Beskid Sądecki jest moim ulubionym pasmem górskim; przez Stasia, stawianym w ogóle na pierwszym miejscu, jako że mój mąż nie przepada za zatłoczonym Zakopanem i przez jego pryzmat spogląda też na Tatry. Na nasze upodobanie wpłynęło wiele czynników. Malownicze krajobrazy całej Sądecczyzny, rozległość panoramy górskiej, widzianej z Jaworzyny Krynickiej, najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego, spokój lasu, poprzecinanego polanami z kolorowymi halami, regionalna architektura schronisk górskich, ze swojską atmosferą (teraz już trochę zmienioną na skutek odremontowania dawnych schronisk na Hali Łabowskiej i na Prehybie), urok starych, drewnianych cerkiewek, drzemiących wśród skupin drzewnych, smak wód mineralnych, którymi można się uraczyć z naturalnie wybijających spod skał źródeł (i niezapomniany siarczany zapach niektórych z nich ;), ludowa sztuka, zawarta w drewnianej rzeźbie i trasy górskie, nie trudne, ale też wymagające sporego podejścia – takie w sam raz do przejścia w ciągu dnia. Oraz wspomnienia z dzieciństwa i młodości, które powodują, że czujemy się tu prawie jak u siebie (Staś spędzał w dzieciństwie coroczne wakacje w Muszynie, a ja z małymi dziećmi kilkakrotnie przebywałam na wczasach w Rytrze – to były pierwsze góry zdobywane małymi stópkami Stasia juniora i Asi). Taka masa różnorodnych czynników, które powodują, że Beskid Sądecki jest bliski naszym sercom i zawsze czujemy się tu dobrze. Krynica Górska i Szczawnica są miejscami, do których przyjeżdżałam samotnie na weekendy w ciągu paru ostatnich lat, gdyż po Beskidzie Sądeckim i Pieninach mogę pochodzić sama po górach, nie obawiając się niczego złego.
Dolina Popradu w okolicy Rytra
Kamienisty Poprad opasuje Sądecczyznę wstęgą
Z pasma Jaworzyny Krynickiej widać przy dobrej widoczności Tatry
Beskid Sądecki widziany z Hali Pisanej
Widok z pasma Jaworzyny Krynickiej na Beskid Niski i
na Rytro
Lubię ten zaciszny i malowniczy las bukowy, porastający większość gór Beskidu Sądeckiego
Odpoczywam na Hali Łabowskiej (2006 r)
Staś na pięknej Hali Pisanej (2006 r)
Schronisko na Hali Łabowskiej (2006 r) z butami, które kiedyś stanowiły jego znak rozpoznawczy ;)
Rzeźby w kapliczce na Hali Pisanej (2006 r)
W czasie tegorocznego wyjazdu nie mogło więc też zabraknąć chociaż jednej wycieczki w Beskidzie Sądeckim i wybraliśmy trasę z Jaworzyny Krynickiej na Halę Łabowską i z powrotem, gdyż samochody musieliśmy zostawić w Krynicy Górskiej i wrócić nimi wieczorem do Wysowej.
Na naszą decyzję wpłynął też fakt, że na Jaworzynę można wjechać kolejka gondolową, co jest nie lada atrakcją dla dziecka. Po przejechaniu Krynicy Górskiej i pozostawianiu auta na parkingu w Słotwinach, wjechaliśmy kolejką linową na szczyt Jaworzyny Krynickiej – najwyższej góry Beskidu Sądeckiego. Kiedyś, gdy nie było kolejki, wchodziło się tu szlakiem czerwonym ze Słotwin, lub zielonym z centrum Krynicy i było to spore podejście: 3 godz szlakiem czerwony i 4 i 1/2 godz. szlakiem zielonym. Dziś kolejka wwozi nas na szczyt (1114 m n.p.m.) w kilkanaście minut.
Kolejka linowa na Jaworzynę...
wwozi nas na szczyt bardzo szybko
Widoki ze szczytu Jaworzyny Krynickiej są nadzwyczajne, we wszystkie strony świata, zimą dodatkowo urozmaicone przez możliwość obserwacji szusujących po stokach i nartostradzie narciarzy. W kierunku zachodnim możemy zobaczyć daleko Tatry, lekko na zachód od nich Małe Pieniny, dalej już bardziej w kierunku północno – zachodnim Radziejową i Gorce z Turbaczem. Na bliższym planie widać Halę Łabowską i Runek z trasą wiodącą na niego czerwonym szlakiem. Na północy zalesione stoki Beskidu Niskiego zlewają się ze sobą w zielono – niebieskie pofalowane linie. Na wschodzie mogliśmy zaobserwować szczyt Lackowej i niedawno odwiedzany przez nas rejon Beskidu Niskiego – Ostry Wierch i Białą Skałę.
Widok z Jaworzyny Krynickiej na wschód w kierunku Beskidu Niskiego
Beskid Niski i Krynica
Przy dobrej widocznosci widać na zachodzie Tatry
Jaworzyna Krynicka to często odwiedzany przeze mnie szczyt. Parę razy przyjeżdżałam tu na weekendowe wycieczki. To zdjęcie zrobione było w 2006 r.
