logo

Kenia i Tanzania - 2011

Tanzania - Ngorongoro - dzień IV

Wracamy tą samą drogą, którą jechaliśmy do Serengeti, aż docieramy do obszaru chronionego Ngorongoro, któy obecnie jest częścią parku narodowego Serengeti. Na skraju krateru zatrzymują nas strażnicy i nie pozwalają zjechać w dół. Czekając na pozwolenie mamy możliwość obserwowania sprzeczki tutejszych Masajów ze strażnikami. Masajowie w dalszym ciągu wnoszą pretensje o swoje dawne ziemie, na których utworzono park narodowy. Lud, który do tego czasu przemieszczał się swobodnie ze swoimi stadami, ograniczony został do ściśle określonej przestrzeni. Pozostawiono im kawałek terenu na dnie krateru oraz w okolicach Ngorongoro. Nie pozwolono chodzić po pozostałych częściach parku, ale niektórzy z nich ignorują ten zakaz i próbują zatrzymywać turystów.

Krater Ngorongoro
Krater Ngorongoro

Masaj
Masaj

Tunezja - Masajowie
Masajowie są niezadowoleni, że zabroniono im chodzić po terenie parku narodowego

Z krawędzi krateru możemy znowu podziwiać to dzieło natury. Jego krawędzie, porośnięte gęstym lasem leżą na wysokości 2500 m n.p.m. a średnica ma 18 – 22 km. 600 metrów niżej widać wypełniające dół pastwiska, jeziorka i zagajniki.

Ngorongoro w Tunezji    ja
Fotografuję krater Ngorongoro

PN Ngorongoro
Obszar chroniony Ngorongoro

Po pewnej chwili dostajemy pozwolenie na zjazd do Ngorongoro. Zjeżdżamy wąską, żwirową drogą jednokierunkową i wkrótce, za najbliższym zakrętem wyjaśnia się, dlaczego nas zatrzymywano. Na drodze leży wywrócony do góry nogami dżip, a właściwie nie leży, tylko wisi nad przepaścią – połowa samochodu zwisa nad 600 metrowym urwiskiem a połowa zatrzymana została szczęśliwie przez porastające pobocze krzaki. Wygląda to bardzo groźnie – pasażerowie mieli dużo szczęścia, że nie spadli w dół. Samochód jest już pusty, koło niego stoją strażnicy parku i dwójka wystraszonych, białych dzieci w wieku kilkunastu lat. Nie widzimy żadnych dorosłych turystów. Kilka metrów dalej drugi dżip utknął na skale, tym razem po drugiej stronie drogi. Wygląda na to, że jeden pojazd stracił przyczepność ( wcześniej padał deszcz a droga stroma i żwirowa) i popchnął drugiego. Nic dziwnego, że przy takich drogach dojazdowych, niemożliwym staje się wjazd do parku w porze deszczowej, a czasami nawet po większym deszcz.

Zjazd do krateru
Droga zjazdowa do krateru, na której doszło do wypadku tuż za zakrętem

Jeśli chodzi o zwierzęta, wydostają się z krateru i wchodzą do niego bez większych przeszkód, tak więc populacja zwierząt w obrębie parku jest zmienna. Mieszkają tu na niewielkiej przestrzeni stada antylop, zebr, przedstawiciele różnych rodzin kotów: lwów, lampartów, serwali, pojedyncze słonie (jak zapewnia nasza pani przewodnik, mówiąc, że większe stado ma ograniczone możliwości przedostania się tu i wyżywienia); największe jezioro zapełniają hipopotamy i oczywiście mają tu swoje siedliska liczne ptaki. Ponieważ dno wulkanicznego krateru jest płaskie i bezdrzewne, obserwacja dzikich zwierząt jest łatwa. Wystarczy jeździć po wytyczonych drogach ( nie wolno z nich zbaczać ani wysiadać z samochodu poza dwoma punktami wyznaczonymi jako miejsca piknikowe) i posiadać lornetkę. Krater trzeba opuścić przed zmrokiem, czyli do 18.30 po jednej z dwóch dróg wyjazdowych.

