Wakacje 2007 r. nasza córka miała bardzo zajęte, ale udało jej się zarezerwować jeszcze jeden tydzień na wyjazd z rodzicami. Tym razem mieliśmy ochotę wyjechać na jakąś wyspę na ciepłym morzu, ale oczywiście taką, na której byłoby co pozwiedzać. Sycylia wydawała nam się takim miejscem, tym bardziej, że można na niej obejrzeć z bliska wulkan, a to była dla nas nowość. Po przejrzeniu przewodnika i sycylijskich wybrzeży w programie Google Earth wybraliśmy miejscowość, która najlepiej nam odpowiadała: Cefalu – średniowieczne spokojne miasteczko, położone u stóp wysokiej skały na północnym wybrzeżu Sycylii, co gwarantowało cieplejsze wody Morza Tyrreńskiego w porównaniu z wodami Morza Śródziemnego. Hotel oczywiście wybraliśmy mały i kameralny. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że trafiliśmy w dziesiątkę (grunt to dobre rozpoznanie).
Wspaniała panorama średniowiecznego Cefalu rozłożonego u stóp La Rocca
Nad średniowiecznymi domkami góruje katedra
Hotel umieszczony był na klifie około dwa kilometry od centrum i z okna mieliśmy piękny widok na morze, nadmorską promenadę i malownicze, schodzące w morskie fale stare miasto, położone u stóp wybitnej góry o pionowo ociosanych zboczach.
Widok Cefalu z naszego hotelowego okna
Do niewielkiej plaży trzeba było zejść z klifu po schodkach, co nie sprawiało nam większych problemów, tym bardziej, że zachodziliśmy na nią tylko raz dziennie na wieczorną kąpiel. Kąpiel zaś była tu przyjemniejsza niż na Krecie, gdyż plażę otaczała spora zatoka, dzięki czemu, mimo klifów, nachylenie brzegu było łagodne i piaszczyste. Po prostu cudowne miejsce!
Zatoka i plaża hotelowa
W morzu dwa razy dziennie odbywały się zabawy organizowane przez animatorów
Córka żałowała tylko, że jesteśmy tu za krótko, gdyż mamy za mało czasu na morskie kąpiele (około pół godziny dziennie – ale my naprawdę nie znosimy leżenia na plaży – tylko ostatniego dnia, czekając na odlot, spędziliśmy na plaży więcej czasu i nawet leżeliśmy chwilę na leżakach, czytając książki, co zostało przez nas uwiecznione na zdjęciach jako ewenement).
Krótkie kąpiele morskie
To właśnie dowód, że przez chwilę leżeliśmy na plaży
Hotel dodatkowo wyróżniał się dobrą włoską kuchnią i obiadokolacje były tu podawane do stolika i prawdziwie celebrowane. Były też bardzo obfite: antipassi, zupa, I – wsze drugie danie (spaghetti lub lazania), II – gie drugie danie (ryba lub mięso) oraz na deser owoce lub ciasto. W ciągu naszego tygodniowego pobytu ani jedno danie się nie powtórzyło i dotyczy to również spaghetti – każde miało inny rodzaj sosu i inny (jedyny według Włochów pasujący ) rodzaj makaronu. I wszystkie były wspaniałe! Po prostu niebo w gębie. To rzeczywiście prawdziwa sztuka kulinarna. Dwie kolacje miały szczególnie uroczystą oprawę (proszono nas o ubranie się na nie wieczorowo) i były uatrakcyjnione włoskimi piosenkami i tańcami na stole w wykonaniu bardzo sprawnego młodzieńca, obdarzonego również przysłowiowym włoskim pięknym głosem. Bardzo nam się podobało, kiedy po kolejnych piosenkach, w takt motywu włoskiego przeboju wnoszone były przez szereg wyfraczonych, roztańczonych kelnerów kolejne dania, płonące „żywym” ogniem.
Basen i plaża hotelowa
Cefalu okazało się miastem pełnym czaru, do którego można było chodzić na popołudniowe spacery po powrocie z dalszych wycieczek po wyspie...
Patrz:
Urocze Cefalu
Zrobiliśmy też kilka zdjęć nocnych z naszego hotelowego tarasu, jak również wieczorną sesję fotograficzną w samym mieście, próbując złapać w obiektyw jego specyfikę i urok.
Wschód słońca nad Cefalu...
widoczny z naszych okien
Nocne zdjęcia wykonane na rynku w Cefalu...
przed katedrą
Oczywiście korzystaliśmy ze wszystkich dostępnych nam wycieczek, oferowanych przez rezydujące w naszym hotelu biuro podróży, a były one bardzo różnorodne:
![]() ![]() ![]() ![]() |
Pokaż Sycylia na większej mapie |
Niestety, ze względu na krótki pobyt i małą ilość chętnych nie udało nam się zwiedzić rzymskich zabytków wyspy oraz średniowiecznego miasteczka Erice, na które miałam wielką ochotę. Ale moja córka i tak żałowała, że mieliśmy tak mało czasu na błogi odpoczynek nad morzem. Opuszczaliśmy Sycylię z myślą, że dobrze byłoby tu wrócić i poznać więcej ciekawych miejsc na tej frapującej wyspie. Na koniec spotkała nas jeszcze nieplanowana przygoda. Autobus, który miał wieźć na lotnisko grupę Polaków, zepsuł się na samym początku podróży na wąskiej, krętej drodze ( w dodatku oczywiście było pod górkę). Postanowiliśmy go zepchnąć na szersze miejsce kawałek dalej, gdyż temperamentni sycylijscy kierowcy bardzo denerwowali się zablokowaniem drogi i wgrażali nam, jakby była to nasza wina. Na szczęście na drugi autobus nie trzeba było czekać długo i na samolot zdążyliśmy już bez problemu
Sycylijska roślinność
Powrót do strony głównej o podróżach