W 2002 r. zostaliśmy zaproszeni przez naszą rodzinę do Anglii i pojechaliśmy tam w składzie: moja siostra, syn i ja. Córka nie pojechała z nami, gdyż zwiedzała już Anglię wcześniej przy okazji letniej nauki w college Harrow House. Wyjazd miał dla nas wyjątkowe znaczenie: mieliśmy wreszcie szansę poznania naszej angielskiej części rodziny i znalezienia się w mieście, o odwiedzeniu którego mogliśmy tylko marzyć w czasach istnienia żelaznej kurtyny.
Przy grobie wujka Adama; spotkanie z ciocią Marysią
Poza spotkaniami czysto rodzinnymi, bardzo wzruszającymi - urządzono dla nas familijne przyjęcie a także byliśmy na grobie wujka Adama (brata mojej mamy) i obejrzeliśmy dom, który wujek własnoręcznie zbudował dla swoich najbliższych, gdy po wojennej tułaczce i opuszczeniu miejsca internowania w Szwajcarii, zdecydował się osiąść w Londynie na stałe - staraliśmy się jak najwięcej zobaczyć.
Przez cztery dni zwiedzaliśmy Londyn. Na początek centrum z gotycką katedrą Westminster Abbey - miejscem koronacji i pochówku angielskich królów, Queen`s Gallery, mieszczącą się w salach Buckingham Palace i eksponującą m.in. szkice Leonarda da Vinci, Rafaela i Michała Anioła oraz stajnie królewskie pałacu Buckingham z imponującymi powozami.
Katedra Westminster Abbey
Ja i Iwonka w James Park przed Buckingham Palace
Staś i Iwonka przed Buckingham Palace, w którym aktualnie przebywała królowa Elżbieta II- na co wskazuje flaga. Przed pałacem złocony pomnik królowej Wiktorii
Pół dnia spędziliśmy na otoczonym podwójną linią murów obronnych wzgóru zamkowym Tower Hill, gdzie stoi 900- letni zamek z epoki Tudorów oraz zbrojownia, umieszczona w Białej Wieży z XI wieku, skarbiec, przechowujący zachwycającą kolekcję klejnotów koronacyjnych i mające czarną sławę więzienie, w którym królowie więzili swych przeciwników politycznych lub pretendentów do tronu. Zrobiliśmy oczywiście zdjęcie legendarnym krukom, które mają opuścić Tower dopiero wówczas, gdy upadnie królestwo. Nad całą Tower i krukami sprawują opiekę yeomeni straży królewskiej i z jeden z nich wita zwiedzających przy bramie.
Twierdza Tower
Przed wejściem do królewskiego skarbca wita nas yeomen w stoju z epoki Tudorów; obok wejście do zbrojowni
Ja z siostrą na terenie Tower
Staś ochoczo fotografował słynne kruki
Twierdza Tower od strony Tamizy
Przeszliśmy przez zwodzony most Tower, przyglądając się dużym statkom, zacumowanym na Tamizie daleko od wybrzeża morskiego (Tamiza ma ujście lejkowe - dzięki temu długiemu i szerokiemu estuarium, Londyn mógł pełnić funkcję portu morskiego, mimo sporego oddalenia od morza). W środku jednego z przęseł mostu oglądać można potężną maszynerię, podnoszącą most.
Tower Bridge
Tak to dawniej bywało
Maszyneria Tower Bridge
Jeden z symboli Londynu - podniesiony Tower Bridge - zdjęcie autorstwa mojej córki
Takie statki wpływają do centrum Londynu
Stolica Wielkiej Brytanii jest bardzo wygodnym do zwiedzania miastem – wszystkie najważniejsze zabytki są na tyle blisko siebie, że można je obejść spacerkiem, odpoczywając po drodze w parkach. I tak też zwiedziliśmy (przynajmniej z zewnątrz) historyczno-kulturalne centrum znane nam z angielskich czytanek: Parlament z Big Benem, aleję The Mall z pałacami księżniczki Anny i Królowej Matki, Trafalgar Square, Operę Narodowa, dzielnicę Soho i Covent Garden, rzymskokatolicką katedrę św. Piotra oraz siedzibę premiera przy Downing Street.