Krater Ngorongoro w dole
Krater Ngorongoro

safari po parku narodowym
Po dnie krateru wolno jeździć tylko po wyznaczonych trasach...

dżipem po parku
a obserwować zwierzęta można tylko z samochodu

obserwacja zwierząt z dżipa
W południowej części obszaru przy kilku jeziorkach gromadzi się wiele zwierząt

lunch

      Zjeżdżamy na dół i zaczynamy od zjedzenia na miejscu piknikowym lunchu, który wieziemy z hotelu w Serengeti. Nie ma tu żadnych stoliczków, czy ławek. Po prostu trzeba kucnąć w trawie lub na niej usiąść (gdy kto odważny) i skonsumować kanapki, kawałek kurczaka z rożna, jajka na twardo, banana i ciasteczko, popijając to butelką wody mineralnej. I trzeba to zrobić szybko, gdyż wszędzie są duże mrówki, które tylko czekają na nasz posiłek.


Po lunchu rozdzielamy się na dwie grupy, podnosimy dachy dżipów i jesteśmy gotowi do safari. Nasz kierowca Chili wybiera jedną z dróg. Widzieliśmy z góry, gdzie są większe stada antylop i zebr i wkrótce trafiamy do miejsca, gdzie pasą się na szerokich trawiastych połaciach nad jeziorkiem.

Na dnie krateru Ngorongoro
Na dnie krater Ngorongoro pasą się zebry,...

Na dnie krateru

gnu
...gnu

Tanzania - gnu nad wodą

dwie zebry

matka z córką

portret małej zebry    zdjęcie mała zebra

Bociek białobrzuchy

     Towarzyszą im ptaki brodzące. Jeden z nich wygląda jak bocian czarny, ale nie posiada czerwonego dzioba, tylko szary z czerwonym wgłębieniem na łączeniu z czaszką. Nogi też ma ciekawe – szare, z różowymi kolanami i palcami. Do tego eleganckie, długie czarne lotki, ogon od góry czarny a od spodu biały, czarna szyja i podgardle w postaci puchatego żabotu. Od tej czerni mocno odbija nieskazitelna biel brzucha. Pytany Chili potwierdza, że jest to bocian, ale dopiero w trakcie pisania tego tekstu konkretyzuję, że jest to bocian białobrzuchy (Abdim`s stark), występujący tylko w Afryce krewniak naszych boćków, żywiący się głównie szarańczą i owadami. Ptak ten szczególnie szanowany jest przez rdzennych mieszkańców Afryki, którzy uważają, że przynosi on szczęście.


     Innym ptakiem kroczącym uważnie po łące i łowiącym coś w źdźbłach traw jest piękny żuraw koroniasty. Ma charakterystyczną sylwetkę skradającego się myśliwego i wspaniałą okrywę z piór, przywodzącą na myśl kilka warstw szat zarzucanych na siebie przez wielmożę. No i ten koronujący go złocisto – miodowy czub!

Żuraw koroniasty    Żurawie w  Ngorongoro

Struś



     Wśród zebr i gnu spacerują również wielkie strusie afrykańskie. Zachowują się spokojnie a my żałujemy, że nie chcą zademonstrować nam jak biegają. Te największe na świecie i najcięższe ptaki, osiągające wysokość powyżej 2,5 metra i ciężar powyżej 150 kg potrafią pędzić po płaskim terenie z prędkością 70 – 90 km/godz. Osiągają to dzięki długim, silnie umięśnionym nogom i unikalnej budowie stopy. Posiada ona tylko dwa palce z uniesioną do góry piętą, dzięki czemu struś wygląda, jakby cały czas posuwał się na palcach. Samce strusie są wspaniałymi ojcami: to oni głównie wysiadują jajka a potem zajmują się pisklętami. A ponieważ mają po 2, 3 żony, a każda składa po kilka jajek, naprawdę można ich podziwiać.


