W latach 1993-96 byliśmy na Słowacji czterokrotnie. To nie były dla nas pierwsze wizyty w tym państwie. My ze Stasiem przejeżdżaliśmy ten kraj, z dłuższym postojem w Bernie, jeszcze za czasów socjalistycznych, gdy Słowacja była częścią Czechosłowacji.
Ale były to pierwsze wyjazdy za granicę naszych dzieci. Wpadaliśmy tu na tydzień na narty z dala od pełnego tłumów Zakopanego. Mieszkaliśmy w miejscowości Źdiar, tuż za granicą państwową z Polską i tu praktycznie nasze dzieci uczyły się jeździć na nartach. W 1993 roku Asia miała 7 lat a Staś 11.
Źdiar było bardzo sympatyczną wsią z gościną w pięknej tradycyjnej willi u słowackiej gaździny, z którą porozumiewaliśmy się mówiąc każdy w swoim języku. Miała ona zabawnego pieska Dastinka, bardzo lubianego przez naszą kilkuletnią Asię, który co roku nas witał. Stołowaliśmy się w jednej z dwóch restauracji, zajadając się wyprażanym syrem. Knedliki już nie miały u nas takiego wzięcia. W miejscowości istnieje do dziś muzeum regionalne, które wtedy zwiedzaliśmy. Wieczorami i tak pusta wioska się wyludniała, przez co było nastrojowo. Mieliśmy wrażenie, że mieszkamy w środku Tatr. Z wiejskiej drogi widać szczyty Tatr Bielskich, które przyprószone śniegiem świeciły w słońcu.
Źdiar w 1993 roku. Na pierwszym planie Staś
Panorama Tatr Bielskich z drogi we wsi (1993 rok)
Dom, w którym wynajmowaliśmy pokoje (1994 rok)
Asia przed domem z Dastinkiem, który czasem odprowadzał nas do Doliny Monkowej (1994 rok)
I tam też dzieci ze Stasiem jeździły na nartach w Monkowej Dolinie. Górka była zwrócona spadem na południe i składała się głównie z muld. Wyciąg był krzesełkowy i tylko jeden. Dzieci jeździły z tatą a ja stałam na dole z gorącą herbatą i małym co nieco, gdyż przy stoku nie było żadnego punktu gastronomicznego, czy sklepiku. Ale dzięki temu Asia i Staś przeszli prawdziwą szkołę narciarską na zasadzie cytowanej z „Wojny domowej” – „jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz…”. I w przyszłości żaden teren nie był już dla nich zbyt trudny a takie szerokie nartostrady typy alpejskiego, to przecież nudy
Dolina Monkowa(1994 r.)
Górka z muldami(1994 r.)
Nie dość, że z muldami, to jeszcze czasem łysa (1993 r.)
Ale jeździć się dało (1993 r.)
Staś szusuje i płuży i ogólnie jest bardzo zadowolony(1993 r.)
Asia uczy się jeździć (1993 r.) Kilka lat później próbowała w Korbielowie nauczyć tej sztuki mamę, ale bezskutecznie. Jestem strasznym cykorem, gdy coś się rusza pode mną. Wyjątkiem jest jazda konna, która polubiłam w wieku 50 lat.
Odpoczynek (1993 r.)
W drugim roku pobytu w Zdiarze dzieci jeździły już bardzo dobrze(1994 r.)
Staś - 12 lat (1994 r.)
Asia - 8 lat(1994 r.)
A to ich nauczyciel - tata (1994 r.)
Urozmaiceniem było skakanie na muldach (1994 r.)
Mieszkając w Źdiarze robiliśmy też wycieczki po terenach tatrzańskich ze zwiedzaniem Popradu i jaskini Bielańskiej włącznie. Nie omieszkaliśmy też wjechać kolejką na Łomnicę. A w ramach odpoczynku po nartach przebijaliśmy się pieszo przez śnieg na szlaku prowadzącym Doliną Białego.
W Dolinie Monkowej z mamą (1993 r.)
Na spacerze z tatą
Nasze dzieci w słowackich Tatrach Bielskich
Na Łomnicy (1993 rok)
W Tatrach Bielskich - mama i Asia (1996 r.)
Przed gazdówką - tata z dziećmi (1996 r.)
Obowiązkowe slodycze na wycieczkach górskich. Asia tu je wafelka Grześka, chociaż na Słowacji zajadaliśmy się głównie batonikami Dehli (1996 r.)
Kiedyś to były śnieżne zimy...
W 1995 roku synek wyjechał na Słowację na obóz narciarski na Małą Fatrę a ja z Asią zamieszkałyśmy nieopodal. Niewiele pamiętam z tego pobytu. Dzieci jeździły na nartach w Cićmanach na większej górze niż dotychczas, gdzie były dwie trasy zjazdowe do wyboru. Atrakcją był też wjazd kolejką linową na Chopok w warunkach zimowych
Asia, Staś i ich przyjaciel Piotrek na Słowacji w 1995 roku
Narciarze w Cićmanach: Staś, Piotrek i Asia (1995 rok)
Asia na wyciągu
Zjazd Asi
Cićmany - w tle Mała Fatra
Wjazd na Chopok
Staś i Asia na Chopoku
Na szczycie Chopoka - w tle Niżne Tatry
W 1997 roku mąż już nie mógł wyjechać z nami samochodem, więc wylądowaliśmy w Zakopanem. Tam nasze nastolatki jeździły na Gubałówce a ja jak zwykle czekałam na nie przy wyciągu – tyle, że tym razem na górze ze wspaniałym widokiem na Tatry Wysokie i Zachodnie. Naoglądałam się ich wtedy…
Powrót do strony głównej o podróżach