Moje koleżanki skorzystały przed południem z oferty, by polatać nad miastem helikopterem i wróciły bardzo zadowolone. Ja w tym czasie odpoczywałam i zrobiłam mały rekonesans. Po śniadaniu pojechaliśmy autokarem na zwiedzanie Rio de Janeiro. Niesamowite widoki, kolorowe favele wśród wzgórz oraz wielokilometrowe plaże sprawiają, że Rio nazywane jest Cudownym Miastem. Ja bym go tak nie nazwała…
Mieszkaliśmy w hotelu całkiem blisko plaży Copacabana
Z tego lądowiska startują helikoptery wykonujące loty turystyczne nad Rio de Janeiro
Na początek skierowaliśmy się ku Praia Vermelha, skąd kolejka linowa zawiozła nas na sam szczyt wzgórza Pão de Açúcar (Głowa Cukru).
Niestety widoczność nie była zbyt dobra – chmury zasłaniały znaczne obszary zatoki i miasta, ale i tak dało się zauważyć, jak pięknie jest położone między bazaltowymi górami.
I to jest jedyna cudowność tego miasta.
Spędziliśmy na Głowie Cukru około godziny, oglądając nie tylko widoki, ale również jaszczurki, biegajace po obmurowaniu platformy i rusztowaniach reflektorów, oświetlających obiekt nocą
a ja sporo czasu poświęciłam na oglądanie szokująco drogich
i olśniewająco pięknych dzieł sztuki wyrzeżbionych w kamieniach szlachetnych. Są to postacie kolorowych ptaków, stojące na bryle kryształu górskiego lub geodzie z ametystów.
To otworzyło mi kolejny raz oczy na fakt, że niektórzy bogaci ludzie nie mają co zrobić z pieniędzmi i są w stanie wydać kilka tysięcy dolarów na taką ozdobę,
gdy tuż obok są tacy, których nie stać n.p. na leczenie.
Słynna Pão de Açúcar, czyli Głowa Cukru
Wjeżdżamy kolejką linową na Głowę Cukru
Wjazd na górę jest dwuetapowy i podczas jazdy odsłaniają sie w dole kolejne partie miasta
Na górze można obejrzeć ekspozycję historyczną związaną z kolejką, ale głównie ogląda się tu widoki...
Panorama Rio de Janeiro z Copacabana
Storczyk, jaszczurka i drzewo kiełbasiane
Niesamowite rzeźby ptaków w drogocennych kamieniach
Miłym zaskoczeniem dla mnie było odkrycie pomnika Fryderyka Chopina, który brazylijska polonia postawiła w parku koło plaży
Pomnik Fryderyka Chopina i kolumna
Następny przystanek mieliśmy przy katedrze, która zaskakuje kształtem piramidy. W środku nastrój tworzą krzyżujące się witraże na pochyłych sklepieniach.
Bardzo oryginalna katedra w kształcie piramidy
W jednej dzielnicy na styku slamsu przy słynnych schodach wyłożonych kafelkami glazury z różnych stron świata (są tu też dwa polonika), gdzie zawsze jest tłum spacerowiczów, obserwowałam mieszkańców Rio. Ciągle straszono nas tu złodziejami, ale nic złego się nie działo. Schody były pełne rozbawionej młodzieży, która szykowała się na sobotni karnawał. Wiele przebranych, pomalowanych i bardziej lub mniej rozebranych dziewcząt i chłopców widać było już grupujących się na ulicach. Po upalnym dniu miasto zdawało się budzić do życia. A my w sklepiku na ulicy ozdobionej muralami degustowaliśmy i kupowaliśmy brazylijski trunek kachasę
Schody wyłożone kafelkami - kultowe miejsce spotkań
Kafelki glazury przybyły z różnych stron świata
Ulica z graffiti a na niej młodzież szykująca się na karnawał
Ciekawa mapa świata. Dokąd prowadzi drabina?
Sklep z pamiątkami a w nim maskotki, magnesiki, modele kolejki...
papużki z kamieni...
i inne pamiątki brazylijskie
Przejazd autobusem ukazał nam różne oblicza miasta, historyczne i nowoczesne.