Strusie

Po jakimś czasie czujemy się nasyceni znanymi już nam widokami kopytnych zwierząt i odbijamy w bok. Chili wybiera trasę po cięciwach koła krateru. Dojeżdżamy do ściany krateru, czyli granicy lasu po jednej drodze i tam zawracany, zmieniając drogę na następną. Widocznie polujemy na coś mniej powszechnego, niż widziane przez nas w Serengeti stada.

W trawiastym terenie już z daleka można wypatrzeć interesującą zwierzynę i tak znajdujemy całą rodzinkę guźców. Mama z trzódką dzieciaków pasie się spokojnie. Zabawnie wygląda młody guziec z pyszczkiem jak ryjek. Guźce, ryjące po polach, są utrapieniem dla rolników.

Rodzina guźców
Rodzina guźców

Zdjęcie - mama i dzidzia
Mama i dzidzia guziec

Dalej obserwujemy inną scenkę. Kilkoro młodych szakali złocistych baraszkuje na trawie. Jeden z nich, wyraźnie zainteresowany drugim, śpiącym, odganiany jest przez trzeciego, który szczeka, łapie przeciwnika za ogon. Nie wygląda to krwawo. Wydaje nam się, że to zabawa, jak zapasy, które ćwiczyły moje koty, Łobuz i Prążek: skok na brata, gryzienie się na niby i kopanie łapkami (bez użycia pazurków), potem nagły odskok, obchodzenie się dookoła i znowu zwarcie. Tak młode zwierzęta zaprawiają się razem w bojach na niby, zanim osiągną dorosłość

Ngorongoro - odstraszanie
"-A pójdziesz ty stąd!"

Łaps    foto - Za ogon
Łaps!

Odstraszanie
"-Przecież cię ostrzegałem!"

szakale złociste    zdjęcie szakali złocistych
"-Ona nie jest interesująca, ciągle tylko śpi"
"- Masz rację, nie było się o co kłócić"

Szakal złocisty jest bardzo ładnym srebrzysto - złotym przedstawicielem rodziny psowatych. Myślę, że wszyscy miłośnicy psów chcieliby mieć tak ładnego zwierzaka. Mniejszy od wilka, ale jednocześnie największy ze wszystkich szkali, ma wydłużony, szczypły pyszczek, duże kosmate uszy i grubą kitę w żółtawym kolorze z przypalaną końcówką. Szakale żywią się drobnymi zwierzętami, padliną i roślinami.

Szakal w Tanzanii
Szakal złocisty

Hiena

     Wkrótce spotykamy też leżącą hienę. Wygląda na całkiem miłe, puchate zwierzątko, tylko mocno zarysowana szczęka przypomina o tym, że jest to nie tylko padlinożerca ale też drapieżnik, który potrafi upolować gazelę i zebrę a jego mocne szczeki przegryzają najtwardsze kości, nawet słoniowe. Hieny cętkowane żyją w stadach, gdzie dominującą rolę odgrywają samice i to one walczą o pozycję w hierarchii. Polują też całym stadem, ganiając ofiarę tak długo, aż ta padnie z wycieńczenia. Często w nocy daleko roznosi się ich niesamowite wycie. Kolejność pożywiania się jest ściśle związana z hierarchią w stadzie: najpierw je samica – matka stada, potem inne samice i ich dzieci a na końcu samce. Biorąc po uwagę to wszystko, można zrozumieć, dlaczego wśród ludzi, gdzie dominowali mężczyźni – myśliwi, hieny miały tak niezbyt miłą opinię ;)


