Beskid Sądecki jest moim ulubionym pasmem górskim; przez Stasia stawianym w ogóle na pierwszym miejscu, jako że mój mąż nie przepadał za zatłoczonym Zakopanem i przez jego pryzmat spoglądał też na Tatry. Na nasze upodobanie wpłynęło wiele czynników.
Malownicze krajobrazy całej Sądecczyzny, rozległość panoramy górskiej, widzianej z Jaworzyny Krynickiej, najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego, czy platformy widokowej w Woli Kroguleckiej, spokój lasu, poprzecinanego polanami z kolorowymi halami, regionalna architektura schronisk górskich (obecnie już zanikająca poza obiektami natury turystycznej czy skansenami),
ze swojską atmosferą (teraz już trochę zmienioną na skutek odremontowania dawnych schronisk na Hali Łabowskiej i na Prehybie) ,
urok starych, drewnianych cerkiewek łemkowskich - perełek, drzemiących wśród skupin drzewnych na szlaku architektury drewnianej, smak wód mineralnych, pomocnych przy zwalczaniu różnych dolegliwości, którymi można się uraczyć z naturalnie wybijających spod skał źródeł (i niezapomniany siarczany zapach niektórych z nich ;), ludowa sztuka, zawarta w drewnianej rzeźbie (dla mnie – fanki drewnianej rzeźby ludowej jest to zagłębie, dostarczające do mojej kolekcji najwięcej eksponatów).
I trasy górskie, nie trudne, ale też wymagające sporego podejścia i dostępne z różnych stron – takie w sam raz do przejścia w ciągu dnia.
Taka masa różnorodnych czynników, które powodują, że Beskid Sądecki jest bliski naszym sercom i zawsze czujemy się tu dobrze.
Sądecczyzna to rejon, po którym można zarówno organizować ciekawe samochodowe eskapady w celu poznania
wczasowo – sanatoryjnej infrastruktury rozłożonych w dolinach miejscowości – Krynicy Górskiej, Muszyny, Piwnicznej,
czy Szczawnicy oraz licznych zabytków czołowych ośrodków miejskich Starego i Nowego Sącza
czy odpoczywać na łonie natury i leczyć podupadłe zdrowie, jak również zażywać sportów zimowych a latem łazić po górach.
Teraz ułatwiają to naprawdę świetnie oznakowane trasy dla turystyki pieszej, rowerowej i narciarskiej. Dla osób, które z różnych względów nie lubią ostrej wspinaczki, czy też mają mało czasu latem a zimą uprawiają sporty narciarskie,
dostęp na szczyty gór umożliwia kolejka linowa w Krynicy - obowiązkowa atrakcja dla rodzin z dziećmi!
Ale i bez kolejki linowej Beskid Sądecki jest wspaniałym rejonem do wędrówki z dziećmi po górach.
Panorama Bekidu Sądeckiego z platformy widokowej w Woli Kroguleckiej (2015 r.)
Bekid Sądecki - widok okolicy Hali w paśmie Jaworzyny Krynickiej w kierunku północno- zachodnim (2014 r.)
Widok z łąki na zboczu Makowicy w kierunku północnym
Osterwki - to już zanikający widok w górach. W tym roku Ela mi mówiła:
"Babciu, patrz jaki dziwny szałas"
Kiedyś kopy siana było nieodłącznym elementem górskiego krajobrazu - szlak z Piwnicznej na Halę Pisaną(2014 r.)
Jesień w Beskidach - Asia pod złocącymi się modrzewiami na Przełęczy Gromadzkiej (Obidza 2020 r.)
Bekid Sądecki - impresja zimowa (2014 r.)
Sądeckie miejscowości wczasowe słyną z wielobarwnych i ciekawych kompozycji kwiatowych:
tu rzeźba misia ze zrekonstruowanym zamkiem muszyńskim w tle (2023 r. - zdjęcie Ewy) a obok krynicki łabądź, na tle którego pozowałyśmy z Asią, Elą i Zosią (2016 r.)
