Dolina Kościeliska jest uznawana za najpiękniejszą dolinę w polskich Tatrach. Wyrzeźbiona przez Potok Kościeliski w wapieniach, posiada wiele różnorodnych elementów krasowych i służyć może jako teren do poglądowej lekcji geografii. Dolina może być zwiedzana jako punkt docelowy, ze względu na jej wyjątkowe krajobrazowo – geologiczne atrakcje, albo stanowić punkt wyjścia w rejon Tatr Zachodnich: Czerwonych Wierchów, Przełęczy Tomanowej, Ornaku czy szczytów, otaczających Dolinę Chochołowską. W sezonie jest więc licznie odwiedzana przez turystów, zdążających przez nią w wyższe partie gór.
Dolina Kościeliska - w tle Stoły
Część Doliny Kościeliskiej do Hali Pisanej przejechać można dorożką
W jaskini Mroźnej
Wejście do Doliny Kościeliskiej znajduje się w Kirach. Przy wejściu przechodzimy koło gospody „Harnaś” i parkingu dla powozów konnych. Po opłaceniu biletów wstępu do TPN-u i minięciu leśniczówki zaczynamy spacer w kierunku Tatr. Całą trasą wędrujemy wzdłuż Potoku Kościeliskiego, od którego oddalamy się czasem na szerszych odcinkach. Za leśniczówką, po minięciu skały zwanej Bramą Kantaka rozpościera się szeroka dolina Wyżniej Kiry Miętusiej, z której pięknie widać nad reglami zachodnie, łyse szczyty Czerwonych Wierchów. W bacówce w sezonie letnim można kupić żentycę – prosto od pasących się tu owiec.
Droga cały czas wiedzie wzdłuż Potoku Kościeliskiego
Wyżnia Kira Miętusia
Owce w Dolinie Kościeliskiej
Jak są owce, musi być też baca
Po przekroczeniu szerokiego potoku Kościeliskiego, gdzie w lewo odchodzą dwa szlaki: czarny na Przysłup Miętusi Ścieżką nad Reglami i czerwony na Ciemniak, dochodzimy do kolejnej polany zwanej Stare Kościeliska, na której skraju stoi malownicza górnicza kapliczka, kryta gontem.
Mostek nad potokiem Kościeliskim
Iwonka i Asia na tym mostku w 1994 r.
Kryta gontem kapliczka na polanie
Za polaną droga zbliża się znowu do potoku i po 30 minutach od wyruszenia z Kir dochodzimy do miejsca, gdzie znajdują się pierwsze dodatkowe atrakcje Doliny Kościeliskiej.
Za polaną droga zbliża się znowu do potoku
Kierując się w lewo przez mostek za znakami czarnymi można po 20 minutach dojść do Jaskini Mroźnej, która na wysokości 1100 m przechodzi przez skały masywu Organów. Zwiedza się ją z przewodnikiem i przejście nią 0,5 km zajmuje 45 minut. Po drodze przechodzimy przez korytarze i kilka komór z małymi formami naciekowymi. Zejście z jaskini do doliny oferuje nam ładne widoki na mijane skały i leżące po drugiej stronie wąwozu Suchy Wierch. Na zwiedzanie jaskini razem z dojściem należy przeznaczyć 1,5 godz.
Organy
Jaskinia Mroźna
Draperie naciekowe
Zjawiska krasowe w jaskini
Skały Organów, we wnętrzu których znajduje się Jaskinia Mroźna
Wyjście i zejście z jaskini Mroźnej
Kierując się natomiast na prawo wędrujemy na bardzo przyjemną wycieczkę około 2 godzinną na polanę Stoły ( znaki niebieskie). Podchodzimy przez godzinę około 460 m w górę przez las do uroczej, pachnącej polany, z której roztaczają się piękne widoki. Widać stąd Giewont i Czerwone Wierchy. Kiedyś szlak poprowadzono tak, że kończył się on na spadzistym, południowym stoku polany z fantastycznymi widokami na północne skały Kominiarskiego Wierchu, na które można było patrzeć z zapartym tchem. Między wapiennymi grzędami kwitły tu szarotki oraz dziewięćsiły. Nie wiem, czy ze względu na ich ochronę, czy z innego powodu, obecnie poprowadzony szlak nie dochodzi do tego miejsca. Ale i tak warto tutaj wejść. Powrót do Doliny Kościeliskiej odbywa się tą samą drogą.
Dolina Kościeliska z koniem - w tle widać Stoły
Powóz konny w dolinie
Stoły
Wchodzimy na Stoły w 1997 r.