serwal

     Jedziemy teraz po terenie porośniętym wysokimi trawami, znajdującym się na obrzeżach dna krateru. Pusto tu i przez dłuższą chwilę nic się nie dzieje, ale rozglądamy się czujnie dookoła. I w końcu nasza wytrwałość zostaje nagrodzona. W trawie tuż przy drodze (zupełnie tak samo, jak to było z lwem i lampartem) dostrzegamy kota. Jest prześliczny! Od razu rozpoznaję, że to serwal, gdyż w dzieciństwie często oglądałam go na ilustracjach. Odwrócony do nas tyłem, jeden z mniejszych afrykańskich dzikich kotów, demonstruje nam swe piękne rudo - czarne futerko, które wygląda, jakby jego właściciel nie mógł się zdecydować, jaką kreację na siebie założyć: w kropki czy w paski. Szyja, łapki i ogon są pręgowane, przez grzbiet biegnie też czarna pręga, ale tułw ma cętkowany w czarne kropki. Do tego duże uszy ma „przystrojone” w szerokie biało – czarne paski. Kot przygląda się okolicy uważnie i nasłuchuje swoimi dużymi uszami, czy nie znajdzie się tu coś dla niego na obiad. Serwale żywią się gryzoniami, ptakami, płazami a nawet rybami. Atakują ofiary, skacząc na nią a potrafią skakać wysoko w górę, ponad wysokie trawy, w których się normalnie chowają.


Serwal w trawie
Serwal na polowaniu

fotografia serwala
Prążkowano - centkowany kot

Ngorongoro - serwal
Śliczny serwal

Stoimy cicho, aby go nie płoszyć. Zwierzę na chwilę odwraca głowę i parzy na nas. Mały pyszczek bardziej przypomina mi lisa niż kota – ma ostre rysy i mocno podkreślone czarnymi otoczkami zielone oczy. Po chwili kot odchodzi w pobliskie krzaki, a my bardzo cieszymy się z naszego fartu, gdyż serwale są samotnikami i rzadko można je zobaczyć w trakcie safari.

Serwal patrzy
Serwal na polowaniu - zdjęcie użyczone nam przez Teresę i Marka

zdjęcie: Serwal patrzy
Jakie duże uszy! - również zdjęcie Teresy

O ile serwal zajęty był poszukiwaniem obiadu, o tyle lwy, które widzimy później, wyglądają na najedzone. Leżą rozwalone na trawie po drugiej stronie rowu, koło którego przejeżdżamy i tylko ogony pracują od czasu do czasu, odganiając muchy.

Lwia sjesta w parku narodowym Ngorongoro
Lwia sjesta

Śpiący lew
Śpiący lew

Skręcamy w stronę środka parku, mijając po drodze bawoły, gdy nagle nasz kierowca zatrzymuje się, zwracając naszą uwagę na jakieś małe punkciki, widoczne daleko na stepie. Mówi, żeby sprawdzić przez lornetkę, co to jest, bo ma podejrzenie, że to nosorożce. I rzeczywiście. Ten to ma oko! Nie dość, że prowadzi samochód, to jeszcze wypatruje dla nas zwierzyny.

Bawoły
Bawoły

foto Bawół
Bawół

Nosorożec Przez lornetkę widać, że to nosorożce czarne, bardzo rzadko już spotykane, gdyż zostały prawie całkiem wytrzebione przez kłusowników. Nie pomagają nawet specjalnie dla nich grodzone połacie parków narodowych jako rezerwaty ścisłe. Tak jak słonie zabijane są ze względu na ich kły, tak nosorożce ze względu na ich rogi. Chińczycy wierzą, że sproszkowany róg nosorożca jest świetnym środkiem na potencję a ponadto w Jemenie hołubią tradycję, że każdy osiągający pełnoletność chłopiec musi otrzymać od ojca nóż z rękojeścią z kości nosorożca. Liczba wolnych czarnych nosorożców w Kenii wynosi kilkaset,a występujące na terenie Kenii i Tanzanii nosorożce białe zostały już dawno wybite. Proceder zabijania tych chronionych zwierząt kwitnie nadal, mimo dużych kar a nawet walki na śmierć i życie między kłusownikami a strażnikami parków. Mamy więc okazję popatrzeć na zwierzęta, którym grozi całkowita zagłada i może już wkrótce będą występować tylko w ogrodach zoologicznych.
Niestety nie możemy podjechać bliżej do nosorożców, ale i tak jesteśmy usatysfakcjonowani, zdobyliśmy bowiem w tym momencie wielką piątkę.

