Kronika domu szczęśliwych kotów | Kocie historie | Kocie zachowania | Bohaterowie kroniki i ich galeria | Koty świata |
Koty tureckie spotykaliśmy bardzo licznie w czasie naszej wycieczki objazdowej po Turcji zachodniej. Najczęściej były to wolno żyjące koty (sądząc przynajmniej z ich wyglądu i zachowania), spotykane
przez nas w różnych publicznych i turystycznych miejscach. Były one bardziej lub mniej najedzone. Te bardziej najedzone mieszkały koło eksponowanych obiektów turystycznych i dokarmiane bywały przez opiekunów tych obiektów lub zwariowane turystki, typu "ja".
Podobno kotom mieszkającym w Stambule i Antalyi wynoszone są nocą resztki z restauracji. Ale sądząc z tego, jak drogie jest mięso w Turcji i w jak niewielkich ilościach się je spożywa (nie tak, jak u nas w miastach,
gdzie na co drugiej ulicy jest kebab), nie są to resztki mięsne.
>
Generalnie po Turcji snuje się masa bezdomnych psów i kotów i ich szanse na przeżycie zależą tylko od dobroci spotkanych przez nich ludzi. A Turcy za bardzo się zwierzętami nie przejmują.
Sama widziałam, jak na środku centralnej ulicy w Antalii leżał bardzo wychudzony pies i spał (chyba), a tłum obojętnie omijał go z dwóch stron i nikt się nie zatrzymał, aby sprawdzić, czy żyje, czy przesypia upał, a może osłabł z głodu albo jest chory.
Ja niestety byłam na wycieczce zorganizowanej i nasz wolny czas był zbyt limitowany, abym mogła się temu zwierzakowi przyjrzeć.
Ale trzeba też dodać, że wszystkie tureckie psy i koty sprawiają wrażenie łagodnych i są sterylizowane i szczepione przez miejscowe służby weterynaryjne.
Tylko nie ma odpowiedniej ilości chętnych do zapewnienia im domu. Choć podobno powstało stowarzyszenie, które próbuje to zmienić, załatwiając dla tych zwierząt adopcje zagraniczne.
Na początek dwa koty, których zdjęcia otrzymaliśmy od kolegi córki, Krzysia. Sądzę, że są to koty kurortowe. Dziękujemy!
My spotkaliśmy koty tureckie koło turystycznych atrakcji
Dyżuruję na schodach Błękitnego Meczetu w Stambule
Karmią mnie muzułmanie, opiekujący się meczetem, ale łaszę się także do turystów.
Razem z kolegami tworzymy malowniczą grupkę mieszkańców terenu Błękitnego Meczetu
Nie jest nam tu źle...
Ja swym pięknym futrem wzbudzam zachwyt wśród turystów na pierwszym dziedzińcu sułtańskiego pałacu w Stambule
Ja też mam piękne futerko, ale co z tego. Jest nas wielka gromada a mieszkamy przy ruinach starożytnej Troi, gdzie nie przyjeżdża tak dużo turystów, jak do Stambułu. I nie mają przyszykowanych smakołyków dla nas.
A ja jako mały kotek potrzebuję pożywienia i miłości. Łażę więc za turystami, miaucząc o jedzenie a niektórym ładuję się na kolana.
Dlaczego nie możesz zabrać mnie ze sobą do domu ?!!
Jesteśmy kotami trojańskimi. Nasi przodkowie oglądali na własne oczy wojnę trojańską. A może któryś z nich był pieszczochem pięknej Heleny?
Ta pani próbowała mi zrobić zdjęcie z przodu, ale jej uciekłem
Jestem jednym z nielicznych tureckich kotów, posiadających własny dom. Często asystuję swojej pani podczas jej prac ogródkowych.
Jestem reprezentacyjnym kotem, rezydującym w słynnym miejscu: antycznym Pergamonie
Jak przystało na tak piękny okaz kociego rodu, bez problemu znajduję zainteresowanie wśród turystów
Nie wiadomo, co u nas bardziej podziwiać: czy wrażliwość artystyczną czy nonszalancję wobec zabytków historii - uwielbiamy drzemać na zwalonych kapitelach kolumn głównej arterii starożytnego Efezu
Jesteśmy ozdobą ruin Efezu. Ale tak naprawdę kierujemy się czystym pragmatyzmem
Codziennie o określonej porze przez ruiny antycznego miasta przechodzi pewien dobry człowiek z dużą torbą kociego jedzenia, nawołuje nas i sypie kocie przysmaki prosto na marmurowe blaty. Mniammm!
Mam ciepłą posadkę w ekskluzywnym hotelu na wybrzeżu Morza Tyrreńskiego. Mogę bez przeszkód chodzić po hotelowej restauracji i korzystać z hojności gości. Potem odpoczywam wśród fikusów przy basenie. Rajskie życie...
Mieszkam w centrum jubilerskim w Antalyi. Wyglądam pięknie i dostojnie.
Ale jak tylko znajdzie się obok jakiś wielbiciel kotów...
Łaszę się do niego i spoglądam mu w oczy z nadzieją
Jak większość wolno łażących kotów w Turcji mieszkam przy restauracji. Antalya jest miastem turystycznym, które w ciągu ostatnich 10 lat rozrosło się do dwumilionowej metropolii.
Restauracji i dzikich kotów jest tu bardzo wiele.
Mimo, że restauracja znajduje się przy ruchliwej ulicy, będę bezpieczny, jeśli tylko będę ograniczał spacery do parku, leżącego między nią a morskim wybrzeżem
W świetle zachodzącego słońca moje rude futerko zdaje się płonąć
Można mnie spotkać na starym mieście w Antalyi. Jak pozostałe koty tureckie wyglądam ładnie. Ale rzucam się łapczywie na każdy kęs podarowanego mi jedzenia. A nawet próbuję go wyszarpnąć pazurkami. Jestem głodny...
Powrót do strony o kotach świata
Zapraszam na moją stronę o podróżach