddy
Tajskie dachy z ptakami Garuda
Wchodzi się tu bez butów i można przemieszczać się w jednym kierunku wzdłuż lśniącej od złota postaci Buddy, znanej z licznych zdjęć z Tajlandii. Posąg jest ogromny – ma 46 m długości i 15 m wysokości. Zaraz po wejściu patrzymy w górę na podpartą na dłoni olbrzymią głowę złotego, lekko uśmięchniętego boga o wpółprzymkniętych powiekach. Leżąca na boku postać wspiera się na poduszkach, wykładanych misternej roboty drobnymi kwiatkami, pokrytymi płatkami złota. Przechodzimy wzdłuż długiego ciała (po drodze mijamy ołtarzyki, przy których buddyści składają ofiary i modlą się), aby dojść do stóp ułożonych jedna na drugiej, inkrustowanych masą perłową. My mieliśmy pecha, gdyż stopy poddawane były akurat renowacji i nie mogliśmy zobaczyć ich w całej krasie. Po przejściu wzdłuż posągu, można obejść go z drugiej strony, składając ofiary do mis. I nawet, jeśli wiemy, że postać Buddy zbudowana jest z otynkowanych cegieł, tylko pozłacanych, to i tak dzieło sprawia na nas duże wrażenie.
Głowa Leżącego Buddy, lekko uśmiechniętego, wsparta jest na ręce
Długość posągu wynosi 46 metrów - leży on na łożu pokrytym misternie zdobioną powierzchnią, składającą się ze złoconych elementów i szkła
Jeden z ołtarzy, przy których modlą się buddyści i piękna polichromia na ścianach świątyni
Na wschód od największych stup znajduje się centralny dziedziniec, otoczony dwoma rzędami krużganków z licznymi posągami siedzącego Buddy, sprowadzonych do Bangkoku przez Ramę I z pólnocnych rejonów Tajlandii. Krużganki łączą cztery kaplice (viharny), mieszczące posągi Buddy – ten z zachodu przedstawia Buddę siedzącego pod rozłożonym ogonem mitologicznego, siedmiogłowego węża Naga.
W krużgankach świątyni Leżącego Buddy zgromadzono w końcu XVIII wieku około 400 posągów Buddy
Centralnym miejscem na dziedzińcu i w całym kompleksie jest świątynia (Phra Ubosot), wyróżniająca się budowla z czasów Ramy I, otoczona podwójną kolumnadą. Do botu prowadzą drzwi z drzewa tekowego, ozdobione masą perłową. We wnętrzu świątyni znajduje się duży posąg Buddy w pozie medytacji, otoczony przez postacie uczniów. W misternie wykonanym cokole posągu złożono prochy założyciela dynasti i Bangkoku, króla Ramy I. Ściany budynku zdobią freski ze scenami ze świętej księgi Ramayamy. Cała świątynia olśniewa ale jednocześnie, dzięki ograniczonemu oświetleniu, roztacza dyskretny nastrój kontemplacyjny, jakiego brakowało mi w świątyni Leżącego Buddy.
Świątynia Phra Ubosot w Bangkoku
Bogato zdobione wejście do głównej świątyni Phra Ubosot i przepiękne okno
Nastrojowe wnętrze świątyni z medytującym Buddą, otoczonym figurami uczniów
Malowidła na ścianach świątyni przedstawiaja sceny z tajskiej wersji Ramayamy
Cały kompleks świątynny jest na tyle duży i malowniczy, że poza głównymi budynkami można po nim spacerować, spotykając co krok jakiś ciekawy obiekt. Jak na przykład złote postacie gigantów o kolorowych twarzach z tajskiej wersji Ramayamy, chroniące wejścia do biblioteki. Albo potężne kamienne posągi chińskich mandarynów lub Europejczyków, które służyły niegdyś jako balast na statkach przewożących ryż. Bardzo ciekawe są też niewielkie figurki mężczyzn w różnych pozach, demonstrujące różne formy masażu i jogi, umieszczone w okolicach małego wzgórza – przypominają one, że kompleks jest również centrum masażu.
Wejście do kaplicy i stupa
Kamienne chińskie rzeźby przedstawiające mandarynów
A te rzeźby przedstawiają Europejczyków
Figurki pokazujące różne rodzaje masażu
Po zwiedzeniu kompleksu ruszyliśmy znowu ulicami Bangkoku, aby dotrzeć do najwspanialszego miejsca w tym mieście:
Kompleksu Wielkiego Pałacu ze świątynią Szmaragdowego Buddy
Powrót do strony głównej o Indochinach
Powrót do strony głównej o podróżach