Rynek Starego Sącza
Stary Sącz - rynek a za nim klasztor
W Nowym Sączu w 1998 r. i 2012
Przy jednym z wyciągów w Krynicy - beskidzkiej
stolicy sportów zimowych (2020 r.)
Tradycyjny pojazd w zimowej stolicy Sądecczyzny.
W 2020 r. spędziłam z wnuczkami kilka dni w Krynicy, gdzie uczyły się jeździć na nartach. Do pociągu zawiozły nas saniami konie - to było dla Eli i Zosi duże przeżycie
Staś junior z Asią Z. i moja Asia w pijalni wód w Krynicy wśród rzeźb ludowych (1995 r. - Staś miał wtedy 14 lat a Asia 10)
Rzeźby w kapliczce na Hali Jaworzyny w 1998 r. i Asia przy rzeźbach wystawianych w pijalni wód w Krynicy
Dawna cerkiew w skansenie w Nowym Sączu
Dawna sądecka chyża (chałupa) w skansenie w Nowym Sączu
1995 rok - zdobyliśmy Przehybę - za nami dawne schronisko (ja, Asia, Iwonka, Asia Z., Staś)
Klimatyczne schronisko na Hali Łabowskiej w 1998 r.
Tradycyjna ozdoba w schronisku na Hali Łabowskiej - buty z kwiatkami w 1998 r. i 2006
Nowe i zadbane schronisko na Cyrli - (2014 r.)
Obecnie szlaki dla turystyki pieszej, rowerowej czy narciarskiej są naprawdę świetnie oznakowane
Kolejka linowa na Jaworzynę Krynicką
Szczyt Jaworzyny Krynickiej - dla tych, którzy szukają w górach spokoju jest to po prostu wczasowy deptak, ale za to z jakimi wspaniałymi widokami...(2006 r.)
Panorama z Jaworzyny Krynickiej na wschód w kierunku Beskidu Niskiego (2017 r.)
Beskid Sądecki jest wspaniałym rejonem do wędrówki z dziećmi po górach.
Tu Staś ze swym synkiem Jureczkiem schodzą z Jaworzyny Krynickiej (2017 r.)
Podejście na wyżyny pasma Jaworzyny Krynickiej można sobie ułatwić, korzystając z wyciągu krzesełkoweko w Wierchomli - a przy okazji spotkać można resztki licznie wypasanych niegdyś na halach owiec (2017 r.)
Okoliczne znane miejscowości, jak Krynica Górska, Muszyna, Piwniczna, Szczawnica, Krościenko, Łomnica Zdrój, Złockie, Tylicz, Powroźnik oferują wiele turystycznych atrakcji ze wspomnianymi już zabytkami architektury drewnianej dawnych cerkwi greckokatolickich, ładne tereny rekreacyjne, zadbane i ukwiecone parki oraz obfitość leczniczych wód mineralnych. A dla osób lubiących też dawne budownictwo polecam skansen i Miasteczko Galicyjskie w Nowym Sączu - nie dość, że malowniczo położone i bardzo ciekawe, to jeszcze oferujące smaczne dania w restauracji.
Jedna z licznych dawnych cerkwi greckokatolickich - w Złockiem
ze wspaniałym ikonostasem
Ciocia Ewa siedząca w parku w Krynicy ze znanym krytykiem muzycznym Bogusiem Kaczyńskim (2023 r.) a obok Ela na tym samym deptaku siedzi na jamniku - czy to Puzon innego wspaniałego muzykologa Jerzego Waldorffa? (2016 r.)
Muszyńskie tereny rekreacyje są piękne i pouczające - park sensoryczny i park biblijny przy kościele (na mostku stoi Ela a Staś wiezie w wózeczku wnuka Jureczka - 2016 r.)
Pijalnia wody minaralnej w Piwnicznej (2023 r.)