Na Stołach w 1997 r. Stasiowie z niezadowoleniem odrywają się od kontemplacji wspaniałego widoku
Zdjęcia wykonane na Stołach: my i dziewięćsił (1997 r)
Widoki ze Stołów były fantastyczne, zwłaszcza gdy jeszcze szlak prowadził na południową stronę w Kierunku Kominiarskiego Wierchu ( 1997 r.)
Dolina Kościeliska między Stołami a Organami
Asia i Staś uwielbiali skakać po kamieniach górskich potoków - 1993 r.
Idąc dalej doliną mijamy Bramę Kraszewskiego (z tablicą poświęconą temu pisarzowi) i wkraczamy w wąski wąwóz, w którym można podziwiać wznoszące się z boków i nad nami formacje skalne. Mijamy z lewej skały Organów, a z prawej w głębi Stoły i dochodzimy do ślicznej polany Pisanej, która jest świetnym miejscem do podziwiania rozległych turni Organów i skał Saturna po prawej stronie czy Stołów i Raptawickiej Turni po lewej. Jest też ona stację końcową dla góralskich dorożek. (Z Kir ok. 1 godz).
Hala Pisana
Organy - tu jest końcowy przystanek dorożek
Stoły
Potok Kościeliski na Hali Pisanej
Hala Pisana z Saturnem
To samo miejsce w 2009 r.
Lidka i ja radośnie zbliżamy się do Hali Pisanej (2009 r.)
Przy tym mostku nasze dzieci zwykle bawiły się w potoku
Dwunastoletnia Asia na głazach Potoku Kościeliskiego w 1997 r.
Tatrzańska przyroda
Stąd łatwo dojść do wąwozu Kraków, którego przejście z powrotem na Halę Pisaną zajmuje 1 godz. Idąc za znakami żółtymi w lewo szybko zagłębiamy się w wąskim i krętym wąwozie, którego pionowe skały „podtrzymywane” są przez dziesiątki patyków, położonych tu przez turystów. Wąwóz nie jest długi, ale na jego końcu czeka nas atrakcja w postaci wspięcia się po drabince na skałę do Smoczej Jamy. Przejście przez tę jaskinię jest krótkie, ale w przypadku nieposiadania latarki gwarantuje przyjemność potaplania się w błocie, gdyż wylot jej znajduje się za zakrętem, przez co jest w niej ciemno. W przypadku nieposiadania latarki można złapać się tu łańcucha i jest on również przydatny do wydostania się z jaskini na zewnątrz, gdyż wyjście jest nieco pod górkę. Jeżeli nie chcemy przeżyć takich podniecających wrażeń, można jaskinię ominąć, trawersując zbocze od lewej strony, lecz lepiej tego nie robić, gdy jest ślisko, gdyż musimy przechodzić nad skalnym urwiskiem (ubezpieczone jest ono łańcuchami). Potem jest już luzik – idziemy przez las aż do wyjścia na górną część Hali Pisanej, skąd schodzimy ładną łąką, ciesząc oczy pięknymi widokami na Raptawicką Grań i Stoły.
Wąwóz Kraków - na zdjęciu pierwszym i drugim to samo miejsce w 2011 i 2024, gdzie pozuje Krzyś, syn Stasia
Znowu takie same miejsce w 2011 i 2024 - widać drągi "podtrzymujące" skały
Nasza majowa wyprawa w Tatry w 2024 r
- stoimy przed kapliczką w wąwozie Kraków.
Od lewej: Staś, Krzyś, Jurek, Krzyś T., Zosia, Asia, ja, Łukasz R. a na dole Ela i Klara R. - zdjęcie Maćka T.
Smocza Jama
Dzieci Stasia pod drabinką, po której wchodzi się do Smoczej Jamy (2024 r)
Wejście i wyjście do Smoczej Jamy
Staś z Piotrusiami w wąwozie Kraków i na łańcuchach obejścia Smoczej Jamy w 1990 r.
