Następnego dnia przekraczamy granicę jordańsko-izraelską. I od razu nasuwa się nam skojarzenie z biblijną Ziemią Obiecaną. Po olbrzymich pustynnych terenach Jordanii, ziemia palestyńska przypomina zielony, kwitnący raj. Pierwszą miejscowością, w której się zatrzymujemy, jest Jerycho, leżące w otoczonej górami niecce 300 m poniżej poziomu morza, co powoduje, że klimat jest tu łagodny i miejscowość jest przez cały rok owocującą oazą. Jedna z pobliskich nagich gór Pustyni Judzkiej jest Górą Kuszenia Jezusa i faktycznie można sobie wyobrazić, jak atrakcyjnie wyglądała widoczna z niej, jak na dłoni, zielona Palestyna, którą szatan oferował Jezusowi w zamian za poddanie się mu.
Kwitnące Jerycho
<
Widok na Górę Kuszenia
Jerycho jest jednym z najstarszych miast świata. Było pierwszą twierdzą, która stanęła na drodze Żydów do Palestyny i to jego mury runęły po siedmiokrotnym okrążeniu ich z Arką Przymierza. Teraz na stoku góry wznoszą się mury twierdzy króla Heroda, zbudowane dużo później, bo na początku naszej ery i świetnie zachowane do dziś. Można do nich dojechać kolejką linową. My oglądamy tu liczące ponad 2000 lat drzewo sykomorę, na którym wg Nowego Testamentu siedział Zachariasz, aby wypatrzeć pana Jezusa. Nachodzi nas refleksja, że ta mała obecnie miejscowość tyle razy była miejscem wydarzeń, znanych ze starożytnych pism. Ale jesteśmy przecież w kraju, gdzie każdy kamień mógł być świadkiem historii.
Twierdza Heroda
Sykomora Zachariasza
Wkrótce po opuszczeniu Jerycha dojeżdżamy przez Pustynię Judzką do Jerozolimy. Monika wiedzie nas od razy na punkt widokowy na Górze Oliwnej, abyśmy mogli obejrzeć panoramę miasta, będącą swoista mapą miejsc, które mamy w planie zobaczyć przez najbliższe trzy dni. Widok jest fantastyczny, od widocznego z prawej (północnej) strony nowoczesnego miasta z wieżowcami, przez centralny, olśniewający widok starej Jerozolimy, otoczonej murami z XVI w. z ruinami starszych linii obronnych, aż po odgrodzoną współczesnym murem Autonomię Palestyńską po lewej (południowej ) stronie. Stara Jerozolima – święte miasto trzech największych religii monoteistycznych – podzielone zostało na trzy dystrykty.
Jechaliśmy przez Pustynię Judzką aż dotarliśmy do Jerozolimy na Górę Oliwną
Na punkcie widokowym w Jerozolimie; z lewej - współczesna Jerozolima
Panorama starej Jerozolimy - w środku złota kopuła El-Sachara; na pierwszym planie mury obronne i cmentarz muzułmański
Dystrykt żydowski - za murami z prawej strony stała 2000 lat temu Świątynia Jerozolimska
Z lewej - stare mury jerozolimskie; z prawej - współczesny mur Autonomii Palestyńskiej
Monika pokazuje nam, która część należy do muzułman, która do Żydów, a która pozostała w rękach chrześcijan. Z tej odległości jednak wieże i kopuły świątyń zdają się mieszać ze sobą. Na pierwszy plan wysuwa się olbrzymia, złota kopuła Meczetu na Skale El-Sachara. Meczet stoi w miejscu, gdzie w czasach Jezusa była Świątynia Jerozolimska, zburzona później przez Rzymian (70 r. n.e.) a zarazem miejscu, z którego wg tradycji Mahomet został wzięty do nieba. Dużo skromniejsze są kopuły Bazyliki Grobu Pańskiego i wieże kościołów katolickich, gdzieniegdzie jakby przetykane minaretami meczetów. Tylko w oddali, lekko zamglona, wyróżnia się swoją potężną bryłą Bazyliki Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Z miejsca, gdzie stoimy, najlepiej widoczne są, najbliższe nam, bo postawione na stokach Góry Oliwnej trzy świątynie: Bazylika Konania, cerkiew św. Marii Magdaleny ze złotymi, typowymi dla prawosławia kopułami i charakterystyczny, elegancki w kształcie kościół Dominus Flewit – Kościół Łzy – postawiony w miejscu, skąd Jezus opłakiwał Jerozolimę, wieszcząc jej zburzenie. Wszystkie wtopione są w zielony gaj oliwny, porastający tę górę, jak za czasów Chrystusa.
