Do Hanoi, stolicy Wietnamu, zajechaliśmy pod wieczór akurat w odpowiedniej porze, aby przespacerować się po ładnym parku z podświetlonymi elementami bulwarów i mostku nad jeziorem Huan Kiem, które jest starym korytem Rzeki Czerwonej. Po wdzięcznym, czerwono oświetlonym mostku można przejść do świątyni, mijając znajdujące się obok pawilony Ale dostanie się tam dostarczyło nam adrenaliny, gdyż trzeba było przejść na drugą stronę ulicy, po której przelewał się nieprzerwany potok skuterów. Nawet wyjście na jezdnię nie skutkowało zatrzymaniem się pojazdów, które omijały pieszego z lewej i prawej. W Wietnamie trzeba mieć silne nerwy i zaufać zmotoryzowanym – po prostu włazić im pod koła z nadzieją, że cię ominą. Innego sposobu nie widzę.
Podświetlony mostek na jeziorze Huam Kiem w Hanoi
Nocna iluminacja Hanoi
Wieczorem, po zakwaterowaniu w hotelu, udaliśmy się na przedstawienie kukiełkowe w Teatrze na Wodzie – unikalny koloryt kultury wietnamskiej. Aktorzy zanurzeni po pas w wodzie i niewidoczni dla publiczności prezentują scenki z wietnamskiej mitologi i wiejskich opowieści poruszając dużymi lalkami z drzewa figowego, które ślizgają się po wodzie. Kukiełki drewniane (które to drewno jest pokryte laką i zabezpieczone żywicą), umieszczone na bambusowym kiju i pomalowane tak, aby przedstawiały różne postacie, również zwierzęce, poruszane są przy pomocy konstrukcji kijków i linek. Towarzyszy im chór głośno zaciągających dziewcząt i orkiestra, grająca na bambusowych instrumentach.
>
Lalki do teatru wodnego robione są z drzewa figowego, impregnowanego żywicą
Widowisko nietypowe, a patrząc na to, jak bawili się na nim chińscy widzowie, którzy przeważali na widowni, chyba śmieszne – choć był to dowcip na poziomie dawnych przedstawień kukiełkowych niegdyś wędrujących po naszym kraju trup teatralnych. Ale na pamiątkę kupiłam jedną taką zminiaturyzowaną kukiełkę z zamiarem, aby ją dać kiedyś wnuczce.
Kolejna pyszna kolacja w hotelu zakończyła ten dzień pełen różnorodnych wrażeń. Cały następny dzień spędzamy w stolicy Wietnamu Ho Chi Mingh, czyli Hanoi. Zwiedzamy zabytki starsze i nowsze, mamy chwilę czasu na dokonanie zakupów a największą atrakcją jest przejażdżka rikszami.
Zaczęliśmy od Świątyni Literatury, czyli kompleksu świątynno - uniwersyteckiego z X wieku. Przez 850 lat kształcili się tu kandydaci na stopień doktora nauki konfucjańskiej z nadzieją osiągnięcia w przyszłości najważniejszych stanowisk urzędniczych na królewskim a potem cesarskim dworze. Jednocześnie był to ośrodek krzewienia filozofii i kultury konfucjańskiej. Początkowo mieli się tu kształcić królewscy synowie i synowie mandarynów, ale od XIV wieku dopuszczani byli do czerpania ze źródła wiedzy wszyscy odpowiednio przygotowania i godni Wietnamczycy. Zachetą do ich starań była rzeźba karpia na dachu jednej z bram, który za swoją wytrwałość został wyróżniony i w nagrodę zamieniony w smoka (smok jest w tej kulturze uważany za najdoskonalszą istotę). Od XV wieku nazwiska osób, które ukończyły chlubnie uczelnię ryto na kamiennej płycie.
