Wariant drugi wycieczki wymaga udania się do Kir i przejścia za znakami czerwonymi kawałka Doliny Kościeliskiej (ok. 20 min) od wylotu doliny do początku Wyżniej Kiry Miętusiej. Tam znaki czerwone (razem z czarnymi) odchodzą od głównej trasy prowadzącej przez Dolinę Kościeliską w lewo tuż przed mostkiem nad potokiem Kościeliskim. I zaraz odrywają się od oznakowań czarnych w prawo (które idą na Ścieżkę nad Reglami), przekraczając Potok Miętusi i prowadzą nas pod górę na stok w kierunku południowo – wschodnim. Mimo podejścia pod górę trasa nie jest trudna w upalne dni, gdyż wiedzie lasem.
Mostek w Dolinie Kościeliskiej, przy którym zaczyna się szlak czerwony na Czerwone Wierchy i czarny na Ścieżkę nad Reglami.
Hala przy podejściu na Upłaz w kierunku Czerwonych Wierchów
Wspinamy się mozolnie, aby po około 20 minutach dostać nagrodę w postaci odsłaniających się z prawej strony pięknych widoków na Kominiarski Wierch i Stoły. Te widoki towarzyszą nam do Hali Upłaz (z Kir 1 godz. 15 min). Szlak wiedzie nas następnie znowu przez las i po około pół godziny wychodzimy na grzbiet, który przedstawia się bardzo malowniczo dzięki wapiennym skałkom oraz widokowi na południe na skalisty Twardy Upłaz, będący teraz przed nami, jako cel pośredni naszej drogi na Ciemniaka, pierwszego od zachodu szczytu Czerwonych Wierchów. Widoki zresztą są coraz rozleglejsze w miarę jak wspinamy się w górę przez kosodrzewinę. Z lewej strony otwierają się one na szczyt Giewontu oraz kotły Świstówki.
Podejście na Ciemniaka z Doliny Kościeliskiej - widać Kominiarski Wierch i Stoły
Wychodzimy z lasu koło charakterystycznej skałki
W dole Podhale i Zakopane a od wschodu wspaniale prezentujący sie Giewont - takie widoki otwierają się po wyjściu z lasu
Wspaniała panorama z podejścia na Ciemniaka - Podhale, Zakopane a w dole Świstówka
Staś na tle Świstówki i Podhala
Gdy dochodzimy do Chudej Turni ( z Kir ok. 2 godz. 45 min) i przełęczy, z której w prawo odchodzi w dół szlak zielony na Tomanową Przełęcz, jesteśmy już nimi zachwyceni. Miejsce jest jednym z moich ulubionych dzięki pięknym halom, przypominającym kształtem siodło ze skalistymi łękami.
Hale i moja ulubiona Chuda Turnia, za nią Kominiarski Wierch i Tatry Zachodnie. W dole kryje się Dolina Kościeliska
Fantastyczna panorama Tatr Zachodnich widziana z przełęczy pod Twardym Upłazem
Ja z ulubionymi skałkami w kształcie łęków siodeł
Stąd wspinamy się na grzbiet Twardego Upłazu, otoczeni przez rdzawe połacie situ skuciny, okraszające zieleń innych traw, delektując się panoramami. Z prawej strony możemy podziwiać Tatry Zachodnie a z lewej północno-zachodni grzbiet Giewontu i spektakularne skaliste przepaście kotłów polodowcowych Krzesanicy, tworzące doliny Mułową i Litworową.
Jeszcze głębsza panorama Tatr Zachodnich roztacza się z Twardego Upłazu. Na halach dominuje już sit skuciny.
Kocioł Krzesanicy - spektakularny skalny amfiteatr nad Doliną Mułową
Po 3 i pół godz. od wyruszenia z Kir osiągamy pierwszy szczyt Czerwonych Wierchów – Ciemniaka z wysokością 2096 m n.p.m.
Panorama Tatr Słowackich, widziana z Ciemniaka
Przełęcz Mułowa
Dalej droga prowadzi w kierunku wschodnim przez kolejne wierzchołki Czerwonych Wierchów i opisałam ją w wariancie A wycieczki.
Wariant B zakłada przejście tylko 3 szczytów: Ciemniaka (2096 m), Krzesanicy (2123 m) oraz Małołączniaka (2096 m), co zajmuje około 40 minut (oczywiście w rzeczywistości dużo więcej ze względu na niesamowite widoki na cztery strony świata – poza tym nie po to wspinaliśmy się 1200 m w górę i przeszliśmy 7 km, aby od razu schodzić w dół :). Na Małołączniaku zwykle mamy dłuższy odpoczynek wśród kopczyków kamieni, postawionych przez turystów.
Panorama Tatr Zachodnich, widziana z Małołączniaka, z zamykającym je od zachodu Krywaniem
Panorama Tatr Wysokich
Sama śmietanka polskich Tatr Wysokich: od lewej strony Koszysta, Żółta Turnia, Granaty oraz Świnica.
