Następnego dnia przejeżdżamy do Madaby. Po drodze zatrzymujemy się przy źródle, o którym Jordańczycy sądzą, że wytrysnęło spod laski Mojżesza, który tędy przeprowadzał swój naród przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Madaba jest centrum jordańskiego rzemiosła ludowego, w szczególności wyrobów ozdobionych mozaikami. Zatrzymujemy się w dużym sklepie, gdzie można nabyć pamiątki, wykonane pod kątem europejskich turystów - są też obrazy mozaikowe, przedstawiające Matkę Boską lub inne motywy chrześcijańskie (religia muzułmańska nie zezwala na przedstawianie postaci ludzkich, więc jest to wyraźne odstępstwo na rzecz turystów). Kupuję w nim drewniane pudełko, wykończone mozaiką, przedstawiajacą motyla. Koło Madaby mieści się szkoła tradycyjnego rzemiosła artystycznego, w której inwalidzi uczą się lepienia naczyń, malowania ich i układania mozaik, aby później mieć szansę na pracę zarobkową. Szczególnie dużo jest tu młodych dziewcząt, które tworzą piękne rzeczy a jednocześnie mogą dzięki temu uzyskać pewną niezależność finansową od rodziny. W kraju muzułmańskim jest to bardzo nowatorskie podejście. Dziewczęta mają przed sobą rozrysowane wzory na płótnie, kilka wąskich, kolorowych pasków kamiennych, z których cążkami odcinają małe kawałki i przyklejają do płótna, tworząc różne wzory. Najczęściej powtarzającym sie motywem jest drzewo życia.
Madaba wyrasta pośrodku pustyni; Źródło Mojżesza
Sklep z pamiątkami; garncarz przy pracy
Dziewczęta inwalidki tworzą "Drzewo życia"
Tak powstaje mozaika
Madaba słynie szczególnie ze wczesnośredniowiecznych mozaik bizantyjskich, znajdujących się w cerkwiach. My zwiedzamy grecką cerkiew Św. Jerzego, gdzie podziwiać można najsłynniejszą z nich: złożona z około 2 milionów kawałków mapa Palestyny z Dolnym Egiptem. Mozaika wyściela podłogę i duża jej część jest zniszczona, lecz i tak widać na niejJerozolimę, Nil i Morze Czerwone. Mozaika ta pochodzi z VI wieku. Cały kościół jest zresztą pełen mozaik z różnych epok, aż po współczesne oraz ikon.
Wnętrze cerkwi św. Jerzego
Mozaika z mapą Palestyny; świetnie widoczna otoczona murami Jerozolima
Mozaika z Chrystusem Pantokratorem i pisane ikony z Matką Boską
Cerkiew grecka i jej gospodarz - pop
Idziemy na krótki spacer po mieście. Odrapane domy, zaśmiecone ulice, handel, wylewający się na ulicę. Porządnie wyglądają jedynie cerkwie i park koło centrum archeologicznego. To nasze pierwsze zetknięcie z miastami Bliskiego Wschodu nie jest zbyt zachęcające. (Później się przyzwyczaimy)
Typowa arabska ulica w Madabie
Następnie przenosimy się do miejsca znanego ze Starego Testamentu, na górę Nebo. To z jej szczytu Mojżesz zobaczył Ziemię Obiecaną – całą dolinę Jordanu od Morza Martwego do Jerozolimy. My też delektujemy się widokiem, choć aż tak daleko nie sięgamy wzrokiem, ale za to podziwiamy malowniczą pustynię, która ogradza Dolinę Jordanu.
W stronę Ziemi Obiecanej - z prawej strony u góry majaczy Morze Martwe
Pustynia, przez którą Mojżesz prowadził Żydów do Ziemi Obiecanej
Góra Nebo jest miejscem, gdzie wg tradycji pochowany został Mojżesz. Przypomina o tym współczesna rzeźba, symbolizująca laskę żydowskiego przywódcy, oplecioną wężem (nam chrześcijanom przypominająca jednocześnie swym kształtem krzyż). Chrześcijanie mają tutaj wczesno – bizantyjski kościół z pierwszych wieków naszej ery ze świetnie zachowanymi, zachwycającymi kolorowymi mozaikami. Te na ścianach posiadają ornamentykę roślinną a te na podłodze przedstawiają świat zwierzęcy, jaki ówcześnie zamieszkiwał tę ziemię. Ze zdumieniem zauważamy wśród nich bawoły i słonie.
Mojżeszowa laska
Mozaiki ścienne
Mozaika podłogowa
Przed kościołem w niewielkim gaju oliwnym zatrzymujemy się przed symbolem miłym naszemu sercu: drzewkiem oliwnym, zasadzonym tu przez naszego papieża Jana Pawła II w czasie jego pielgrzymki do Ziemi Świętej w 2000 roku. Drzewko oliwne jest wszak symbolem pokoju, który nasz papież tak mocno chciał zaszczepić na tym terytorium.
Pomnik upamietniający wizytę Jana Pawła II na górze Nebo; drzewko oliwne zasadzone przez Jana Pawła II
Staś na górze Nebo
Późnym popołudniem przyjeżdżamy do stolicy Jordanii, Ammanu. Nie ma tu zbyt dużo zabytków, mimo tego, że miasto jest jednym z najstarszych zamieszkałych miejsc na ziemi. Ale miejscowość, będąca przed naszą erą siedzibą Egipcjan, póżniej starożytnych Rzymian, niszczona była wielokrotnie w swej historii przez trzęsienia ziemi. Objeżdżamy więć tylko miasto autokarem, ale potem wybieramy się w kilka osób na spacer. Chcemy poczuć atmosferę arabskiego miasta, ale rozczarowujemy się – bardziej przypomina ono obecnie miasto europejskie. Nawet wezwanie muezina z pobliskiego meczetu na modlitwę nie zatrzymuje tłumów ani na chwilę. Do meczetu zresztą nie wolno nam, nie muzułmanom, wejść. Idziemy więc zwiedzić rzymski amfiteatr na 6000 miejsc, zbudowany ok. 150 r. n.e., w czasach, gdy Amman był jeszcze antycznym miastem zwanym Filadelfia. Odbywają się tu w dalszym ciągu przedstawienia, gdyż amfiteatr ma znakomitą akustykę, którą zresztą sami sprawdzamy. Po drodze zaczepia nas Arab, zapraszając do swojego zagraconego sklepiku, gdzie możemy do woli buszować wśród zdobionych na sposób wschodni drobiazgów. Kupujemy dla Asi zielony wazonik i kobaltową amforę, wykończone złotymi wzorami.
Amfiteatr w Ammanie
Dorotka, Kevin i ja
Wieczorem spotykamy się w pokoju hotelowym w grupie kilku osób, które przypadły sobie do gustu, aby oddać się degustacji jordańskiego wina (muzułmanie alkoholu nie mogą pić, ale to nie znaczy, że go nie produkują). Przy okazji poznajemy się bliżej: Dorotka jest trochę egzaltowaną młodą osobą, odnoszącą się do wszystkiego zgoła entuzjastycznie, z sercem na dłoni, Staś jest potulnym, nieco zalęknionym swym pierwszy zagranicznym wyjazdem, ojcem świeżo ożenionego syna a Kevin jest Amerykaninem w połowie polskiego pochodzenia, który pozostawił w Ameryce swoja polską żonę a sam zamieszkał w Polsce, aby bliżej poznać naszą kulturę i historię. Miło spędzamy ze sobą czas już do końca wycieczki.
Izrael
Powrót do strony o Egipcie
Powrót do strony głównej o podróżach
125142