Meczet na Skale El-Sachara; wieże kościołów chrześcijańskich
Bazylika Grobu Pańskiego (z prawej)
Bazylika Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny; panorama starej Jerozolimy z Góry Oliwnej
Cerkiew prawosławna św. Marii Magdaleny
Niżej - Dolina Cedronu; wyżej - Góra Oliwna z cerkwią i kościołem Dominus Flewit
Nas w punkcie, gdzie stoimy, oddziela od starej Jerozolimy Dolina Cedronu. Potok wysechł już dawno, więc dnem doliny wiedzie szosa, ale tym, co zwraca na siebie uwagę są zbocza doliny zajęte przez rozległe cmentarze, podzielone na trzy rodzaje: podchodzący do stóp miejskich murów cmentarz muzułmański, leżący za nim cmentarz chrześcijański i zajmujący przeciwną stronę doliny – żydowski. Nasz hotel stoi na szczycie należącej do dystryktu muzułmańskiego Góry Oliwnej, więc ta wspaniała panorama będzie nam towarzyszyła również w hotelu. Zanim opuścimy punkt widokowy, obserwujemy jeszcze zabawną scenkę: obok nas stoi kilku ortodoksyjnych, brodatych Żydów, ubranych w tradycyjne stroje – czarne chałaty, czarne kapelusze z długimi, zwisającymi spod nich pejsami. Zerkamy na nich ciekawie, bo takich Żydów widzieliśmy tylko na filmach o tematyce przedwojennej a przecież w czasach dzieciństwa naszych rodziców był to w Polsce widok powszechny. Po drugiej stronie muru cmentarnego pojawia się w pewnym momencie głowa wielbłąda, który z również z ciekawością spogląda na jednego z młodych Żydów. Ten zaś zbliża się do głowy zwierzęcia i tak tkwią przez dłuższą chwilę, podziwiając się w milczeniu.
Dolina Cedronu z cmentarzem muzułmańskim; cmentarz żydowski
Za Stasiem widac Dolinę Cedronu, Górę Oliwną oraz cmentarze muzułmański i żydowski
Chasydzi
Wkrótce spotykamy więcej chasydów, bo jedziemy zwiedzać dzielnicę żydowską. Zaczynamy od najświętszego miejsca dla Żydów – Ściany Płaczu, która jest po prostu murem pozostałym ze Świątyni Jerozolimskiej, zniszczonej przez Rzymian w 70 r. po stłumieniu powstania żydowskiego. Teraz góruje nad nią kopuła meczetu El Sachara, postawionego przez muzułman w miejscu świątyni. Ja mam przygotowaną chustkę do nakrycia głowy, a Staś wypożycza papierową myckę, aby móc wejść na ogrodzony teren przy ścianie, który podzielony został na dwie części: osobno dla kobiet i mężczyzn. Przechodzimy przez bramkę i jesteśmy bardzo dokładnie sprawdzani wykrywaczami metalu, a na dziedzińcu obserwujemy różne oddziały wojskowe w pełnym rynsztunku (wśród nich spora grupa dziewcząt, jako że w Izraelu służba wojskowa jest obowiązkowa także dla kobiet). Okazuje się, że po południu ma tu się odbyć uroczysta przysięga wojskowa. Kiedy spacerujemy potem uliczkami starej Jerozolimy spotykamy masę patroli policyjnych i wojskowych, które przypominają nam, że jesteśmy w specyficznym miejscu, gdzie wojna cały czas drzemie gdzieś ukryta i gotowa w każdej chwili do przebudzenia. W tym mieście czuje się jakiś podskórny niepokój.