Nosorożce
Nosorożce czarne

Ngorongoro -nosorożce

Kierujemy się ku przeciwległemu skrajowi krateru, skąd biegnie droga wyjazdowa z parku, bo robi się już późno. Zbliżamy się do największego tutejszego jeziora, ale nie ma już czasu, aby zatrzymać się przy nim. Tylko z daleka widzimy olbrzymie stada flamingów.

Jezioro na dnie krateru
Jezioro Magadi

Flamingi
Różowe flamingi

wycieczka do Tanzanii - w dżipie    safari - Staś robi zdjęcie
Staś robi zdjęcie flamingom a Teresa i Marek sprawdzają swoje zdjęcia na wyświetlaczach

Krater Ngorongoro, wyrwany przez wybuch wulkanu 8 ml lat temu, składa się właściwie z 4 wgłębień: jednego ogromnego w środku i trzech mniejszych, utworzonych na jego brzegach. Spowodowało to powstanie ciekawego efektu: w jednym miejscu porośnięte gęstym lasem zbocze krateru nie tworzy idealnie owalnego kształtu, tylko jest wybrzuszone.

Krater

Krawędź krateru

Blisko tego miejsca, w lasku zwanym Lorelei zatrzymujemy się na punkcie piknikowym, gdzie można także skorzystać z toalety. Lasek ochrzcił profesor Bernhard Grzimek, urodzony w Nysie niemiecki zoolog, którego staraniem utworzono w latach pięćdziesiątych XX park narodowy Serengeti a później dołączono do niego Ngorongoro. Profesor i jego syn Michael nie tylko czynnie kierowali ochroną dzikich zwierząt, ale zwracali uwagę szerokiej opinii cywilizowanego świata na problemu zabezpieczenia afrykańskich zwierząt przed wyginięciem. Książka profesora Grzimka „Serengeti nie może umrzeć” i nakręcony przez jego syna film odbiły się szerokim echem na całym świecie i uświadomiły ludziom potrzebę ochrony dzikich zwierząt i tworzenia parków narodowych. Badania nad zwierzętami Michael przepłacił życiem – rozbił się o krawędź krateru w czasie lotu patrolowego, dokonywanego w swym samolocie. W miejscu katastrofy stoi teraz grób Michaela z pomnikiem, na którym wyryto napis: „Oddał wszystko, co miał, nie wyłączając życia, dla dzikich zwierząt Afryki”.

Lasek Lorelai Ngorongoro
Lasek Lorelai

Miejsce piknikowe dla turystów w lasku
Miejsce piknikowe w lasku

Dzisiaj lasek Larelei wyróżnia się z reszty krajobrazu dzięki ogołoconym drzewom, których lśniące, pozbawione kory i liści konary malowniczo rysują się na tle nieba. Takie drzewa są efektem nieokrzesanego konsumpcjonizmu słoni :) Niektórzy z nas też oddają się konsumpcji a my ze Stasiem chodzimy po niewielkim obszarze, aby rozprostować nogi. Na ścieżce siedzi małpka, wyglądająca na koczkodana, z dwójką dzieci. Jedno całkiem małe przyczepione jest do brzucha mamy. Wkrótce okazuje się, że na pobliskim drzewie jest więcej małpek. Wspinają się po pniu z przysłowiową zręcznością.