Przed parlamentem i Big Benem
U stóp lwa na Trafalgar Square; Trafalgar Square z fontanną
Łuk Generalicji, będący bramą wjazdową do alei The Mall; piękna fasada Londyńskiej Opery Narodowej
Katedra Św. Pawła
Podążaliśmy za gwardią królewską od Pałacu Gwardii do Pałacu Buckingham, aby uczestniczyć w uroczystej zmianie warty (ach, jak oni pięknie wyglądali w tych czerwonych kubraczkach i wysokich, puchatych czapkach). I odpoczywaliśmy na wspaniałej murawie w parkach St. James i Hyde Paru, karmiąc przy okazji wiewiórki.
Gwardziści formują szyki na Placu Gwardii przed wyruszeniem do Pałacu Buckingham
Za chwilę dokona się uroczysta zmiana warty przed pałacem królewskim
W Hyde Parku
Poza tymi najważniejszymi obiektami podobała nam się część wiktoriańska miasta z czerwono-brunatnymi domami przy spokojnych ulicach, którym uroku dodawały czerwone, piętrowe autobusy i budki telefoniczne. Oczywiście nie omieszkaliśmy przejechać się takim czerwonym piętrowym autobusem, o czym kiedyś marzyłam, oglądając obrazki w angielskich czytankach. Przejechaliśmy się też metrem na ulicę Baker Street 22B, aby obejrzeć dom, w którym Artur Conan Doyle osadził Sherlocka Holmesa. (Przygody jego połykałam kiedyś jednym haustem, zafascynowana osobowością genialnego detektywa i jego dedukcyjnymi zdolnościami). Odwiedziliśmy też słynny dom handlowy Harrod`s, symbolicznie kupując w nim angielskie biskwity. Ten kawałek Londynu wyglądał tak, jak sobie go wyobrażałam, gdy jako dziewczynka uczyłam się angielskiego z oxfordskich podręczników, przysyłanych mi przez wujka.
Typowa londyńska ulica
Oczywiście nie omieszkaliśmy przejechać się takim czerwonym piętrowym autobusem
Sporo czasu spędziliśmy we wspaniałych muzeach.
W British Museum mogliśmy oglądać to, co Anglicy wywieźli z Grecji, Egiptu, Syrii, Indii i Rzymu – marmurowe fryzy z ateńskiego Parteonu, mumie egipskie (w tym szokujące mumie kota, czy krokodyla), antyczną ceramikę i rzeźby, potężne assyryjskie posągi, gliniane tabliczki z pismem klinowym, chińską porcelanę i brązowe naczynia.
Nieodmiennie nasuwała się ta sama refleksja, co na Akropolu – przecież te bezcenne skarby różnych kultur i dawnych cywilizacji nie miały żadnego powiązania z kulturą brytyjską – wszystko zostało bezczelnie zrabowane mocą silniejszego.
A i teraz dawni kolonialiści nie poczuwają się do obowiązku oddania tych dzieł prawowitym właścicielom.
W Muzeum Wiktorii i Alberta, które zostało założone z polecenia królowej Wiktorii i miało na celu inspirować studentów wzornictwa, są również zbiory zdobyte w czasach kolonialnych n.p. dzieła sztuki indyjskiej, ale większość zbiorów nie nasuwa już takich skojarzeń.
A są tu przedmioty z różnych dziedzin sztuki, różnych kultur i okresów, jak galeria obrazów, rzeźby, sztuki zdobniczej, mebli, porcelany, biżuterii, instrumentów muzycznych a nawet kolekcja ubiorów od XVII w. do połowy XX w. (i dodatków do nich: buty, kapelusze, rękawiczki, torebki itp. - kapitalna !!)
Bardzo przyjemnie się to zwiedza i rzeczywiście daje to pojęcie o nieograniczonych możliwościach ludzkiej pomysłowości i fantazji.
Zupełnie innego rodzaju przyjemnością były odwiedziny w Galerii Madame Tussaud – wynieśliśmy stamtąd na pamiątkę zdjęcia z papieżem, Seanem Connery, Piercem Brosnanem i Johnem Wayne. Woskowe figury są tak realistyczne, że ja sama nabrałam się zagadując do jednej z nich, która zagradzała mi drogę.
Musieliśmy oczywiście sfotografować się z naszym papieżem
Obydwie z Iwonką wybrałyśmy sobie prawdziwych mężczyzn :)
Po 4 dniach spędzonych w stolicy nasi kuzyni zabrali nas na dalsze wycieczki poza Londyn.
Wycieczki poza Londyn
Powrót do strony głównej o podróżach