Powrót ze Smoczej Jamy
Dziewięcioletnia Asia, schodząca ze Smoczej Jamy Halą Pisaną z widokiem na Stoły (1994 r.) oraz Asia 30 lat póżniej ze mną w wąwozie Kraków
Idąc dalej doliną, po kilkakrotnym przekroczeniu mostków, pod którymi kręcą wody potoku, mijając nas raz z lewej, raz z prawej, to niknąc w ponorze skalnym, to wytryskując z wywierzyska, droga znowu zwęża się, ocierając z lewej strony o skały Raptawickiej Turni, gdzie w lecie można wspiąć się do dwóch jaskiń, Raptawickiej i Mylnej. Podejście do nich jest wspólne (znaki czerwone i czarne) po skałach Raptawickiej Turni. Po kilku minutach przechodzimy przez rzadki lasek na piarżyste zbocze, skąd znaki czarne prowadzą nas w prawo stromy rumowiskiem i po łańcuchach przez ściankę do Jaskini Raptawickiej, do której można zejść po drabince (dojście tu zajmuje 15 min) Znaki czerwone zaś wiodą do Jaskini Mylnej, która jest jedną z dłuższych jaskiń tatrzańskich. Jaskinia zaczyna się krótkim korytarzem, prowadzącym do sali, w której znajdują się dwa wielkie okna, wychodzące na południe – fantastycznie widać z nich dolinę i góry. Dalej prowadzą znaki przez korytarze jaskini, ale żeby je zwiedzić konieczna jest latarka. Jaskinia tworzy tu bowiem labirynt bez oświetlenia. Wyjście z niej znajduje się ok 300 m dalej od wejścia i potem przez las schodzimy w dół do doliny. Przejście przez Jaskinię Mylną razem z dojściami zajmuje 1 godz.
Mostek przy Raptawickiej Turni
Piękny spacer Doliną Kościeliską
Malowniczo kręcący się potok Kościeliski (2009 r.)
Ponor i wywierzyska
Skały Raptawickiej Turni
Wejście do jaskiń w Raptawickiej Turni (zdjęcia z podejścia do jaskini Raptawickiej są z 1994 r. - idą Staś (mój mąż, Asia i Staś - mój synek))
To samo podejście 30 lat później - teraz mój syn Staś prowadzi tam swoje dzieci (2024 r. )(zdjęcie Maćka T.)
Trzynastoletni Staś na Raptawickiej Turni w 1994 r.
Asia i Iwonka w Jaskini Mylnej w 1994 r.
Nasze dzieci i moja siostra Iwonka w Jaskini Mylnej w 1994 r.
W jaskini Mylnej. Asia opowiada dzieciom o jaskiniach - w końcu robiła kurs na przewodnika beskidzkiego i chodzi po górach od urodzenia... (2024 r. )(zdjęcie Maćka T.)
Wyprawa Stasia z dziećmi i przyjaciółmi w maju 2024 r.
Zadowolona Ela po wyjściu z jaskini - 2024 r.
Raptawicką grań widać świetnie, gdy przejdzie się dalej doliną w kierunku Hali Ornak. Przed samą halą można jeszcze pójść na godzinny spacer nad Smreczyński Staw. Znaki czarne prowadzą nas lekko w górę przez gęsty, piękny, omszały las , który jest ostoją zwierzyny, gdyż znajduję się blisko ścisłego rezerwatu. Przejście przez ten las zawsze sprawiało we mnie wrażenie bezpośredniego zatopienia się w naturę. A jezioro, zatopione w ciszy wśród tego lasu, otoczone bujną roślinnością, to wyjątkowo urocze dzieło natury.
Droga wiedzie ciągle wzdłuż potoku
Raptawicka Turnia
Staś z tatą w Dolinie Kościeliskiej niedaleko schroniska w 1990 r. i to samo miejsce w 2024 r. Widać jakie są zniszczenia w lesie regla górnego
Dzieci z tatą i mamą nad Smerczyńskim Stawem w 1991 r.
Po ok 1,5 godz. spacerze od wylotu doliny (jeśli nie zaliczało się po drodze dodatkowych atrakcji) można odpocząć na Hali Ornak w przytulnym schronisku, które oferuje pyszne naleśniki z serem oraz szarlotkę. W schronisku jest kilkadziesiąt miejsc noclegowych a spod niego roztacza się wspaniały widok na Dolinę Pyszną i Tatry Zachodnie z Błyszczem i Bystrą. Latem schronisko jest dla wielu turystów jedynie przestankiem w drodze w Tatry.
Schronisko na Hali Ornak (2011 r.)
Schronisko na Hali Ornak w 2024 r.
i Jurek z Krzysiem w pokoju, gdzie nocowaliśmy w maju 2024 r.
Dolina Pyszna z widokiem na Tatry Zachodnie - maj 2024 r.
Spod schroniska na Hali Ornak można wyruszyć żółtym szlakiem w kierunku Przełęczy Iwaniackiej a stamtąd do Doliny Chochołowskiej.
Prezentowane w opisie zdjęcia (poza wyjątkami z lat wcześniejszych) wykonane zostały w 2011 r.