Park zdrojowy w Piwnicznej (2023 r.)
My spędzaliśmy tu w ciągu kilkudziesięciu lat wiele wakacyjnych tygodni a był też okres, gdy wpadaliśmy z mężem w sezonie jesiennym tylko na weekend, aby przejść się po górach. Krynica Górska i Szczawnica są miejscami, do których przyjeżdżałam samotnie na weekendy w ciągu paru ostatnich lat, gdyż po Beskidzie Sądeckim i Pieninach mogę pochodzić sama po górach, nie obawiając się niczego złego. Teraz łażę po nich z najmłodszym towarzystwem - moje wnuki to kolejne pokolenie, które zarażamy tą pasją z wielkim powodzeniem. Dzieci po kolei zdobywają pieczątki do książeczek GOT i odznaki i bez problemów robią po górach trasy kilkunastokilometrowe, ekscytując się przygodami i widokami.
Staś, mój mąż, ukochał te tereny, gdyż w dzieciństwie wyjeżdżał tu ze swoją mamą i znajomą rodziną państwa Szeligiewiczów co roku. Moja teściowa - mama Stasia, czyli babcia Hala pracowała w Ministerstwie Rolnictwa jako kontroler sprowadzanej z zagranicy do Polski żywności i spędzając w lecie kilka tygodni w Muszynie, gdzie był punkt odbioru towarów, przywożonych z południa transportem kolejowym, brała ze sobą syna. Mieli też czas na bezpośredni kontakt z naturą w trakcie spacerów i na degustację wód mineralnych z różnych dziewiczych źródełek, bijących prosto spod ziemi (a nie tylko tych z pijalni wód).
Kontynuując pasję dziadka Stasia my też pijemy wodę mineralną w różnych źródełek. Tu pijemy wodę ze źródeł na Górze Parkowej w Krynicy - jedno z nich ma nazwę Źródło miłości...
Gdy urodziły się nasze dzieci, pierwszymi górami, z którymi je zapoznaliśmy, był Beskid Sądecki. Ja mogłam wtedy wykupić dostępne, bo częściowo refundowane wczasy, w ekskluzywnym domu wczasowym Perła Południa w Rytrze - jako że pracowałam jako programista w ETOB-ie, podległym bezpośrednio Ministerstwu Budownictwa.
Tu Stasio i Asia zdobywali pierwsze górskie szczyty (Staś zdobył samodzielnie Przehybę w wieku lat 4) a Asia uczyła się tu chodzić po łąkach, gdyż przyjechała tu pierwszy raz jako roczne dziecko.
W czasie słonecznej pogody dzieci bardzo lubiły pluskać się w potoku Wielka Roztoka. Obecnie lubią się tam bawić nasze wnuki, gdyż potok świetnie się do tego nadaje - jest płytki i można trenować łażenie po dużych głazach. Co za frajda!
Było przemiło, również ze względu na organizację wycieczek przez pana Wieśka, ówczesnego KO-wca (pracownik kulturalno – oświatowy),
który, jak się okazało kilka lat temu, gdy byliśmy w Rytrze z wnuczkami, został później dyrektorem ośrodka (pozdrawiamy, jeśli mnie teraz czyta przypadkiem :).
My z roczną Asią na łące w Dolinie Roztoki w Rytrze
Wakacje z małymi dziećmi spędzaliśmy w Rytrze (1990 r.)
Staś junior (3 lata) bawi się nad potokiem w Rytrze a obok ten sam Staś 30 lat później nad tym samym potokiem
Dzieci Stasia chlapią się w potoku Wielka Roztoka (2015 r.)
Rytro - w dole widać nasz dawny ośrodek wczasowy Perłę Południa (Asia z tatą - 1998 r.)