Zabytkowa zabudowa
Zdarzają się też domy o elewacji secesyjnej czy eklektycznej
I zdecydowanie więcej nowoczesnej architektury
Pod wieczór przespacerowaliśmy się po nabrzeżu, aby zobaczyć najdłuższy na świecie mural, wymalowany na elewacjach dawnych zabudowań portowych. Rzeczywiście robił wrażenie, tak samo jak olbrzymi statek wycieczkowy, który właśnie odcumowywał od nabrzeża, zebrawszy uprzednio gromadę kilku tysięcy pasażerów, po zwiedzeniu przez nich miasta. Takie statki cumują w Rio dwa razy w tygodniu i wtedy są o wielekroć dłuższe kolejki do najsłynniejszych atrakcji turystycznych
Plac koło nabrzeża
Nabrzeże w Rio
Najdłuższy mural świata - imponujący!
Mural przedstawia ludzkie twarze z różnych ras
Stojący na nabrzeżu ogromny statek wycieczkowy
Przejechaliśmy też obok słynnej „świątyni” futbolu – stadionu Maracanã, gdzie niegdyś występował Pele i koło sambodromu - tutaj co roku korowody barwnych tancerzy samby prezentują swoje umiejętności w trakcie najsłynniejszego karnawału. Mieliśmy w planie przyjść tu na oglądanie próby występów szkół tańca, ale pogoda chciała pokrzyżować nam ten zamiar, gdyż bardzo się rozpadało a Sambodrom jest zadaszony w małym procencie. Ale awaria prądu, która wyłączyła światło i windy w naszym hotelu przekonała mnie, że lepiej jest jednak spędzić wieczór na oglądaniu tańców, nawet w deszczu, niż siedzieć w ciemnym pokoju.
Stadion Maracana - wejście
Szkół samby jest w Rio wiele, w tym kilkanaście pierwszoligowych. Na 6 tygodni przed zakończeniem karnawału odbywają się na specjalnie do tego celu przysposobionym stadionie próby przejścia odcinka drogi, gdzie szkoły będą prezentowały swój program, aby oszacować czas , który trzeba będzie zarezerwować dla uczestników.
W czasie finałowego przejścia drogi Sambodromu oceniane są różne elementy prezentacji. Tańczący muszą wykonywać kroki samby, jednocześnie śpiewając, musi przedefilować z nimi zespół muzyków, grający wymyślony dla danej szkoły motyw muzyczny i przejechać charakterystyczny pojazd oraz muszą popisywać się techniką soliści w kolorowych i skąpych kostiumach.
Sambodrom w czasie próby tańca samby w deszczową noc
I tak też wyglądał pokaz samby w wykonaniu dwóch szkół, który podziwialiśmy stojąc w strugach tropikalnego deszczu na trybunach w świetle reflektorów przez 3 godziny. Na szczęście przy wychodzeniu z autokaru kupiłam od czyhającego już na nas obnośnego sprzedawcy płaszczyk przeciwdeszczowy, bo sama nieprzemakalna kurtka by mi nie wystarczyła do przeżycia tej przygody w stanie suchym. Tylko sandały mi tak przemiękły, że rozkleiły się na drugi dzień i dokończyły żywota w Brazylii.
Jedna ze szkół tańca
Różne grupy z jednej szkoły przydzielane są popisami solistów
Gdy teraz piszę te słowa, w stolicy Brazylii skończył się właśnie karnawał. Nie wiem, która szkoła samby wygrała, ale policja miała pełne ręce roboty chroniąc obserwatorów (w tym również turystów) przed kieszonkowcami i wymuszeniami z użyciem noży i broni palnej. Nawet udało jej się zaaresztować kilku do tej pory poszukiwanych bandytów. Tak to wszystko wygląda idyllicznie tylko z daleka…
Rio de Janeiro - favela
Powrót do strony o Ameryce Południowej
Powrót do strony głównej o podróżach