Przy Ścianie Płaczu
Część Ściany Płaczu przeznaczona dla kobiet; kopuła meczetu El Sachara
Po obserwacji modlących się (i kiwających) żydów przy Ścianie Płaczu, przechodzimy koło nowego, modernistycznego gmachu Muzeum Holokaustu z olbrzymią menorą na dachu, później koło starożytnej, głównej alei jerozolimskiej, przy której wymalowano realistyczny fresk, przedstawiający, jak wyglądała ona za czasów swojej świetności. Następnie wędrujemy szczytem murów jerozolimskich, podziwiając panoramę miasta w kierunku Góry Oliwnej (widać na niej ogrom cmentarzy a na szczycie góry - nasz hotel) oraz Autonomii Palestyńskiej i podążając do dzielnicy chrześcijańskiej na wzgórzu Syjon.
Muzeum Holokaustu;
starożytna aleja jerozolimska
Wędrówka murami jerozolimskimi
Widok Góry Oliwnej - na szczycie stoi nasz hotel
Tu wznosi się potężna bryła, zbudowanej pod koniec XIX w. Bazyliki Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Jej mury najlepiej podziwiać z dachu… Wieczernika. Wnętrze domu, uznawanego tradycyjnie za Wieczernik, w którym Pan Jezus ustanowił sakrament Komunii Św., jest obecnie w żałosnym stanie, gdyż podlega on administracji izraelskiej, która nie pozwala chrześcijanom na jego renowację. Co ciekawe, Żydzi uważają go za miejsce pochówku ich króla Dawida. Zmawiamy cicho modlitwę i wychodzimy trochę przygnębieni. Po zaułkach koło wieczernika wałęsają się stada kotów.
Bazylika Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny
Na dachu Wieczernika
Wnętrze Wieczernika
Do kolacji spędzamy czas na Górze Oliwnej, zaczynając zwiedzanie od Ogrodu Getsemani, który od XVII w szczęśliwie należy do zakonu Franciszkanów, dzięki czemu jest zadbany i rosną tu autentyczne drzewa oliwne sprzed blisko 2000 lat. Wyrosły z pędów od korzeni tych drzew, pod którymi chodził i modlił się przed pojmaniem Jezus a które zostały przez Rzymian wycięte w czasie oblężenia Jerozolimy. Ogarnia mnie prawdziwe wzruszenie, kiedy patrzę na ich grube, poplątane pnie. I czuję, że nieoczekiwanie dla mnie samej, zwiedzanie zamienia się w pielgrzymkę. Atmosferę podkreśla grupka śpiewających psalmy pielgrzymów, chyba amerykańskich, schodzących z góry. U stóp ogrodu Getsemani Franciszkanie zbudowali w XX wieku Bazylikę Konania (ufunowaną przez Konsorcjum kilku państw). Przepiękne freski i mozaiki na zewnętrznym tympanonie i wewnątrz świątyni upamiętniają ostatnie chwile Jezusa, spędzone w tym miejscu: sceny z Ogrójca, modlitwę Jezusa na skale, moment zdrady Judasza i pojmania. Tę ostatnią ufundowali polscy żołnierze, przebywający w Palestynie w czasie drugiej wojny światowej. Zachowana w naturalnym stanie naga skała pod ołtarzem uprzytamnia modlitwę i duchowe konanie Pana Jezusa. Piękna, nastrojowa świątynia tchnie ciszą i zadumą. Tu zapomina się o pełnych ludzi i patroli dzielnicach żydowskich i palestyńskich. Tu jest moja Jerozolima.