Później, gdy dzieci były starsze, tzn. Staś osiągnął 9 lat, zdradziliśmy Beskidy na rzecz Tatr, ale serce zawsze tu ciągnie, więc odwiedzamy ten przepiękny i bogaty w atrakcje rejon co jakiś czas i nasze wnuki też już tu wyłaziły swoje ścieżki. A zarówno cerkiewki ( w Powroźniku, Szczawniku, Złockiem, Jastrzębiku, Miliku, Tyliczu, Dubnem, Łosiach, Binczarowej, Wierchomli i Andrzejówce), jak i wody mineralne (w Krynicy, Muszynie, Piwnicznej, Żegiestowie, Głębokiem i Łomnicy), są głównym punktem programu każdego pobytu tutaj.
Cerkiew w Miliku zbudowano w XVII wieku, ale w 1813 r. zniszczyła ją powódź, więc postawiono ją na nowo
(I - ja, Asia, Asia Z., Iwonka i Staś jr. - 1995 r.; II - schodzimy z Jaworzyny Krynickiej zimą 1998 r. - Asia, Staś jr. i tata Staś)
I - cerkiew w Jastrzębiku koło Muszyny (1998 r.)
II - cerkiew w Szczawniku - stoimy z Iwonką przy ławeczce tuż przy znanym źródle szczawy - wody mineralnej mocno nasyconej dwutlenkiem węgla (1995)
I - typowa dla cerkiewnego budownictwa łemkowskiego cerkiew w Andrzejówce
II - Najstarsza, przepiękna cerkiew łemkowska z XVII wieku w Powroźniku cała jest pokryta gontem - prawdziwe arcydzieło, ale trudno jej zrobić dobre zdjęcie, bo otoczona jest murkiem i wysokimi drzewami (1995 r.)
Iwonka i Staś jr. przy cerkwi w Złockiem, najczęściej przez nas odwiedzanej, gdyż stoi na szlaku prowadzącym z Jaworzyny Krynickiej do Muszyny (1995 r.)
Jeśli chodzi o pasmo górskie, to Beskid Sądecki dzieli się na dwie prawie równe części: od wschodu mamy rejon Jaworzyny Krynickiej a od zachodu rejon Radziejowej. Ten wschodni jest bardziej popularny ze względu na większą malowniczość,
bo część trasy wiodącej granią prowadzi halami, więc oferuje ładne widoki na południe i północ oraz ze względu na dostępność trzech schronisk: na Cyrli, Hali Łabowskiej i Jaworzynie Krynickiej (na którą można wjechać gondolą – coś dla leniuszków lub tych, którym się spieszy).
Zachodni rejon jest bardziej „dziki”, mocniej zalesiony i w zasadzie posiada tylko jedno większe schronisko na Przehybie, ale za to jest dostępny ze Szczawnicy, tak samo popularnej miejscowości wczasowo – uzdrowiskowej jak Krynica i ma tę zaletą, że łatwo przenieść się z niego górami w popularne Pieniny.
Mniejsza dostępność miejsc widokowych w tym rejonie została zrekompensowana dwoma wieżami widokowymi na Eliaszówce i najwyższym szczycie - Radziejowej.
Z obu 360 - stopniowe panoramy są wspaniałe i zaspokoją każdego miłosnika gór przy dobrej pogodzie i widoczności.
Obydwa tereny porasta gęsty las, głownie bukowy z domieszką świerków, co nadaje trasom swoistego uroku (bardzo lubię buki, które tchną spokojem a czasem pobudzają wyobraźnię, gdy patrzy się na ich dziwne pokręcone konary). Zaś hale są bardzo urokliwe.
Pasmo Radziejowej widziene z Małych Pienin (2012 r.)
Pasmo Jaworzyny Krynickiej widziene z Obidzy (2023 r.)
Widok doliny Popradu z początku szlaku niebieskiego w Piwnicznej w kierunku Rytra, czyli na północ (2014 r.)
Staś z dziećmi na wieży widokowej na Radziejowej w tym roku (2023 r.)
