Po pokonaniu trawersu wokół środkowego szczytu Pico do Gato, wyszliśmy znowu tunelem na kolejny nasłoneczniony stok i w dole roztoczyła się przed naszymi oczami szeroka, zielona dolina. Tu już szlak prowadził w górę wśród kwitnącej łąki i porozrzucanych luźno wrzośców drzewiastych. A w zasadzie ich osmolonych pni, bo tyle tylko pozostało po szalejącym tu kilka lat temu pożarze. Te nagie, powykręcane, czarno - białe kikuty drzew wyglądają niesamowicie i przypominają trochę dekorację do filmu fantasy. Cieszyło nas to, że są one jedynymi reliktami ekologicznej katastrofy – poszycie i łąki już się odbudowały i przyjemnie pachną. W końcu doszliśmy do rejonu występowania kosówki. To przypominało nam nasze góry – więc jakże miło.
Wychodzimy tunelem na drugą stronę (południową) za Pico do Gato. Z tego miejsca można zobaczyć Pico do Gato w całej okazałości.
Trawersujemy teraz Pico Ruivo
Przed nami wspaniała dolina, na krańcu której widać wody oceanu
Zbocze Pico do Gato
Po jakimś czasie widzimy południowe zbocze Pico Ruivo - wygląda całkiem niewinnie...
Zbocze pokrywa kwitnąca łąka, którą kilka lat temu strawił pożar.
Trawy i zioła odrosły, ale spalone kikuty wrzośców wciąż są martwe
Poskręcane wrzośce wygladają niesamowicie
A szlak jest dzięki nim bardziej malowniczy
Kilkadziesiąt metrów wyżej pojawia się żarnowiec i kosodrzewina
Wzdłuż ścieżki odnowiły się paprocie
Opuszczamy dolinę, wychodząc na grzbiet Pico Ruivo (zdjęcie Misiaków - dziękujemy)
A to Asi zdjęcie prawie w tym samym miejscu
Siodło grzbietu Pico Ruivo porasta kosodrzewina, tak miła naszym oczom
W dole za grzbietem góry widać ocean
Zatrzymaliśmy się więc, aby porobić sobie zdjęcia
Stąd już blisko do szczytu najwyższej góry Madery
Po jakimś czasie dotarliśmy do schroniska. Od strony szlaku nie wygląda okazale, ot zwykły jednopiętrowy budyneczek. Od niego prowadzi ścieżka na sam szczyt Pico Ruivo. Szczyt osiąga się od strony północnej. Z każdym krokiem odsłaniały się przed nami coraz wspanialsze widoki. A i schronisko z pewnego dystansu okazuje się być ciekawszym obiektem.
Schronisko pod szczytem Pico Ruivo
Schronisko z góry wygląda ciekawiej
Z bliska od strony wschodniej szczyt Pico Ruivo wygląda niepozornie
W dole widoczna jest Santana, leżąca nad oceanem
Ładne zdjęcie tej lepszej połowy misiakowego stadła
Z kochaną córeczką w górach Madery
Na samym szczycie Pico Ruivo, najwyższej góry Madery, wybudowano platformę widokową, zwróconą w kierunku północnym. Widać, jak na dłoni, góry Masywu Centralnego, szlaki, poprowadzone na północ w kierunku płaskowyżu Paul de Serra i przełęczy Encumeada, na którym byłyśmy kilka dni temu. Oj, przyjemnie byłoby nimi powędrować. Może kiedyś nam się to uda...
Szczyt najwyższej góry Madery i platforma widokowa północna
Zdobyłam najwyższą górę Madery
Widok z Pico Ruivo na północ, za górami płaskowyż Paul de Serra
Masyw Centralny - widać szlaki z przełęczy pod Pico Ruivo na północ w kierunku Encumeady
Dolina północna
Po przejściu na dalszą część szczytu w kierunku południowym, mogliśmy z kolei zobaczyć naszą dzisiejszą trasę i dwa groźnie wyglądające szczyty Pico Arieiro i Pico do Gato, o które się dziś otarliśmy. Swym widokiem budzą stąd respekt.
Przechodzę z platformy widokowej północnej na punkt południowy
Jak się popatrzy z Pico Ruivo na pasmo, przez które właśnie przeszliśmy, to wygląda ono imponująco: z lewej strony widać Pico Arieiero, w centrum Pico do Gato
Pico do Gato - obeszliśmy go trawersem od strony północnej
A tu z kolei widać część naszej trasy powrotnej w kierunku Achada de Teixeira
Asia na tle Santany
Asia na najwyższym maderskim szczycie
Szczyt najwyższej góry Madery zaskakuje mieszaniną odcieni różu i żółci
Z najwyższego szczytu Madery można przekonać się naocznie, że jest ona wyspą. Dookoła otacza ją kołderka pierzastych chmur. W ich prześwitach błękitnieje morze. Cóż za piękny, jedyny w swoim rodzaju widok!
Tu nie tylko widać, że Madera jest wyspą, widać też, że ziemia jest okrągła
W końcu odrywamy się od podziwiania widoków, aby nie nie mieć problemu ze zdążeniem na spotkanie z naszym taksówkarzem. Przed nami jeszcze półgodzinna droga do parkingu przy Achada de Teixeira. Cały czas w dół, z cudownymi panoramami, najpierw na dolinę południową, a potem wschodnią.
Wyruszamy w drogę powrotną - (zdjęcia M.)
Przed schroniskiem - (zdjęcia M.)
Schodzimy z Pico Ruivo do Achada de Teixeira
Idziemy w kierunku chmur
W czasie schodzenia ze szczytu jesteśmy obdarowywani niezwykłymi widokami
Jest nieziemsko...
Romantycznie...
Góry w pelerynie z chmur
Pico Gato widziane z podejścia na Pico Ruivo
Pico Gato z wyłaniającym się zza niego futurologicznym obiektem na Pico Arieiro
Panorama w kierunku oceanu
Malownicze kamienie
Uroczy schron przed deszczem
Asia w niebie :)
Przed nami Achada de Teixeira
Wreszcie parking i chwila niepewności – przyjedzie, czy nie przyjedzie? Jest. Opowiadamy taksówkarzowi, jak było pięknie. Pyta, czy trudna trasa. Zupełnie nie. Może, gdyby było po deszczu, wtedy skały byłyby śliskie. Ale i tak w miejscach z ekspozycją wszędzie są ubezpieczenia. Nie było czego się obawiać.
Z parkinu przy Achada de Teixeira jedziemy w dół samochodem, żegnając się z górami Madery
Kierowca wiezie nas w dół, na północ, przez miejscowość Santana, znaną z ciekawych domków w kształcie trójkąta. Mijamy jeden z nich i potem kierujemy się w stronę naszego hotelu przez znane nam już miejscowości i kolejne tunele. Jazda działa na nas usypiająco. Nagle, zupełnie nie wiadomo kiedy, dojeżdżamy do naszego hotelu i okazuje się, że wszyscy zasnęliśmy! (Na szczęście poza kierowcą :) Chyba jednak emocjonująca górska wyprawa w pełnym słońcu, na tym wynurzającym się z oceanu poszarpanym skrawku lądu, dała nam się we znaki...
Powrót do strony głównej o podróżach