Blisko 2000 lat mają te drzewa oliwne na Górze Oliwnej
Ogród Getsemani
Bazylika Konania
Za Bazyliką Konania widać cerkiew prawosławną; ołtarz główny
Wnętrze świątyni
Piękna krata symbolizuje koronę cierniową; skała pozostawiona pod ołtarzem
Tuż obok stoi franciszkańska Bazylika Grobu i Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, tzn. jej część ocalała po zniszczeniu przez Saladyna w XII w. Od XVII wieku, kiedy to została odebrana siłą Franciszkanom, należy ona do grekokatolików. To jeden z wielu przykładów skomplikowanej sytuacji w tym mieście, nie tylko między wyznawcami judaizmu a muzułmanami i katolikami, ale także między samymi chrześcijanami. W Bazylice znajduje się grota, która należała do jednego z uczniów Jezusa, więc przypuszcza się, że Jezus często tu spotykał się z apostołami. W podziemiach zaś jest skała, na której wg tradycji została złożona Matka Boska przed wniebowzięciem. Wieczorem przyjdziemy tu jeszcze raz, już bez wycieczki, aby ją obejrzeć i odbyć dziwne spotkanie.
Bazylika Grobu i Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny
Grota w bazylice
Następny kościół na naszej drodze to zbudowany w XIX w. przyklasztorny Pater Noster (Karmelitanek). W wirydarzu klasztoru pod kolumnadą wyeksponowano 45 ceramicznych tablic z modlitwą "Ojcze Nasz" w różnych językach świata. Oczywiście szybko znajdujemy polską i fotografujemy się na jej tle, jak chyba wszyscy polscy turyści.
Kościół Pater Noster
Modlitwy Ojcze Nasz w różnych językach
Potem wreszcie jedziemy do hotelu na kolację. Nasz hotel, jak wspomniałam, leży w dzielnicy muzułmańskiej na szczycie Góry Oliwnej, skąd rozpościera się fantastyczny widok na całą Jerozolimę. Nasza przewodniczka mówi, że jest to jej ulubiony hotel, również ze względu na obsługę bardzo przyjaźnie nastawioną do chrześcijan.
I rzeczywiście – w czasie obiadu na stołówce przesiaduje prawdziwie kosmopolityczne i ekumeniczne towarzystwo.
Oprócz naszej małej wycieczki, są też Arabowie w towarzystwie zakwefionych kobiet, jakaś ONZ - owska delegacja z plakietkami, Amerykanie, polskie i włoskie zakonnice a w pewnym momencie wchodzi oficjalna delegacja parlamentu i króla jordańskiego ( dowiadujemy się kim są, zaciekawieni nagłym poruszeniem wśród obsługi), co prawda w garniturach, ale w biało-czerwonych jordańskich chustach na głowach. I wszyscy korzystamy z tego samego arabskiego bufetu.
Trochę zdziwieni tymi szychami dowiadujemy się też powodu ich przybycia. Większość z nich przyjechała jako obserwatorzy, mających się odbyć następnego dnia wyborów w Autonomii Palestyńskiej.
Po kolacji, niesyci wrażeń, postanawiamy w piątkę z Dorotką, Stasiem i Kevinem przejść się jeszcze trochę po mieście, aby na spokojnie i na własnej skórze poczuć jego atmosferę. Przez cmentarz żydowski, koło Ogrodu Getsemani i Kościoła Łzy, dochodzimy do greckiej obecnie Bazyliki Grobu i Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, gdzie zaglądamy do podziemi z grobem Matki Boskiej.
Schodzimy głęboko do mrocznej krypty, oświetlonej jedynie kilkoma świecami, aby przy ich drżącym świetle poczuć na sobie wzrok świętych z ikon.