Suche drzewa
Ogołocone drzewa w lasku

Drzewa       ogołocone drzewa

Ngorongoro- piknikowe dla turystów
Miejsce piknikowe

Dżipy na safari    Ja na wycieczce w Tanzanii

Safari - Małpki
Koczkodany

Koczkodany    Koczkodany na pniu
Wspinanie się po takim pniu to dla małpek fraszka

Gdy już szykujemy się do odjazdu, z gęstego lasu wychodzą w naszym kierunku słonie. Wsiadamy do dżipów i po chwili otacza nas duże stado. Mijają nas, przechodząc brzegiem lasu, potem wychodzą na drogę, między samochody. Potężne dorosłe okazy, mniejsze młode i całkiem małe dzieci. Przechodzą tak blisko nas, że prawie moglibyśmy dotknąć ich ręką! Patrzymy jak zahipnotyzowani i cykamy zdjęcia. To niesamowite wrażenie, być otoczonym tak ściśle przez te wielkie zwierzęta, które jakby nas nie zauważały. Możemy z bliska spojrzeć im w oczy - stoimy przecież w dżipach na podwyższeniu, możemy podziwiać białe kły u niektórych z nich, policzyć fałdy na ich skórze. Niektóre czochrają się o pnie drzew, inne łamią trąbą gałęzie i zajadają. Stoimy, czekając aż całe stado przejdzie i dopiero wtedy ruszamy. Opuszczamy krater, przed zachodem słońca - syci wrażeń.

Tanzania- Stary słoń   Stary słoń czochra się o pień drzewa
Ten stary słoń z jednym kłem czochra się o pień drzewa

Samiec z dwoma kłami
A temu słoniowi udało się zachować 2 kły

zdjęcie - słoń z dwoma kłami

mały słonik - Nogrongoro
Mały słonik idzie tuż za matką

Samica
A mama niesie na grzbiecie resztki z obiadu

fotografia - Samica słonia z małym
Potem wychodzą na drogę

Mama z dzieckiem

foto - dwa słonie
Tymczasem nadchodzą dalsze słonie

W podróży

Stado

safari - Przed dżipem     Przed dżipem
Teraz nadjechały inne dżipy, które blokują drogę, ale stado spokojnie rozchodzi się na boki

Krater z góry
Czas pożegnać Ngorongoro

Na nocleg jedziemy do miejscowości Karatu. Po drodze mijamy porządne osady, pola uprawne, wszystko w tonacji brunatno – zielonej. Karatu jest bogatą miejscowością, ze względu na żyzność występującej tu gleby. Klimat też jest przyjazny - na tej wysokości nie występuje malaria

Krajobraz tanzański
Krajobraz tanzański

we wsi   Kobiety

krowy
Podstawa gospodarki Masajów

Podróż po Tanzanii rowerem
W drodze

Zatrzymujemy się w małej lodgy The Octagon Safari Lodge, prowadzonej przez Irlandczyka i jego żonę Tanzankę. W bujnym tropikalnym ogrodzie, wśród kwitnących krzewów, sprowadzonych z całego świata, zatopione są małe drewniane pawilony. W środku - ciekawa aranżacja pokoju i kwiaty, leżące na posłaniu – bardzo miłe powitanie. Kolacja z grilla i możliwość napicia się tanzańskiego piwa kończą ten pełen wrażeń dzień.

Domek w The Octagon Safari Lodge
Sympatyczne domki w The Octagon Safari Lodge

Ganek

Pokój
W takim pokoju przyjemnie się rozgościć...

bar
a w takim barze pogadać z towarzyszami wycieczki

ja na mostku w Tanzanii
Wdzięczny bambusowy mostek zaprasza do zrobienia zdjęć

Staś na mostku w czasie wycieczki
Mostek przerzucony jest nad strugą, obrośniętą bambusami i papirusami

papirus   papirus w Tanzanii
Studium papirusa

Lampa
Stylowa lampa w barze wysłuchała już wiele "myśliwskich" opowieści


słoń    Dzień V - Powrót do Kenii na safari w Parku Narodowym Amboseli

Powrót do strony o Kenii i Tanzanii

Powrót do strony głównej o podróżach

mail