Niżej od lewej widać Przełęcz pod Kopą Kondracką, potem Czubę Goryczkową i Kasprowy Wierch
Wspaniałe Tatr
Na Małołączniaku
Z Małołączniaka kierujemy się za znakami niebieskimi w kierunku północnym na blisko 3-godzinny szlak prowadzący w kierunku cywilizacji. Szlak początkowo widzie nas lekko w dół Czerwonym Grzbietem Małołączniaka wśród rozkosznej łąki, po której chciałoby się pobrykać, ale trzeba trzymać się ścieżki, gdyż stoki tej góry są zdradliwe - wkrótce zamieniają się w skaliste urwisko. Zdarzały się tu wypadki śmiertelne w czasie załamania pogody, zwłaszcza jeśli była mgła.
Zejście niebieskim szlakiem z Czerwonych Wierchów po hali, która kończy się urwiskiem..
Ja z Giewontem
Ale też zejście z Czerwonego Grzbietu Małołączniaka jest z względu na to bardzo ciekawe. Trawiasty stok kończy się nagle a szlak zakręca w lewo, aby poprowadzić nas stromym, skalistym żlebem tuż obok pionowych, idących w dół ścian Czerwonego Wierchu. Trzeba tu zwolnić, gdyż skały mogą być mokre i śliskie a schodzi się stromo w dół. Ale miejsce jest szczególnie urokliwe i odosobnione (większość turystów poszła dalej graniówką, aby zdobyć kolejne szczyty). Opuszczamy bowiem gwarne i wietrzne szczyty i otacza nas cisza, w której słychać osuwające się spod naszych stóp kamienie. Czasem w górze widać kołujące ptaki. Miejsce to zwykle wzbudza we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony chciałabym zostać tu jak najdłużej, aby wchłonąć tę szczególną atmosferę, którą możemy odczuwać w górach, gdy stajemy się częścią natury oraz popatrzeć na rzadkie rośliny, wyrastające z wapiennych szczelin. Z drugiej chciałabym stąd jak najszybciej zejść, aby znaleźć się już w bezpieczniejszym miejscu na wypadek załamania pogody ( z tego też względu rzadko tu robię zdjęcia).
Zejście z Małołączniaka jest strome i poprowadzone przy pionowych ścianach urwiska
Tatrzańskie kwiaty rosnące na wapieniach: pierwszy - tojad, drugi - ostróżka tatrzańska
Skalnica nakrapiana
Po około pół godzinie i pokonaniu zejścia w dół (szczególnie wysoki próg zabezpieczony jest łańcuchem) szlak wyprowadza nas na kosówkę i wiedzie nią przez długi czas (ok 40 min) uroczym, wysokim trawersem nad Doliną Miętusią zakończoną przyciągającym wzrok kotłem Wielkiej Świstówki. W dole pod nami drzemie gęsty laszwany Wantule, wokół brzęczą owady i upajająco pachną zioła. Ta droga jest szczególnie piękna i na ogół pusta – jesteśmy sami w centrum gór.
Jesteśmy pod Litworową Doliną
Nad nami majestatyczny kocioł Świstówki i granie Krzesanicy, pod nami las Wantule - ostoja zwierzyny.
Idziemy pięknym trawersem nad Doliną Miętusią.
Po przeszło godzinie od opuszczenia szczytów dochodzimy do siodła Kobylarza a za nim, znowu trawersując zbocze wśród kosodrzewiny a częściowo zagłębiając się w las, docieramy po 40 min. do Przysłupu Miętusiego. Stąd przez gęsty las drogą, która do połowy XIX wieku prowadziła do kopalni rudy żelaza, dostarczającej ją do huty w Kozienicach, schodzimy kolejne 40 min w dół aż do miejsca, gdzie napotykamy znaki żółte, którymi skręcamy w lewo. Po 20 minutach osiągamy wylot Doliny Małej Łąki, kończąc jeden z najciekawszych i rzadko odwiedzanych szlaków naszych Tatr.
Przysłup Miętusi - widok na wschód w kierunku Polany Małej Łąki i Giewontu (2024 r.)
Przysłup Miętusi - widok na zachód w kierunku Doliny Kościeliskiej (2024 r.)
Gdybyśmy na Przysłupie Miętusim wybrali pójście w prawo Ścieżką Nad Reglami, która tu krzyżuje swe czarne znaki z niebieskimi, doszlibyśmy
po 15 minutach do pięknej Wielkiej Polany Małej Łąki, uważanej przez wielu za najpiękniejszą tatrzańską halę, kwitnącą wiosną i latem różnymi barwami kwiatów:
od żółtych kaczeńców na wiosnę, przez łany białych gęsiówek a na koniec różowego rdestu.
Tam też natrafiamy na szlak żółty prowadzący przez całą łąkę z Przełęczy Kondrackiej, którym po skręceniu w lewo można też dojść do wylotu Doliny Małej Łąki.
Inną opcją jest wędrowanie dalej czarnym szlakiem Ścieżki nad Reglami przez Przełęcz w Grzybowcu do Doliny Strążyskiej (1 godz.).
Asia u wylotu Polany Małej Łąki w 2024 r.
Prezentowane w opisie zdjęcia, poza ostatnimi, wykonane zostały w 2009 r.