Pod niskim, łukowym sklepieniem na środku krypty stoi mała kapliczka z nagą skałą wewnątrz. Wejścia prowadzące do niej z dwóch przeciwnych stron są tak niskie, że można do niej zajrzeć jedynie klęcząc.
Obserwujemy jak jakaś kobieta, trzymając cieniusieńką świeczkę, przeciska się przez nie i przesuwając się na kolanach wzdłuż skały, odmawia modlitwę. Po chwili my robimy to samo, ulegając nastrojowi miejsca.
Kiedy wspinamy się po schodach, opuszczając świątynię, pop, siedzący w drzwiach, kiwa na mnie ręką. Jest bardzo stareńki, ale patrzy na mnie mądrymi oczyma, jakby chciał mnie przejrzeć na wylot. Pyta się, skąd jesteśmy. Kiedy mówię, kiwa głową jakby z aprobatą i głaszcze mnie po ręce. Następuje moment odczuwany przeze mnie jako porozumienie bez słów. Przedziwne wrażenie…
Potem przez Dolinę Cedronu dochodzimy do miejsca archeologicznych wykopalisk starożytnych linii murów obronnych oraz kanałów i cystern, doprowadzających wodę dla całego miasta ze źródła Gichon do sadzawki Silom. Zaglądamy na chwilę do sklepików żydowskich, gdzie sprzedawcy natychmiast rozpoznają w nas Polaków i po polsku mówią, skąd pochodzili ich rodzice. Pomiędzy sklepikami i po starożytnej głównej alei włóczą się koty, w ogóle nie odczuwając ducha historii tego miejsca.
Pozostałości dawnych murów obronnych
Zaczyna się zmierzchać, więc wracamy przez Dolinę Cedronu, ale nie ulicą, tylko ścieżką spacerową koło starożytnych katakumb z I w p.n.e., zwanych Grobowcem Absaloma. Zostawiając za sobą zgiełk miasta, wchodzimy przy zapadającym zmroku pomiędzy drzewa oliwne.
To miejsce jest niezmienione od przeszło dwóch tysiącleci, tchnie ciszą, spokojem i tajemnicą. Nie ma już Świątyni Jerozolimskiej, miasto i mury zostały zburzone i odbudowane, a ten kawałek doliny i ogród oliwny pamięta Jezusa, który przechodził tędy z Wieczernika do grot Getsemani. Te skały pamiętają dotyk Jego stóp… To niesamowite uczucie, trudne do opisania. Jakiś czas stoimy tutaj w całkowitej ciszy, wtapiając się w atmosferę tego miejsca.
Przy świetle księżyca przechodzimy przez cmentarz chrześcijański, gdzie zachowały się nieliczne grobowce krzyżowców z częściowo zatartymi napisami i podchodzimy na Górę Oliwną. Na jej szczycie błyszczą zielone światła minaretu, który do czasów Saladyna był wieżą Sanktuarium Wniebowstąpienia.
Jerozolima nocą;
minaret na Górze Oliwnej
Przed pójściem spać chłoniemy jeszcze sprzed naszego hotelu widok rozświetlonej nocnej panoramy Jerozolimy: mury, świątynie a szczególnie złota kopuła El-Sachary. Jak łatwo można ulec urokowi tego miasta. Nie dziwimy się już, że tyle nacji i religii chciałoby to miejsce zaanektować tylko dla siebie, nie tylko ze względów historycznych.
Nagle w rejonie Starego Miasta rozlega się odgłos strzelaniny i zaraz potem wyją syreny policyjne. To znowu przypomina nam, że to miasto jest nie tylko fascynujące, ale również niebezpieczne.
Święte miasto trzech religii
Można ulec urokowi tego miasta
Ciąg dalszy zwiedzania Jerozolimy i Betlejem
Powrót do strony o Egipcie
Powrót do strony głównej o podróżach
Copyright © ASkonieczna Kontakt: ask@przez-pryzmat-lat.pl