Typowy las bukowy jesienią (2020 r.) i latem (2006 r.)
A jak las to i grzyby. Są takie, których nie zbieramy... (2006 r.)
... (grzyby rosnące w paśmie Jaworzyny Krynickiej (2006 r.))
...i takie, które zbieramy
I - Te zebrali w tym roku Gosia i Paweł po słowackiej stronie Eliaszówki (2023 r.); II -
- borowiki ceglastopore, których zatrzęsienie rośnie na stokach otaczających Krynicę (2015 r.)- najpierw baliśmy się je jeść, ale od kilku lat jemy i żyjemy...
Staś przy osterwce i piękne beskidzkie łąki kwiatowe (2014 r.)
Nie można również zapomnieć o Popradzie, który razem z ciągiem miejscowości na linii Rytro - Piwniczna, dzieli Beskid Sądecki na dwie części. Po Popradzie można sobie popływać łódkami (z Piwnicznej do Rytra), pochlapać się w wodzie (dzieci to lubią) lub próbować go przejść po kamieniach, gdy jest niski stan wody. Nad tą rzeką wybudowano w średniowieczu zamki, z który zostały ruiny, na szczęście odbudowywane w coraz większym stopniu na skutek wytrwałości rodzimej ludności (często czynem społecznym) – można łatwo wspiąć się do uporządkowanych już ruin zamku w Muszynie i w Rytrze, skąd roztaczają się niezapomniane widoki na doliny Popradu i okoliczne wzniesienia i miejscowości (a początki odbudowy polegały na zbieraniu kamieni na zboczach góry zamkowej, co robiliśmy z naszymi małymi dziećmi na początku lat osiemdziesiątych pod przewodnictwem pana Wieśka). Na zdjęciach widać, jaki kawał roboty został wykonany przez te 40 lat.
Rzeka Poprad opasuje Beskid Sądecki pętlą
Kamienisty Poprad w sezonie letnim można przejść prawie suchą nogą
Poprad w okolicy Piwnicznej - w tle góra Kicarz (2020 r.)
Poprad
Spływ Popradem w Muszynie i łażące po głazach Ela i Zosia (2017 r.)
Staś i Asia na tle wieży zamkowej w Rytrze-1990 r.
Ruiny zamku ryterskiego - widać stos kamieni, który służył potem do odbudowy murów i wieży (Asia, tata Staś i Staś junior - 1998 r.)
Ja z Asią w ruinach zamku w Rytrze (1998 r.)
Ta sama Asia w odbudowanym fragmentarycznie zamku w Rytrze 23 lat później (2021 r.)
Odbudowany fragment zamku w Muszynie
Od północy Beskid graniczy z ciekawym Pogórzem Ciężkowickim a od południa z granicą państwową ze Słowacją. Od zachodu pasmo sąsiaduje z Gorcami i bezpośrednio przechodzi w Pieniny Małe a jego granicę wschodnią stanowi Beskid Niski. Polską południową granicę stanowią góry i ciągną się one na całej długości od Bieszczad, przez Beskid Niski, Sądecki, Pieniny i kolejne pasma beskidzkie w kierunku Sudetów na zachodzie, będąc częścią rozległego górotworu Karpat, zbudowanych z fliszu karpackiego. My ze Stasiem i naszym przyjacielem Andrzejem odbyliśmy taką dwutygodniową wyprawę z plecakami i w pełnym rynsztunku turystycznym idąc od Bieszczad, a konkretnie Ustrzyk Górnych przez Beskid Niski, Sądecki, Gorce aż do Turbacza, kończąc włóczęgę w Nowym Targu – niezapomniane przeżycia.
Panorama na góry słowackie ze wzgórza zamkowego w Muszynie (2017 r.)
Panorama na północ ze wzgórza zamkowego w Rytrze (2021 r.)
Zachód słońca na Obidzy z widokiem na Tatry (2020 r.)
Powrót do strony głównej o podróżach