Po dniach spędzonych w stolicy nasi kuzyni Teresa i Jurek zabrali nas na dalsze wycieczki, wychodząc naprzeciw naszym życzeniami. Od czasu lektury legendy o królu Arturze chciałam poczuć atmosferę kamiennego kręgu Stonehenge. Pogoda była na to wymarzona, prawdziwie angielska. Ponure, szare chmurzyska, przewalające się nad tajemniczymi kamiennymi blokami potęgowały nastrój niesamowitości.
Na szczycie jednego z bloków przysiadł czarnoksiężnik Merlin pod postacią kruka. W tej scenerii można było oczekiwać na ukazanie się druida w środku religijnego kręgu.
Na szczęście Anglicy nie zabudowali przestrzeni naokoło i krąg pojawia się pośrodku pustej, zielonej równiny ciągnącej się po horyzont, więc nic nie przeszkadza w jego kontemplacji (do kasy i sklepiku schodzi się po ziemię kawałek dalej, tak, że tych obiektów nie widać).
Krąg Stonehenge
Czy to Merlin się zbliża?...
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Salisbury, uroczym starym mieście z olbrzymią katedrą, która majestatycznie wznosi się pośrodku dużego trawiastego placu, otoczonego małymi średniowiecznymi domkami – dawnymi collegiami teologicznymi. Trzynastowieczna katedra jest jednolitym stylowo przykładem gotyku angielskiego. Jej szare, kamienne fasady zapełniają figury apostołów, świętych i biskupów, poprzedzielane strzelistymi oknami a wnętrze ożywiają piękne witraże.
Staś na tle wiktoriańskich domków w Salisbury
Wielki plac przed katedrą otaczają malownicze średniowieczne collegia
Olbrzymia katerda zachwyca szeregami kamiennych rzeźb fasady: najwyżej apostołowie, potem święci i na dole biskupi
Angielscy biskupi i król Henryk III
Na nasze wyraźne życzenie pojechaliśmy też do małego miasteczka, które jest często wykorzystywane jako plener historycznych filmów, gdyż czas jakby tu się zatrzymał. Staftesbury zabudowane jest XIII-to wiecznymi domkami, krytymi strzechą, schodzącymi malowniczo krętą drogą ze wzgórza, po której drugiej stronie znajdują się ruiny opactwa z IX w. Cóż za urokliwe miejsce!
W powrotnej drodze zatrzymaliśmy się na chwilę na cmentarzu polskich lotników, poległych w bitwie o Anglię w czasie II wojny światowej. Nasi kuzyni, wyraźnie zawstydzeni faktem, że angielskie społeczeństwo i kolejne rządy tak łatwo zapomnieli o bohaterstwie i poświęceniu polskich lotników broniących Londynu przed nalotami Luftwaffe, chcieli nam udowodnić, że ta sytuacja trochę uległa ostatnio poprawie. Cmentarz poddany został renowacji a w uroczystości odsłonięcia pomnika uczestniczyli zarówno polscy kombatanci, jak i przedstawiciele angielskich władz. Ze zdziwieniem odkryliśmy również nasze nazwisko na jednej z tablic poległych...
Następnym niesamowitym miejscem poznanym przez nas był Oxford, po którym włóczyliśmy się przez cały dzień, wdychając atmosferę tego historycznego, uniwersyteckiego miasta. Zostaliśmy nim oczarowani. Jak interesująco byłoby uczyć się w tych szacownych średniowiecznych murach, spacerować po gęstych murawach między krużgankami, gdzie wcześniej to samo robiło tyle słynnych pisarzy i znakomitych naukowców. W budynkach takich jak All Souls` College czy Exeter College prawie namacalnie odczuwa się obecność historii i tworzących ją wielkich ludzi. Do tego college posiadają własne ogrody z równiutko przyciętą, uginającą się trawą i kępami kwitnących krzewów, które niby dziko rozrastają się, tworząc malownicze piętra zieleni, idealnie pasujące do szaro-beżowych starych murów.