Świątynia Literatury była uczelnią i ośrodkiem krzewienia filozofii i kultury konfucjańskiej przez 850 lat
Na dziedzińcu cieszą oczy takie kompozycje roślinne
Świątynia Literatury jest dużym obiektem, składającym się z kilku dziedzińców i pawilonów świątynnych i mieszkalnych. Przechodzi się do nich przez kolejne bramy. Przy pierwszym Wielkim Portyku wejścia bronią dwa kamienne lwy. Dziedzińce urządzone są w stylu orientalnym – trawniki, klomby kwiatów, niektóre ułożone w kształy z napisami a środkowy Dziedziniec Mędrców zdobią donice i kamienne misy z drzewkami bonsai. Nad ścieżką wiszą czerwone lampiony a obok powiewają chorągwie, tworzące odpowiedni do tego miejsca nastrój - może to dekoracja noworoczna? Wcześniej jeszcze Brama Środkowa i mniejsze od niej, znajdujące się po jej bokach Brama Osiągniętego Talentu i Brama Doskonałej Cnoty prowadzą na dziedziniec, gdzie najwięcej miejsca zajmuje basen zwany Studnią Niebiańskiej Jasności (swoją drogą jakie poetyckie nazwy potarfią tworzyć ludzie ze wschodu) a po bokach postawiono pawilony, chroniące stelle z wyrytymi informacjami o 1300 absolwentach uczelni, którzy w stopniu doktora ukończyli ją w ciągu 340 lat, począwszy od połowy XV wieku. Stelle ustawione są na grzbietach żółwi.
Jedna z bram do Muzeum Literatury
Ogród przyświątynny i basen zwany Studnią Niebiańskiej Jasności
Na Dziedzińcu Mędrców stoi pawilon zwany Wielkim Domem Ceremonii, gdzie znajdują się posągi Konfucjusza i jego najbliższych uczniów. Dach z czerwonej cegłówki, zwieńczony postaciami wijących się smoków, podtrzymują drewniane kolumny pokryte karminową laką. Drugi rząd kolumn wewnątrz pawilonu ozdobiony jest wykaligrafowanymi na złoto insrypcjami. Wyryte sentencje miały utrwalać w studentach zasady porządku konfucjańskiego i umacniać w nich dążenie do zdobycia wiedzy.
W Wielkim Domu Ceremonii znajdują się posągi Konfucjusza i jego uczniów
Z miejsca przepojonego kilkusetletnią historią udaliśmy do miejsca związanego z najnowszymi dziejami Wietnamu. Na placu Ba Dinh, gdzie w 1945 r. Ho Chi Mingh ogłosił niepodległość Wietnamu, znajduje się mauzoleum, w którym przechwywane są jego zabalsamowane zwłoki. Naprzeciwko widać duży gmach parlamentu.
Mauzoleum Ho Chi Mingh`a
W bezpośredniej bliskości mauzoleum w ładnym parku Bac Thao należy zwiedzić kilka bardzo interesujących obiektów, związanych z prezydentem Wietnamu Północnego Ho Chi Minghiem. Stojący tu reprezentacyjny pałac prezydencki zbudowany dla francuskiego gubernatora w stylu włoskiego renesansu w czasach panownia tu Francuzów, zaofiarowany twórcy niepodległego Wietnamu po zdobyciu przez niego władzy, został przez Ho Chi Mingha odrzucony, jako zbyt ekskluzywny na jego siedzibę. Wujek Ho jak mówią Wietnamczycy (to określenie jest mieszanką wyrazu miłości oraz poważania) skromnie zamieszkał w domku kierowcy. W garażu można zobaczyć dziś 3 jego samochody z lat pięćdziesiątych (pobieda, ZIS i peugeot). Obok nad ślicznym stawem, do którego prowadzi alaja mangowców, zbudowano dla Ho Chi Mingha mały, drewniany domek na palach (częściowo jego projektu), gdzie mieszkał i pracował przez 11 lat przed śmiercią. Sprzętów było niedużo i to raczej prostych (łóżko ze słomianym materacem), ale takie wnętrze bardziej pasowało wojskowemu, który wiele lat spędził w dżungli na wojnie.
Pałac gubernatora
Dom szofera, w którym mieszkał Ho Chi Mingh
Radzieckie samochody, którymi jeździł Ho Chi Mingh
Pawilon jest malowniczno położony nad stawem
Domek, w którym ostatecznie zamieszkał przywódca wietnamski
Od jeziora tylko krok do niezwykłej Pagody na Jednej Kolumnie (rekonstrukcji z 1049 r. - oryginalny 900-letni budynek zniszczyli wycofujący się francuscy żołnierze), postawiona z inicjatywy króla jako wotum za urodzenie się jego potomka. My zatrzymaliśmy się też na chwilę w pobliskiej pagodzie buddyjskiej, obserwując jak wierni znoszą do niej dary – masy kwiatów i owoców. Ilość darów, bajecznie kolorowych posągów, przepięknych waz, sprzętów z laki ze złoconymi inskrypcjami i różnych innych elementów dekoracyjnych przyprawiało o zawrót głowy. Do tego jeszcze po dziedzińcu wałęsały się koty, które nie wyglądały na głodne.