Szczyt Jaworzyny Krynickiej jest zagospodarowany: poza stacją kolejki liniowej są tu restauracje, wypożyczalnie sprzetu narciarskiego a trochę poniżej schronisko
Ze szczytu Jaworzyny wyruszyliśmy w dół, zgodnie ze znakami czerwonymi na blisko czterogodzinną trasę na Halę Łabowską. Wiedzie ona najpierw w dół przez Halę Bukową z ładnymi widokami a potem długo przez las szeroką, piaszczystą drogą. Przez chwilę idziemy połączonymi szlakami czerwonym i niebieskim, który biegnie z Żegiestowa do Przysłupu koło Krynicy. Puszcza jodłowo – bukowo - świerkowa ogranicza wszelkie widoki, ale sama w sobie jest ładna. Zawsze można wypatrzeć jakieś szczególnie ciekawie pokręcone szare pnie, lub w zielonym poszyciu ładne grzybki.
Droga z Jaworzyny na Runek wiedzie ładnym, mieszanym lasem
w którym są jodły, świerki...
oraz buki
Przez krótki odcinek wędruje się połączonymi szlakami czerwonym i niebieskim
Dużo ładnych grzybków można spotkać po drodze
Niektóre rosną na drewnie
Tym lasem podchodzi się lekko na Runek (1082 m n.p.m.) a z niego prowadzi długie zejście w dół w kierunku północno – zachodnim przez cichy bór, który dostarcza niesamowitego wrażenia, jakby było się drobinką w odwiecznej domenie przyrody (zwłaszcza, gdy idzie się samotnie). Wysokie świerki i jodły kołyszą się nad nami, a mnie zwykle towarzyszy tu odczucie, jakbym była obserwowana przez kogoś niewidocznego. Na okolicznych rozgałęzionych grzbietach Runka istnieją zresztą rezerwaty przyrody a tablica przy drodze informuje nas o znajdujących się tu stanowiskach głuszca.
Na czerwonym szlaku
Droga przez bór
Potem droga prowadzi już po terenie płaskim i las też rzednieje a nawet dochodzi się do miejsca, gdzie jakiś czas temu na skutek halnego, utworzyła się polana z ładnym, dalekim widokiem w kierunku południowo – wschodnim. Widać stąd Jaworzynę Krynicką z wieżą i jasnozieloną plamę Hali Bukowej i naocznie można stwierdzić, jak daleko już zaszliśmy od Jaworzyny i jakim łukiem poprowadzony został na nią szlak przez Runek. W prostej linii wydaje się to być dużo bliżej.
Las rzednieje
Widok na północ
Widok z wywietrzyska w kierunku południowym
a tu lekko zachodnim - tam gdzieś jest Hala Łabowska
Widać Jaworzynę Krynicką
To my na popasie
Przez malowniczy las, poprzetykany polankami, doszliśmy wreszcie do Hali Łabowskiej, która roztoczyła się przed naszymi oczami rozległą łąką, podchodzącą z lewej strony pod górkę. Z Hali widoki są tylko w kierunku północnym, zwykle nieco zamglone, ale sama jej uroda wystarczy, aby posiedzieć tu na ławeczkach i odpocząć. Niegdyś uroku hali dodawało stare, niewysokie schronisko, w którym delektowaliśmy się zwykle naleśnikami z serem i śmietaną i szarlotką na deser, siedząc w ciemnej sali, po której pełgał dym z ogniska w kominku a widok starych, rozklapcianych butów górskich, stojących na parapecie okna i służących jako kwietnik podkreślał unikalną studencko – włóczykijską atmosferę tego miejsca. Po pożarze schronisko odbudowano na nowo, powiększono i oferuje ono teraz dużo lepsze możliwości noclegowe, niż kiedyś, ale to już nie to samo miejsce. Niemniej sam budynek jest ładny, ekologiczny (ma panele słoneczne na dachu) i nowi właściciele starają się przywrócić temu miejscu dawną renomę. A atmosfera przeniosła się chyba, razem z dawnymi właścicielami do schroniska na Cyrli, bliżej Rytra.
Hala Łabowska
Schronisko na Hali Łabowskiej
Schronisko wyremontowano, zmienniając mu m.in. dach i montując panele słoneczne
Widok z Hali Łabowskiej na północ
Beskid Sądecki
Tak pod wieczór widać z Hali Łabowskiej Tatry
W schronisku na Hali Łabowskiej posililiśmy się całkiem smacznie i po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę powrotną. Przy podchodzeniu pod Runek usłyszeliśmy grzmoty dochodzące od strony Beskidu Niskiego i Jaworzyny, więc wyrwałam znowu z Pawełkiem do przodu, pędząc galopem, jako że nie lubię burzy w górach. I znowu nam się udało: czterogodzinny szlak powrotny skróciliśmy sobie o godzinę i zdążyliśmy zjechać w dół kolejką, zanim dogoniła nas burza i uniemożliwiła nam zjazd (przy dużym wietrze kolejka nie chodzi).
Można tu odpocząć, jak Staś lub coś zjeść
Powrót z Hali Łabowskiej
Beskid Niski: zwiedzanie cerkwi oraz kościoły w Binarowej i Bieczu
Powrót do strony o Beskidach
Powrót do strony głównej o podróżach