XIV - wieczny Exeter College
All Souls` Chapel; XV - wieczny All Souls` College
Ogród New College, w tle widoczna wieża Magellan College
Z wielką przyjemnością spędziliśmy w Oxfordzie cały dzień, włócząc się po jego historycznych uliczkach i ogrodach, zwiedzając katedrę św. Krzyża z XIII w. i oglądając z jej wieży panoramę miasta oraz zaliczając muzeum z dziełami wybitnych malarzy impresjonistów: Van Gogha, Cezanne oraz pejzażystów Constable`a czy Turnera – (zaliczając, bo zrobiliśmy to bardzo szybko, gdyż wpadliśmy tam tuż przed zamknięciem). Krótki wypoczynek zrobiliśmy sobie w klimatycznej knajpce uniwersyteckiej, gdzie zjedliśmy małe co nieco (jak Kubuś Puchatek, którego twórca A. Milne kiedyś tu może wpadał). Byliśmy tak zachwyceni tą wycieczką, że chyba zrobiliśmy tym dużą przyjemność naszym angielskim kuzynom Jurkowi i Ryśkowi (którzy nawet wynajęli dla nas przewodnika).
All Souls` College
Katedra Św. Piotra;
Redclif Camera - XVII - wieczna biblioteka
XIV - wieczny Brasenose Collage
Heartford Bridge wzorowany na weneckim Moście Westchnień; Bar dla goblinów? - czemu nie, jesteśmy w mieście Tolkiena
Ostatniego dnia pobytu odbyliśmy z Pawłem wycieczkę po angielskiej wsi zielonego hrabstwa Kent. Jechaliśmy wśród wysokich szpalerów żywopłotów, zatrzymując się przy średniowiecznych omszałych cmentarzach, młynach do suszenia chmielu i w małych sennych wioskach.
Hrabstwo Kent: młyn i stary cmentarz
W Standem zwiedziliśmy dużą posiadłość wiejską z XIX w., zaprojektowaną przed czołowego architekta tego okresu - Webba i ze smakiem urządzoną przez twórcę nowego ruchu designe „Art and Draft” T. Morrisa. Rozłożysty klinkierowy dom otacza oczywiście piękny ogród w stylu angielskim, z którego roztacza się kojący widok na pagórkowatą równinę. W sklepiku przy muzeum kupiłam sobie serwetki i ręcznik, zdobione motywami Morrisa.
Posiadłość w Standem
Wizyta w Anglii pozostawiła miłe wrażenia. Bardzo spodobała nam się ta zielona, sielska Anglia i nie dziwię się, że Anglicy tak sobie cenią ten spokój i przywiązani są do swoich tradycji. Koloryt zielonych wzgórz i szaro-piaskowych kamiennych domostw, krytych omszałą dachówką, tworzy atmosferę harmonii i nostalgii. Po poznaniu krajobrazów hrabstwa Kent mogę wyobrazić sobie, jak wyglądało tolkienowskie Sire i dlaczego w starym, kamiennym domostwie można było wymyśleć Narnię. Dodatkowo dla mnie przyjemnie było znaleźć się w kraju, w którym wszyscy mówią po angielsku ;), więc mogłam się porozumieć bez większych przeszkód. I nawet mimo jedzenia, które jest niestrawne tak, że po dwóch dniach zaczyna się tęsknić do naszego wspaniałego pieczywa, serów, wędlin i ciast (nie mówiąc o typowo polskich specyfikach), można Anglię polubić.
Paweł oprowadzał nas po Kent i uwieczniliśmy się na tle zamku Windsor
Powrót do strony głównej o podróżach
Odnośniki:
Najbardziej popularni pisarze i jednocześnie naukowcy, wykładający w Oxfordzie to:
J. R. Tolkien - wykładowca i wybitny specjalista języka staro- angielskiego, twórca najpoczytniejszej powieści XX w. trylogii "Władcy pierścienia"
Carl Lewis - historyk oxfordzki, twórca "Opowieści z Narnii"
i
Lewis Carroll a właściwie Ch. Dodgson - oxfordzki XIX - wieczny matematyk, wykładający w Christ Church Collage a jednocześnie autor "Alicji w krainie czarów"
z powrotem
Constable i Turner - znakomici angielscy XIX - wieczni pejzażyści
z powrotem