Dwa tygodnie pozostałych wakacji 2002 r. (po mojej podróży z synem do Anglii i związanym z tym kalejdoskopie wrażeń). spędziliśmy już całą rodziną w Alpach. Tym razem wybraliśmy popularny rejon Zell am See w Austrii i Alpy Julijskie w Słowenii. Po drodze zwiedziliśmy dwa zamki średniowieczne: słowacki Zamek Orawski i austriacki Werben. Obydwa majestatyczne, wielopoziomowe, otoczone grubymi murami na wysokiej skale nad przełomem rzecznym, sprawiają mocne wrażenie. I obydwa "żyją" – po Zamku Orawskim snują się damy w średniowiecznych strojach, na tarasie natykamy się na pojedynek muszkieterów a na dziedzińcu w trakcie zwiedzania przygrywa zespół muzyczny.
Orawski zamek
Trzynastowieczny Zamek Orawski powstał jako obronna twierdza królewska, rozbudowywana tak, że rozprzestrzeniała się na kolejne skalne tarasy. Potem była siedzibą żupanów (odpowiednik naszych kasztelanów), wśród których był też nasz książę Jerzy Lubomirski. Z wieży zamku rozpościera się wspaniały widok na rzekę Orawę i okliczne pasmo górskie. Na tarasie można też podziwiać bardzo ciekawy pokaz tresury sokołów i myszołowów, używanych do polowań.
Pokaz tresury drapieżnych ptaków
W zamku Werben zaś ptaki te, jak i pozostali drapieżni kuzyni: jastrzębie, sępy i orły mieszkają sobie w klatkach na terenie dziedzińca. Niektóre z nich śpią, ale większość groźnie przygląda się ludziom, jakby to na nas chciały zapolować.
Austria zamek Werben
Dziedziniec Werben
Skrzydlatego towarzystwa było w Werben dużo...
Zamek Werben w całej okazałości
W Austrii wynajęliśmy parter tradycyjnego drewnianego domu w Kaprun i udawaliśmy się stamtąd na pobliskie ładne, ale leniwe trasy górskie, traktując je raczej jako wycieczki na rozruszanie.
Widok na Kaprun
Sympatyczna była wycieczka nad niezwykle niebiesko – zielone jezioro Zygmunta (skutek zasilających go wód z lodowca Pasterze) oraz przełom rzeczny, który podziwialiśmy z otaczających go kładek i schodków.
Widok z góry na jezioro Zygmunta
Nad jeziorem Zygmunta
Na wycieczce nad dwa sztuczne jeziora Mooserboden, położone blisko lodowca Pasterzy, mogliśmy obserwować krajobraz polodowcowy - resztki lodowca z wyżłobionymi cyrkami. Przyjemnie było też pochodzić szlakiem wśród ukwieconych hal. Prawie w każdej szczelinie skalnej spotykaliśmy różowe azalie, dziwiąc się, dlaczego te, które mamy w ogródku, nie są tak bardzo wytrzymałe.
Dolne jezioro Mooserboden z tworzącą je tamą
Widok na lodowiec Pasterze
Cyrki lodowcowe
Kępy azalii wyrastające wśród skał
Strumyczki spływające z lodowców znacznie urozmaicały spacer
Z Kaprun jest blisko do znanego austriackiego kurortu Zell am See, pięknie położonego nad niebieskim jeziorem. Stamtąd przeszliśmy trasą graniową Pintzgauer Spaziergang, obfitującą w malownicze widoki i spotkania z pasącymi się zwierzętami, którym syn robił namiętnie zdjęcia. Po drodze można odpocząć w schronisku (będącym niestety również reastauracją) lub bardziej romantycznie - w drewnianym schronie, dającym również ochronę w przypadku załamania pogody.
W dole Zell am See
Trasa graniowa Pintzgauer Spaziergang dostarczała pięknych widoków
Wszystkie mijane krowy bacznie nas obserwowały
Zrobiliśmy też kilka tras do lodowców pasma Wysokich Taurów. Jeśli będą się cofały w tym samym tempie co teraz, to za kilkanaście lat już ich nie będzie, więc trzeba je zobaczyć póki czas. Są ciekawe, ale już przedpole cofającego się lodowca, jeszcze nie porośnięte trawą, wygląda smutno.
W tle za nami - lodowce
Czy nie wygląda to zabawnie - w letnich strojach na lodowcu?
Za Stasiem piękny lodowiec z cyrkiem, jęzorem lodowca i widocznymi morenami
W bezpośredniej bliskości Kaprun znajduje się lodowiec Kitzsteinhorn, na którym zimą odbywa się narciarskie szaleństwo. Można tu zresztą pojeździć na nartach również latem. My udaliśmy się na ten lodowiec, aby przejść się do przełęczy z widokiem na jezioro Mooserboden i trochę podreptać po piargach a trochę pozjeżdżać po lodowcu na ... butach. Ale zabawa... :)
Widok z Karpun na Kitzsteinhorn
Letnia jazda na nartach; W dole jezioro Mooserboden
Z górki na pazurki...
Turystyczno – krajoznawcza droga Grosglockner Hochalpenstrase przeprowadzona przez park narodowy na wysokości 2500 m n.p.m. udostępnia panoramę Wysokich Taurów, kilka alpejskich muzeów i możliwość przyjrzenia się z bliska świstakom
Wysokie Taury
Widok z drogi Grosglockner Hochalpenstrase
  
Zwykle czujne świstaki przyzwyczajone są do ludzi przebywających na punkcie widokowym
Panorama Wysokich Taurów
a największą jej atrakcją jest obserwacja lodowca Pasterze wraz z lodowcami bocznymi
Lodowiec Pasterze jest największym w Austrii
Kilometry pomarszczonego i popękanego lodu głównego jęzora Pasterzy tworzą spektakularny widok
W małym miasteczku na końcu trasy odkryliśmy cudeńko średniowiecznej sztuki snycerskiej – ołtarz szafowy, prawie tak piękny jak słynne dzieło Wita Stwosza w Kościele Mariackim.
Ale ogólnie pobyt w Kaprun nie wydawał nam się tak ciekawy, jak nasze poprzednie wycieczki. Owszem widoki były piękne, miasteczko zadbane i ukwiecone, dające możliwości uprawiania różnych sportów, ale sprawiające wrażenie wyludnionego i nie tak miłe jak Zell am Zillertal, w którym byliśmy kilka lat wcześniej – raczej przereklamowane. Trasy górskie również mniej ciekawe niż w dolinie Zillertal, nie wspominając o Alpach szwajcarskich. Do tego wszystko takie „uczesane”, pod sznureczek. A może Alpy już nam spowszedniały? Tak zastanawialiśmy się opuszczając Zell am See z lekkim uczuciem niedosytu i stwierdzając, że nie ma to jak Tatry…
No i kiedy zajechaliśmy na drugi tydzień pobytu do Słowenii zostaliśmy od razu oczarowani...
Powrót do strony głównej o podróżach