Pagoda na Jednej Kolumnie w Hanoi
Ołtarz na dziedzińcu buddyjskiej świątyni
Ołtarz w buddyjskiej świątyni
Kolorowe bogactwo ołtarzyków buddyjskiej świątyni
Pierwszy posąg przedstawia pewno hinduistycznego boga Śiwę, sadząc z ilości rąk i trzeciego oka, drugi - Buddę, twórcę systemu filozoficznego i religijnego
Jakie piękne owoce
Obraz z masy perłowej
Ablucje świątynne kota
A tu kolega
Powędrowaliśmy dalej, przechodząc koło polskiej ambasady, aby przejść na Stare Miasto. Tu czekała nas atrakcja - przejażdżka na rikszach. Byłam ciekawa, jak to będzie wyglądało wśród takiego ruchu, jaki jest w wietnamskim mieście. Ale rikszarze nie wchodzili w kolizje ze skuterami i samochodami, gdyż trzymali się ostrożnie prawego brzegu jezdni. I powieźli nas uliczkami Starego Miasta, które okazało się niejednorodne pod względem urbanistycznym – mijaliśmy odrapane, charakterystyczne kilkupiętrowe domy tubowe, przytulone do siebie, jak plastry miodu z różnych uli, eklektyczne wille oraz reprezentacyjne, okazałe budynki pofrancuskie. No i te kuriozalne pęki kabli, zawieszone wszędzie nisko nad ulicami. Mogliśmy na chwilę zanurzyć sie w atmosferze wietnamskiego miasta, którego życie toczy sie wprost na ulicy. Obserwowaliśmy jak w przydomowych warsztatach i sklepikach robi się biznes, jak gotuje się zupę pho wprost na trotuarze, między pędzącymi skuterami. A po przejażdżce przeszliśmy się pomiędzy straganami i sklepikami, gdzie sprzedawano różne towary, skierowane nie tylko do turystów. Można tu kupić dobrą kawę, z której produkcji słynie Wietnam, piękne i zwiewne sukienki z jedwabiu, wyroby z laki i kamieni półszlachetnych, bambusowe maty, kolorową ceramikę. Ja też kupiłam parę drobiazgów na prezenty.
Polska ambasada w Hanoi
Wiola zajmuje miejsce w rikszy
Jedziemy rikszami po ulicach Hanoi
Domy tubowe w Hanoi
Zabytkowe, pofrancuskie pałace również można jeszcze zobaczyć w stolicy Wietnamu
Resztki minionej świetności...
Czasem spotyka się nowe wille w dziwnych, eklektycznych stylach
Ulica w Hanoi
Smażenie na ulicy
Uliczny handel
Na lunch podano nam zupę mus porowo – ziemniaczaną, smażonego karpia, kaczkę w płatach z ryżem, duszone warzywa, 2 rodzaje sajgonek, zaś na deser banan i ananas w sosie pomarańczowym. Chętni mogli spróbować swych sił w posługiwaniu się przy jedzeniu pałeczkami.
Niektórzy świetnie radzili sobie z pałeczkami przy spożywaniu różnorodnych wietnamskich potraw
Jadąc na lotnisko zatrzymaliśmy się na chwilę i poobserwowaliśmy Wietnamczyków przewożących na skuterach w donicach wielkie drzewka kumkwatu – zastępują one tu choinki. Następnego dnia zaczynał się tu Nowy Rok i, jak mówiła nasza przewodniczka, dobrze, że na 3 dni opuszczamy Wietnam, bo ten czas jest dla Wietnamczyków wyjątkowy – należy go poświęcić rodzinie, więc większość instytucji i sklepów jest nieczynna.
Oryginalne obrazki orientalnej kultury: uliczny pisarz oraz pan, wiozący na skuterze do domu świąteczne drzewko
Tajlandia - Bangkok
Powrót do strony głównej o Indochinach
Powrót do strony głównej o podróżach